Najważniejsza para w Polsce. "Relacje Kaczyński-Morawiecki nie są stuprocentowo partnerskie"
Eurowybory coraz bliżej, a w mediach szmer o pogorszeniu relacji najważniejszych polityków prawicy. - Oczywiście, że nie są na równi, ale dogadują się zaskakująco dobrze. Mateusz to jedyny człowiek z otoczenia prezesa, którego nie interesuje przejęcie roli Kaczyńskiego - słyszymy na Nowogrodzkiej. - Może dzięki temu, rozmawiają po kilka razy dziennie, a z miesiąca na miesiąc premier może sobie pozwolić na coraz więcej - dodają nasi rozmówcy.
W ostatnią sobotę PiS zorganizowało konwencję we Wrocławiu. Na scenie (trzeci weekend z rzędu) brylował prezes Jarosław Kaczyński. Próżno było tam jednak szukać premiera Mateusza Morawieckiego. W mediach i szeregach partyjnych konsternacja i szybka teoria o konflikcie szefa rządu z prezesem.
- Mówienie, że Kaczyński w ostatniej chwili zabronił Morawieckiemu przemówienia, to totalna bzdura – słyszymy w kręgach PiS. W rozmowie z Wirtualną Polską nasi informatorzy podkreślają, że decyzja o zwolnieniu premiera z występu we Wrocławiu zapadła "w partii już we wtorek" (4 dni wcześniej). Twierdzą, że ponieważ są to konwencje partyjne, ustalono, iż Mateusz Morawiecki nie musi być obecny na każdej z nich. - Dlatego za tydzień w Gdańsku będzie, a potem w Lublinie pewnie znowu nie. Nie ma w tym żadnej afery – zaznaczają.
Zmiany w rządzie jeszcze przed wyborami do PE
Gdy pytamy o relacje Kaczyński-Morawiecki, osoba z kręgów PiS zapewnia nas, że po 15 miesiącach urzędowania szef rządu ma zupełnie inną pozycję niż na początku. – Kiedyś ministrowie załatwiali niektóre sprawy przez gabinet prezesa, dziś kierują się do premiera. Mateusz Morawiecki i Jarosław Kaczyński są partnerami – podkreśla osoba z kręgów Prawa i Sprawiedliwości.
Zdradza, że efektem wspólnych decyzji będą również zmiany w rządzie. Przetasowania związane z kandydowaniem ważnych polityków PiS do europarlamentu mają się zacząć już przed wyborami. – Dziennikarze piszący na Twitterze, że rekonstrukcja będzie w przyszłym tygodniu są w błędzie. Chodzi raczej o pojedyncze osoby, a nie rewolucję i nie po weekendzie, tylko za kilka tygodni – słyszymy.
Problemy mają się pojawiać głównie tam, gdzie pogodzić trzeba interesy całej Zjednoczonej Prawicy. Mateusz Morawiecki ma swoje priorytety, a Zbigniew Ziobro (Solidarna Polska) i Jarosław Gowin (Polska Razem) swoje. Każdy z nich ma też pewne zaplecze polityczne i sojuszników. To dopasowanie tej układanki stanowi dla prezesa największy ból głowy. Więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ.
Premier nauczył PiS być jak "wytrawny bokser"
Inny z naszych rozmówców z Nowogrodzkiej podkreśla, że po kilkunastu miesiącach rządzenia Morawieckiego, w Prawie i Sprawiedliwości widać ogromny wpływ premiera. Działacz uważa, że w partii panowało dotąd przekonanie, że "każdego przeciwnika należy znokautować w świetle kamer". – Premier pokazał, że wytrawny bokser najpierw walczy w półdystansie, bada rywala, uderza na nerki, a nie od razu napada – mówi.
Dodaje, że szef rządu poprawił relacje Polski z zagranicą, a "prezes dobrze wie, że nie możemy być samotną wyspą". – Europejscy liderzy, z wyjątkiem Timmermansa, który ma jakąś fobię na naszym punkcie, nie wypowiadają się już tak nerwowo na temat Polski. To nie wzięło się znikąd - dodaje. Zaznacza, że gdy ostatnio premier Morawiecki był na Dniach Sołtysa w Łowiczu, po zakończonym spotkaniu przez 85 minut ludzie robili sobie z szefem rządu zdjęcia i prosili o autografy. Osoba z Nowogrodzkiej podkreśla, że prezes PiS dobrze to widzi i jest zadowolony.
- A zarzuty, że to prezes często podejmuje ostateczne decyzje? Trzeba nie kumać jak działa nie tylko PiS, ale polityka, żeby formować takie zarzuty. Bo czy to Ewa Kopacz jako premier podejmowała decyzje? – pyta rozbawiony.
Sondaże sprzyjają, nie ma powodu do kłótni
Na Nowogrodzkiej pytamy, czy są w stanie podać przykłady sytuacji, kiedy premier Morawiecki faktycznie postawił na swoim, a prezes Kaczyński zgiął kark i w ważnej sprawie dostosował się do opinii szefa rządu. W odpowiedzi słyszymy, że było kilka takich spraw, ale "dotyczą kwestii strategicznych i lepiej nie mówić o nich głośno".
Padają z kolei przykłady piątki Kaczyńskiego, (która wyszła z otoczenia gabinetu Morawieckiego, a prezes został do niej przekonany), złagodzenia tonu w debacie publicznej, (co na konwencji zaproponował premier) oraz wycofania z ustaw sądowych, (kiedy PiS dla dobra partii musiał przełknąć gorzką pigułkę i wycofać się z forsowanych reform).
Na koniec poruszamy jeszcze wątek medialnych doniesień, jakoby Jarosław Kaczyński krzywo patrzył na młode zaplecze polityczne Mateusza Morawieckiego. Liderowi prawicy ma nie podobać się tzw. "grupa 30-latków" – współpracowników premiera, którym mimo braku doświadczenia w administracji powierza się nagle ważne zadania.
- Z wielu źródeł słyszałem, że ta grupa jest oceniana pozytywnie – mówi osoba z Nowogrodzkiej.
- Bo różne źródła mogą być zadowolone, ale czy zadowolony jest prezes? Czy nie woli osób doświadczonych i zasłużonych w strukturach partyjnych? – dopytujemy.
- Co innego, gdy mówimy o posłach czy ministrach. Wtedy pewnie takie myślenie jest obecne. Ale tu chodzi o zaplecze, które zajmuje się tematami europejskimi, ekonomią, gospodarką. Mocno bym to rozdzielił. Nie da się w dzisiejszym świecie uprawiać polityki bez silnego otoczenia, złożonego także z młodych i wykształconych ludzi – zapewnia.
W kręgach PiS panuje więc przekonanie, że wewnętrzne walki i spory to zagrożenie, ale pojawia się szczególnie wtedy, gdy na statku źle się dzieje. W obecnej chwili słyszymy raczej tonowanie emocji i powoływanie się na sondaże: "Morawiecki kończąc powoli pierwszą kadencję ma ocenę pracy wyższą od Donalda Tuska w analogicznym okresie (2011 roku – red.) o 8 pkt. proc, a realizowanie polityki rządu pozytywnie postrzega aż o 16 proc. więcej wyborców. To rekordowe wyniki więc na tę chwilę powód do sporu Kaczyński-Morawiecki po prostu nie ma" – twierdzą.