Najpierw seks, później gwałt
- Poprosiła, żebym odprowadził ją do domu. Śmiała się, śpiewała. Później się pocałowaliśmy i uprawialiśmy seks w parku. Nic nie działo się bez jej zgody - mówi Marek M., oskarżony o gwałt.
Mężczyzna oskarżony o zgwałcenie kobiety i kradzież jej torebki tłumaczył przed sądem w Lincoln, że kobieta zgodziła się na uprawianie z nim seksu w ciągu niecałej minuty od poznania.
45-letni Marek M. powiedział, że spotkał kobietę, jak wychodziła z klubu nocnego Sugarcubes w Lincoln. Była pod wpływem alkoholu i miała buty na wysokim obcasie, więc pomógł jej przejść przez ulicę - czytamy w "Lincolnshire Echo"
- Zapytałem, czy wszystko jest ok, kobieta odpowiedziała, że tak. Poprosiła, żebym odprowadził ją do domu. Nie wiedziałem, gdzie mieszka, więc to ona prowadziła. Śmiała się i śpiewała piosenki. Podczas spaceru próbowała nawet tańczyć - wyjaśniał w sądzie przy pomocy tłumacza.
Na Avondale Street Marek M. powiedział kobiecie, że teraz się pocałują. Następnie para udała się do pobliskiego parku, gdzie uprawiała seks.
- Podobałem się jej, pociągałem ją. Nie odmówiła mi, chciała tego samego. Wiedziała dobrze, co będzie dalej. Nie zrobiłem niczego bez jej przyzwolenia - zeznawał przed sądem.
Marek M. przyznał się, że przez sześć tygodni trzymał torebkę kobiety w swoim mieszkaniu i wydał 10 funtów, które były w środku. Powiedział również, że użył szczotki do włosów należącej do kobiety. Zaprzeczył jednak, że ukradł torebkę. - Trzymałem ją wtedy, kiedy kobieta się ubierała w parku. Niestety, później ona nagle zniknęła - wspomina mężczyzna.
Marek M. nie przyznaje się do gwałtu. Postępowanie sądowe jest w toku.
Źródło: "Moja Wyspa", Katarzyna Kozak