Wiktor Juszczenko
Do nieudanej próby otrucia Juszczenki doszło we wrześniu 2004 r., podczas kampanii prezydenckiej na Ukrainie, w której walczył on o najwyższe stanowisko w państwie z obecnym prezydentem Wiktorem Janukowyczem.
Austriaccy lekarze orzekli później, że pogorszenie stanu jego zdrowia było spowodowane zatruciem dioksynami, czyli silnie toksycznymi związkami chemicznymi o działaniu rakotwórczym. 11 grudnia 2004 r. lekarze z Wiednia stwierdzili ponad wszelką wątpliwość, że stężenie trucizny w organizmie Juszczenki przekracza tysiąc razy zwyczajną wartość.
Toczące się od kilku lat śledztwo nie ustaliło, kto stoi za próbą jego otrucia, jednak w 2006 r. ukraińska prasa pisała z powołaniem na źródła milicyjne, że dioksyny mógł podać Juszczence osobisty ochroniarz wiceszefa służb specjalnych SBU, Wołodymyra Saciuka (po ujawnieniu próby otrucia Juszczenki ówczesny prezydent Ukrainy Leonid Kuczma odwołał podejrzewanego o organizację próby otrucia Saciuka ze stanowiska). Sam Saciuk wyjechał z Ukrainy do Rosji w roku 2005, uchylając się od śledztwa w sprawie nadużyć służbowych. Ukraińskie władze ścigały go listem gończym, ale zrezygnowały, gdy z Moskwy nadeszła wiadomość, że otrzymał on rosyjskie obywatelstwo.
Otrucie Juszczenki miało znaczny wpływ na ówczesną sytuację polityczną na Ukrainie. W pierwszej turze wyborów Juszczenko wygrał, jednak druga tura okazała się zwycięska dla Janukowycza. Zwolennicy Juszczenki i zagraniczni obserwatorzy uznali jednak wybory za niedemokratyczne i sfałszowane. Setki tysięcy Ukraińców w Kijowie oraz w całym kraju protestowało przeciwko manipulacjom władz, w akcji nazwanej Pomarańczową Rewolucją. W rezultacie masowych wystąpień i wsparcia zagranicy Najwyższy Sąd Ukrainy unieważnił wyniki wyborów jako sfałszowanych i nakazał powtórzenie ich drugiej tury. Tym razem zwycięzcą został Wiktor Juszczenko.
Ślady działania dioksyn widoczne są na twarzy Juszczenki do dziś.