Najnowsze informacje z Antonina. Rodzice 2,5-latka mieli imprezować całą noc
W czwartek rano na terenie ośrodka wypoczynkowego w Antoninie utonął 2,5-letni chłopiec. Potwierdzono już, że matka dziecka była nietrzeźwa. Nowe ustalenia dziennikarzy wskazują, że przed tym, jak maluch oddalił się od domku, rodzice zorganizowali huczną imprezę. - Nawet się nie zorientowali, że dziecko wyszło - mówi jeden ze świadków.
Małżeństwo wynajęło domek oddalony około 500 metrów od jeziora. Oprócz 2,5-letniego syna para zabrała ze sobą też 12-letnią córkę. Razem z nimi w domku zamieszkał znajomy, który także przyjechał z córką.
Nowe okoliczności przedstawili dziennikowi "Fakt" inni turyści, przebywający w tym samym ośrodku. Świadkowie twierdzą, że po tym, jak rodzina rozpakowała walizki, zorganizowała imprezę na tarasie.
- Oni przez całą noc imprezowali, było bardzo głośno, ale nie było żadnej kłótni ani awantury. Siedzieli na tarasie do ok. piątej rano - opowiada w rozmowie z "Faktem" sąsiadka z domku obok. Jej zdaniem "para nawet nie zorientowała się, że dziecko wyszło, więc nie wiadomo, kiedy chłopiec opuścił domek". - Ja słyszałam, jak około drugiej w nocy płakał - dodała kobieta.
- Ojciec dziecka był trzeźwy, ale matka była pod wpływem alkoholu. Alkomat wskazał ok. 1 promil w wydychanym powietrzu - przekazał WP mł. asp. Małgorzata Michaś z ostrowskiej policji.
Zobacz też: Tragedia w Antoninie. Rzecznik policji o śmierci 2,5-latka
Najnowsze doniesienia z Antonina. Policja zabezpieczyła monitoring
Zdaniem innej sąsiadki, 2,5-letni chłopiec musiał wyjść z domu w godzinach rannych, gdy rodzice położyli się spać. - Oni twierdzili, że drzwi były zamknięte, ale mi samej trudno przekręcić ten zamek w drzwiach, więc dwulatek by sobie nie poradził - powiedziała kobieta.
Dryfujące na jeziorze ciało dziecko zauważono około godz. 7. Zwłoki znajdowały się obok jednego z pomostów. Z nowych doniesień wynika, że rodzice chłopca nawet nie zorientowali się, że nie ma go w domku i nie szukali go. O tragicznym zdarzeniu parę mieli poinformować dopiero policjanci, którzy chodzili od domku do domku, w poszukiwaniu opiekunów zmarłego chłopca.
Ukraińskie małżeństwo zostało zatrzymane. Obecnie prokuratura prowadzi śledztwo w kierunku niedopełnienia obowiązków i narażenia dziecka na utratę życia. Dziennikarze ustalili, że funkcjonariusze zabezpieczyli już nagrania z kamer monitoringu. Nagrania mają pomóc w ustaleniu, jak dziecko dotarło nad jezioro.
Źródło: "Fakt"/ "Super Express"/ WP.PL