ŚwiatNaloty na mieszkania w Londynie, gorąca mowa premiera

Naloty na mieszkania w Londynie, gorąca mowa premiera

Choć ostatniej nocy w brytyjskich miastach było w spokojnie, londyńska policja przeprowadza w czwartek naloty na domy w stolicy w związku z ostatnimi zamieszkami, których uczestnicy m.in. plądrowali i podpalali sklepy. Premier Wielkiej Brytanii David Cameron na specjalnej sesji brytyjskiego parlamentu zapowiedział, że siły policyjne w liczbie 16 tysięcy pozostaną w najbliższy weekend na ulicach Londynu.

Naloty na mieszkania w Londynie, gorąca mowa premiera
Źródło zdjęć: © AFP | Andrew Yates

11.08.2011 | aktual.: 11.08.2011 13:32

Zastępca komisarza policji Stephen Kavanagh wyjaśnił, że naloty rozpoczęły się w nocy ze środy na czwartek. Dodał, że wykonanych zostanie ponad 100 nakazów przeszukania mieszkań.

Od sobotniego wieczoru w Londynie zatrzymano ok. 900 osób. Zarzuty postawiono 371. Sądy są zarzucone sprawami związanymi z grabieżami, wandalizmem i kradzieżami.

Na ulice wysłano tysiące dodatkowych policjantów, a premier David Cameron ostrzegł, że przywróci porządek używając wszelkich możliwych środków.

Jak pisze Associated Press, napięcie w Wielkiej Brytanii wciąż jest wysokie, jednak nie doszło do żadnych znaczących incydentów.

Nadzwyczajne posiedzenie parlamentu

Cameron, pomimo przerwy wakacyjnej, zwołał specjalną debatę parlamentu. AP podkreśla, że premier będzie musiał stawić czoło naciskom, by ponownie rozważył planowane cięcia wydatków na policję, której siły i tak są już mocno obciążone.

Premier Wielkiej Brytanii David Cameron podczas specjalnego posiedzenia brytyjskiego parlamentu zapowiedział, że siły policyjne w liczbie 16 tysięcy pozostaną w najbliższy weekend na ulicach Londynu. Zapowiedział także, że ci, których domy, czy sklepy zostały zniszczone podczas ostatnich zamieszek, mogą domagać się odszkodowania, nawet jeśli nie byli ubezpieczeni.

Premier dodał, że rząd będzie zastanawiał się, w jaki sposób powstrzymywać ludzi przed wykorzystywaniem społecznych mediów w celu szerzenia rozruchów w kraju.

- Będziemy patrzeć na miasta takie jak Boston, żeby inspirować się co do sposobów walki z gangami - powiedział szef brytyjskiego rządu.

Jak zapowiedział, jeśli w przyszłości doszłoby do kolejnych zamieszek, rząd Wielkiej Brytanii rozważy użycie armii, która wsparłaby policję w walce z ich uczestnikami. Dodał, że rząd da również policji uprawnienia polegające na tym, że będzie mogła żądać od ludzi uczestniczących w zamieszkach usuwania masek i innych zasłon z twarzy.

Kolejna niespokojna noc

W większości dzielnic Londynu w nocy panował spokój a ulice patrolowały wzmocnione oddziały policji. W dzielnicy Eltham, na południu brytyjskiej stolicy, grupa młodych ludzi obrzuciła policjantów różnymi przedmiotami, ale z incydentem "szybko sobie poradzono" i chuligani zostali rozpędzeni.

W innych miastach, w których również dochodziło w tym tygodniu do zamieszek, również było spokojnie, chociaż po raz pierwszy doszło do niewielkich incydentów w Walii.

Policja wciąż aresztuje kolejne osoby związane z niepokojami. W samym Londynie liczba aresztowanych sięgnęła 820 ludzi, a sądy są zarzucone sprawami związanymi z grabieżami, wandalizmem i kradzieżami.

Do pierwszych zamieszek doszło w sobotę w północnej dzielnicy Londynu Tottenham, gdzie demonstracja przeciwko zastrzeleniu dwa dni wcześniej przez policję podejrzanego mężczyzny przybrała gwałtowny przebieg. We wtorek pojawiły się informacje, że nie ma dowodów na to, iż broń, którą znaleziono przy zastrzelonym mężczyźnie została użyta. Wstępnie policja twierdziła, że Mark Duggan strzelał do funkcjonariuszy zanim sam został zabity.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (38)