Namawiają Egipcjan, by dalej protestowali
Bractwo Muzułmańskie, główna siła opozycyjna w Egipcie, odrzuciło nowy egipski rząd i zaapelowało o kontynuowanie protestów aż do upadku reżimu prezydenta Hosniego Mubaraka. Samo bractwo zostało oficjalnie zdelegalizowane.
31.01.2011 | aktual.: 01.02.2011 17:53
"Bractwo Muzułmańskie ogłasza całkowity sprzeciw wobec składu nowego rządu, który nie respektuje woli ludu" - głosi wydany komunikat.
Najbardziej wpływowa w Egipcie siła opozycyjna wezwała ponadto obywateli "do kontynuowania manifestacji i uczestniczenia w nich, gdziekolwiek się odbywają, dopóki cały reżim - prezydent, jego partia, ministrowie i parlament - nie oddadzą władzy".
Kilka godzin wcześniej Mubarak zaprzysiągł nowy rząd. Teki zachowali m.in. szefowie resortów obrony i spraw zagranicznych, Mohammed Husejn Tantawi i Ahmed Ali Abul Gheit. Zmienił się minister spraw wewnętrznych, którym został Mahmud Wagdy, były szef więziennictwa, emerytowany generał policji, oraz minister finansów, którym będzie odtąd Samir Radwan, dotychczasowy pracownik rządowej Generalnej Agencji ds. Inwestycji. Na premiera został powołany już w sobotę dotychczasowy minister lotnictwa cywilnego i były szef egipskich sił powietrznych Ahmed Mohammed Szafik.
Rzecznik Bractwa mówił w poniedziałek, że zabiega ono o utworzenie reprezentującego różne ugrupowania komitetu politycznego, który rozpocząłby rozmowy z armią. W skład tego komitetu miałby wejść Mohamed ElBaradei, były szef Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA), laureat pokojowego Nobla. Brat Mohameda ElBaradei zaprzeczył jednak, by nawiązano w tej sprawie jakieś rozmowy.
W 1948 roku członek ówczesnego Bractwa Muzułmańskiego zabił premiera Sama al-Banna. Po tym wydarzeniu rozwiązano ugrupowanie, które w swojej historii było kilka razy delegalizowane, po czym zezwalano na jego działalność. Bractwo podejrzewa się także o atak na prezydenta Nasera i zamach na kolejnego egipskiego przywódcę Anwara as-Sadata.