Siergiej Ławrow i Władimir Putin na międzynarodowym szczycie na temat zapewnienia pokoju w Libii. Berlin, styczeń 2020 roku© Getty Images | Sean Gallup

"Najpierw lanie w mordę, potem rozmowa". Tak działa Siergiej Ławrow

Do szorstkiej dyplomacji, której uczył się w Związku Radzieckim, dodał sznyt rodem z petersburskiego podwórka. Tak osiągnął styl nie do podrobienia. Siergiej "wieczny minister" Ławrow jest w nim mistrzem. W końcu szefem rosyjskiego MSZ jest już od 18 lat.

Nieprzyjemny minister

Nie takiego powitania spodziewał się Emmanuel Macron w Moskwie. Po wylądowaniu na lotnisku w Domodiedowo na próżno czekał, aż pod trap jego samolotu zostanie podstawiona limuzyna. Francuski prezydent musiał przejść na piechotę przez całe lotnisko i dopiero tam, na ulicy czekał na niego kierowca.

Podobnie upokorzona została Liz Truss, szefowa brytyjskiego MSZ. Po zakończeniu konferencji, na której występowała wspólnie z Siergiejem Ławrowem, nie doczekała się od niego zwyczajowego uściśnięcia dłoni. Gospodarz wyszedł pierwszy. Po czym publicznie ogłosił, że ich rozmowa przypominała dialog "niemego z głuchym".

W ostatnich tygodniach Rosję odwiedziło więcej zachodnich przywódców niż w ciągu kilku lat razem wziętych. Każdy jechał do Moskwy z nadzieją znalezienia sposobu na powstrzymanie rosyjskiej inwazji na Ukrainę.

Eskalacja konfliktu w Donbasie pokazuje, że Kreml od początku nie był zainteresowany dialogiem. Liczne pielgrzymki zachodnich polityków Władimir Putin wykorzystał, aby zademonstrować swoją wyższość nad Zachodem. A jak to zrobić, podpowiadał mu Ławrow, który sztukę upokarzania zachodnich partnerów doprowadził do perfekcji.

Spotkanie podczas szczytu USA-Rosja. Genewa, 16 czerwca 2021 r. Od lewej: Sekretarz Stanu USA Antony Blinken, prezydent USA Joe Biden, prezydent Rosji Władimir Putin i szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow
Spotkanie podczas szczytu USA-Rosja. Genewa, 16 czerwca 2021 r. Od lewej: Sekretarz Stanu USA Antony Blinken, prezydent USA Joe Biden, prezydent Rosji Władimir Putin i szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow© Getty Images | PETER KLAUNZER

"Ławrow robił to już wiele razy – pisze na łamach "The Atlantic" Anne Applebaum, laureatka Pulitzera, ekspertka od spraw międzynarodowych. I dodaje: "Jest nieprzyjemny na konferencjach międzynarodowych i niegrzeczny wobec dziennikarzy. W jego zachowaniu nie ma przypadku".

"Chłopak z dobrego domu"

Siergiej Ławrow jest ewenementem w rosyjskiej polityce. Jako jeden z niewielu prominentnych urzędników nie został zwerbowany przez służby bezpieczeństwa. Przynajmniej nic na to nie wskazuje. Nie pochodził też z petersburskiego półświatka Władimira Putina.

- Wysoki, przystojny facet. Budzący zaufanie. O takich jak on mówiło się, że pochodzi z dobrego domu. Ułożony, dobrze wychowany, wykształcony – wspomina Ławrowa Stanisław Ciosek, były ambasador RP w Rosji.

W młodości Ławrow kochał fizykę, ale trafił do prestiżowego Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (MGIMO). Ta uczelnia do dziś pozostaje jedyną kuźnią rosyjskich dyplomatów. I jest w tym diabelsko skuteczna.

Jako student Ławrow był duszą towarzystwa, pisał piosenki i wiersze. Po ukończeniu studiów przez kilka lat pracował w ambasadzie ZSRR na Sri Lance, a następnie pełnił funkcję sekretarza ZSRR przy Organizacji Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku.

"To nie był zwykły aparatczyk. Często zdobywał dominację podczas obrad Rady Bezpieczeństwa. Potrafił ostro się wypowiedzieć, miał poczucie humoru i wielką osobowość" – opisuje Ławrowa amerykański dwumiesięcznik "Foreign policy".

Podczas niekończących się debat Ławrow uwielbiał szkicować. Był też znany z zamiłowania do palenia i picia dobrej szkockiej. Podobno po alkohol sięgał już przed południem.

"Pił jak ryba" – wspominał jeden z zachodnich ambasadorów, który w tym samym czasie służył w Radzie Bezpieczeństwa. W wolnych chwilach Ławrow wyjeżdżał zimą na narty do Vermont. Latem uprawiał rafting.

Mister "minister-cham"

Ławrow spędził w Nowym Jorku prawie dekadę. Tu urodziła się jego jedyna córka Jekaterina, która chodziła do szkoły na Manhattanie, potem studiowała na Columbia University. Magistra robiła w Imperial College Business School w Londynie.

- Dopóki mieszkaliśmy w Nowym Jorku, tata nie opuścił żadnej wywiadówki w szkole. Kiedyś na urodziny napisał i nagrał dla mnie piosenkę. W ogóle tata był domatorem – taki obraz ojca kreśliła Jekaterina podczas wywiadu dla rosyjskiej redakcji "Esquire".

Mimo uwielbienia dla zachodniego luksusu, drogich włoskich garniturów oraz lampki dobrego czerwonego wina, Ławrow pozostawał głębokim patriotą Związku Radzieckiego.

Kiedy w 1991 roku Michaił Gorbaczow ustąpił, a republiki związkowe stały się niepodległymi państwami, był bliski załamania. W późniejszych wywiadach wyznał, że odczuwał wtedy wstyd. Nie wiedział już, jaki kraj reprezentuje.

Tęsknota za dawną potęgą Związku Radzieckiego i obraza na cały zachodni świat okazał się wspólną cechą, która połączyła Ławrowa z Putinem. W 2004 prezydent Rosji mianuje go ministrem spraw zagranicznych.

- Myślę, że na początku Ławrow głęboko wierzył w siłę dyplomacji – uważa Tatiana Stanowaja, rosyjska politolożka, założycielka firmy konsultingowej R.Politik.

W pierwszych latach swojej kariery uchodził za "niestrudzonego wojownika", gotowego torpedować każde poczynanie Stanów Zjednoczonych.

"Miał opanowaną do perfekcji sztukę irytowania Condoleezzy Rice (sekretarz stanu w administracji prezydenta George’a W. Busha)" - pisał dziennikarz Glenn Kessler w "Washington Post".

Dzięki twardemu stanowisku wobec Ameryki, które było postrzegane na Kremlu jako najwyższy przejaw patriotyzmu, Ławrow szybko zyskał popularność w Rosji. Z kolei zagraniczna prasa uwielbiała go paradoksalnie za szorstkość i poczucie humoru.

Ławrowa zaczęto nawet porównywać do Andrieja Gromyko, ministra spraw zagranicznych ZSSR, który na Wschodzie uchodzi za kultową postać. Nazywano go mister "niet", bo wetował w Radzie Bezpieczeństwa ONZ każdą inicjatywę USA oraz ich sojuszników.

- Różnica jest taka, że Gromyko utrzymywał twarde stanowisko wobec Zachodu, ale przy tym nigdy nie był chamski. Ławrow odwrotnie - wykorzystuje grubiaństwo, jako podstawowe narzędzie dyplomacji. Jeśli więc Gromyko był mister "niet", to Ławrow jest "mister cham" – mówi Wołodymyr Ohryzko, minister spraw zagranicznych Ukrainy w latach 2007-2009.

Upadek dyplomacji

Kilka lat po objęciu stanowiska przez Ławrowa klimat na Kremlu zaczął się zmieniać. Polska i kraje nadbałtyckie weszły do Unii Europejskiej. W tym samym kierunku zmierzały również inne państwa znajdujące się jeszcez do niedawna w rosyjskiej strefe wpływów. Kreml zaczął odczuwać, że utracił kontrolę w regionie.

- Putin w tym czasie coraz bardziej odwracał się w kierunku imperialistycznej polityki – wspomina Ohryzko.

Wokół prezydenta Rosji tworzyło się grono jastrzębi, które żądało działań, skoro dyplomacja zawodzi. W 2008 roku rosyjskie wojska wkroczyły do Gruzji.

- To był moment przełomowy. Ławrow miał wtedy wybór: zrezygnować ze stanowiska albo pójść za Putinem. Wybrał władzę – mówi Ohryzko.

W jednej ze swoich książek Condoleezza Rice wspomina, że w dzień rosyjskiej inwazji na Gruzję odebrała od Ławrowa telefon. Nie było błyskotliwego small talku, tylko potok obelg. Ławrow zażądał usunięcia ze stanowiska ówczesnego prezydenta Gruzji Michaiła Saakaszwili. Rice wpadła w szał. Nie rozumiała, jak można żądać obalenia demokratycznie wybranego prezydenta.

Kilka lat później Rosja odbiła Zachodowi piłeczkę, utrzymując na stanowisku krwawego dyktatora Syrii Baszszara al-Asada. Bez coraz mniej dyplomatycznej dyplomacji Ławrowa nie byłoby to możliwe.

Dyplomacja z petersburskiego podwórka

W sierpniu 2021 roku Ogólnorosyjskie Centrum Badania Opinii Publicznej przeprowadziło rankingu najpopularniejszych polityków w kraju.

Okazało się, że Ławrow jest "jedynką". Jego postać pozytywnie oceniło 73 proc. Rosjan. Dla porównania w tym samym czasie poparcie dla Putina spadł do rekordowo niskich 32 proc. (dane Centrum Lewady). Dla Ławrowa nie był to powód do radości. Wyprzedzić pryncypała? To raczej powód no niepokoju.

- Mimo że Ławrow cieszy się dużą popularnością w Rosji, nigdy nie miał partyjnych ambicji. Jego rola w wewnętrznej polityce jest równa zeru – mówi politolożka Tatiana Stanowaja.

Gdy publicznie występują razem, Ławrow zawsze się stara pozostać w cieniu Putina
Gdy publicznie występują razem, Ławrow zawsze się stara pozostać w cieniu Putina © Getty Images | Mikhail Svetlov

Po wojnie w Gruzji Ławrow również stracił wpływ na kształtowanie rosyjskiej polityki zagranicznej. Przestał być zapraszany na najważniejsze spotkania na Kremlu.

- Ławrow pozostaje jednym z najbardziej lojalnych ludzi Putina. Ma autorytet na Kremlu i jest postrzegany jako absolutny guru dyplomacji. Tyle że teraz Moskwa stawia na eskalację. W tej sytuacji klasyczna dyplomacja nie jest pożądana. Zamieniono ją na politykę informacyjną – wyjaśnia Stanowaja.

W praktyce to oznacza, że rola Ławrowa sprowadziła się do wykonywania poleceń płynących od szefa, a MSZ stał się służbą prasową Kremla.

- Do obowiązków Ławrowa należy przekazywanie na Zachód stanowiska Rosji w maksymalnie twardy sposób. I tyle, że żadnych ustępstw – mówi Stanowaja.

W sztuce jazdy po bandzie resort Ławrowa stał się bezkonkurencyjnym. Ostatnio Siergiej Riabkow, zastępca ministra, publicznie stwierdził, że "NATO musi spakować manatki" i wynieść się do granicy z 1997 roku.

Z kolei ambasador Rosji w Szwecji podczas wywiadu stwierdził, że jego kraj "ma w dupie sankcje Zachodu". Sam Ławrow porównał szefa ukraińskiego MSZ do Goebbelsa, bo ten odrzucał forsowane przez Rosję negocjacje z watażkami pseudorepublik z Doniecka i Ługańska.

- Doszło do schamienia dyplomacji – ubolewa Stanisław Ciosek.

Czy to istotnie powinno budzić aż takie zdumienie? Szorstki styl prowadzenia negocjacji Rosja przyjęła w spadku po Związku Radzieckim. Nigdy nie było w nim zachodniej subtelności.

- Od kiedy do władzy doszedł Putin, do tego stylu dano sznyt rodem z petersburskiego podwórka. Najpierw lanie w mordę, dopiero potem rozmowa – mówi Ciosek.

Właśnie tego "lania w mordę" na swojej skórze doświadczyli Macron oraz inni zachodni przywódcy. Teraz są krytykowani. Powinni przecież wiedzieć, że podczas wizyty w Rosji można spodziewać się wszystkiego, tylko nie konstruktywnego dialogu.

"Zachodni dyplomaci uważają, że chamstwo jest poniżej ich godności. Rosjanie tej bariery nie mają. Chamstwo jest ich strategią" – mówi Olena Zerkal, wiceszefowa ukraińskiego MSZ do spraw euro integracji.

Sama wspomina, jak podczas jednego z oficjalnych spotkań, szef rosyjskiej delegacji zwrócił się do niej per "kochanie". Seksizm jest jednym z podstawowych filarów rosyjskiej "dyplomacji".

– Jedynym wyjściem jest ignorowanie takich zachowań. Rosjanie doskonale wiedzą, jeśli wejdziesz w stan emocji, stracisz kontrolę nad sytuacją – mówi Zerkal.

- Gdyby istniał konkurs na najbardziej chamską politykę zagraniczną, Rosja byłaby bezkonkurencyjna – ironizuje Ohryzko.

Największym problemem jednak nie jest chamstwo, tylko brak chęci dialogu ze stronu Rosji.

- Jadąc na negocjacje do każdego innego kraju, wiesz, że w końcu uda się dojść do porozumienia. Z Rosją jest inaczej. Jedziesz tam i wiesz, że usłyszysz takie rzeczy, które nie będą mieścić się w głowie. Z własnego doświadczenia wiem, że nieraz łatwiej byłoby dogadać się z kosmitami niż z przedstawicielami Kremla – mówi Ohryzko.

Wieczny minister

Bardzo długo Ławrowowi udawało się unikać uwikłania w afery korupcyjne, co dla rosyjskiego polityka z takim stażem jest dość nietypowe.

Dopiero w 2020 roku dziennikarze dotarli do informacji, że posiada nieruchomości warte 8 mln euro. Z kolei jego kochanka, również zatrudniona w rosyjskim MSZ, jest właścicielką domów i luksusowych apartamentów w Rosji i Wielkiej Brytanii, wartych w sumie ponad miliard rubli, czyli ok. 13,6 mln dolarów.

W marcu Ławrow będzie obchodzić swoje 72. urodziny. Rosyjskie media nazywają go "wiecznym ministrem", co niekoniecznie cieszy samego Ławrowa, który w rzeczywistości chciał przejść na emeryturę jeszcze w 2018 roku.

- Był nawet moment, kiedy Putin był gotów puścić wolno Ławrowa, ale ciągle zawirowania w światowej polityce na to nie pozwoliły. Zmiana szefa MSZ nie obyłaby się bez uszczerbku dla rosyjskich interesów. Więc dopóki Ławrow nie ma sobie równych, pozostaje na stanowisku – mówi Tatiana Stanowaja.

Wszystko wskazuje, że w najbliższym czasie Ławrow może zapomnieć o spokojnej emeryturze. Zamiast obiecanej zachodnim przywódcom deeskalacji Rosja gromadzi siły i przygotowuje się do wielkiej inwazji na Ukrainę.

- Sytuacja jest bardzo niebezpieczna. Rosja już poczuła smak zwycięstwa nad Zachodem, ogrywając go na Bliskim Wschodzie i Kaukazie. Sprawy zaszły już tak daleko, że nawet jeśli NATO zgodzi się rozmawiać o nierozszerzaniu sojuszu, dla rosyjskich siłowych struktur to będzie już za mało. Na Kremlu poczuli misję przywrócenia historycznej sprawiedliwości i będą dążyć do nowego podziału sił na świecie – uważa Stanowaja.

Z kolei zdaniem Ann Applebaum zachodni przywódcy, zamiast dalej bawić się z Rosją w uprzejmości, mogliby wreszcie "dodać szczyptę osobistej zniewagi", w stylu samego Ławrowa. A jeszcze lepiej w końcu zrobić porządek z praniem rosyjskich pieniędzy na Zachodzie.

"Koniec z amerykańskimi szkołami w Szwajcarii! Koniec z mieszkaniami w Knightsbridge! Koniec z jachtami na Morzu Śródziemnym!" – pisze Applebaum: "Oczywiście nigdy by czegoś takiego nie powiedzieli, nawet w prywatnej rozmowie. Niestety, zachodni przywódcy i dyplomaci próbujący w tej chwili zapobiec rosyjskiej inwazji na Ukrainę nadal sądzą, że żyją w świecie, w którym liczą się zasady, gdzie zastosowanie ma protokół dyplomatyczny, gdzie ceni się uprzejme słowa".

Wołodymyr Ogryzko uważa, że Rosję do ustępstw można zmusić tylko siłą. Jeśli Zachód nie jest w stanie tego zrobić dyplomacją, musi szykować się do wojny.

Źródło artykułu:WP magazyn
Komentarze (1081)