Królowa Elżbieta II i książę Filip
Do nieudanego zamachu na parę królewską Wielkiej Brytanii, ujawnionego opinii publicznej dopiero po kilkudziesięciu latach, miało dojść w 1970 roku w czasie oficjalnej wizyty w Australii.
W 2009 roku emerytowany detektyw Scotland Yardu ujawnił, że niezidentyfikowani spiskowcy, prawdopodobnie sympatycy IRA, ułożyli przeszkodę na torach z zamiarem wykolejenia pociągu, którym królewska para podróżowała z Sydney do miasta Orange. Katastrofy udało się uniknąć tylko dlatego, że maszynista prowadził pociąg z bardzo małą szybkością. Według policjanta, gdyby pociąg jechał z normalną prędkością niewątpliwie wypadłby z torów i spadł z nasypu.
Detektyw zaznaczył, że incydent został zatuszowany przez australijskie władze, a królowa i jej małżonek nie mieli pojęcia, że w ogóle coś się wydarzyło. Nikt też nie odpowiedział za niedoszły zamach.
IRA zagraża bezpieczeństwu królowej w dalszym ciągu. W 2011 roku osoby związane z tą organizacją planowały zamach na Elżbietę II, która przybywała z wizytą do Irlandii. Na kilkanaście godzin przed przyjazdem monarchini policjanci otrzymali anonimowy telefon, po którym odkryli nieopodal Dublina, ukryty w bagażniku autobusu, ładunek wybuchowy. Został on zdetonowany przez wojsko, a podczas wizyty, do której doszło mimo groźby zamachu, bezpieczeństwa pary królewskiej strzegło kilka tysięcy policjantów.