Najbardziej szalony parlament na świecie?
Striptiz radnego, strajk okupacyjny na sali obrad, gafy, absurdalne pomysły, gigantyczne pensje i kosztowne podróże po całym świecie - tak "La Repubblica" podsumowuje prace Zgromadzenia Samorządowego Sycylii.
28.01.2008 | aktual.: 28.01.2008 11:58
Włoski dziennik nazywa zgromadzenie "najbardziej szalonym parlamentem na świecie" i podkreśla, że to, co się w nim ostatnio działo, niewiele miało wspólnego z poważną polityką.
Zgromadzenie Samorządowe Sycylii ma uprawnienia lokalnego parlamentu, a jego członkowie mają prawo używać tytułu "deputowany".
Pełnym anegdot artykułem rzymska gazeta żegna odchodzący do przeszłości "sycylijski sejmik samorządowy" w związku z wyborami, które odbędą się wkrótce na wyspie. Są one konieczne, gdyż w sobotę do dymisji podał się przewodniczący władz regionu Salvatore Cuffaro, a to oznacza również zakończenie kadencji rady na wyspie.
"La Repubblica" przypomina, że w grudniu zeszłego roku lokalny deputowany Cateno De Luca rozebrał się podczas obrad z garnituru, koszuli i krawata na znak protestu przeciwko wykluczeniu go z prac w jednej z komisji. Stojąc na środku sali w samych slipkach narzucił na biodra flagę Sycylii. Inny polityk przykuł się z kolei łańcuchem w jednej z sal na znak protestu przeciwko opóźnieniom w otwarciu odcinka autostrady.
Jako jedną z najzabawniejszych decyzji zgromadzenia wymienia się uchwałę o ubraniu wszystkich pracujących w jej gmachu woźnych w liberie, zaprojektowane przez znanych dyktatorów mody Dolce i Gabbanę.
Ponadto postanowiono umieścić Zgromadzenie Samorządowe w wirtualnym świecie, czyli w Second Life.
Najwięcej czasu i pieniędzy z budżetu sycylijskiego parlamentu pochłonęły służbowe podróże deputowanych do najodleglejszych zakątków świata - od Dubaju po Buenos Aires i Rio de Janeiro.
Jakby tego było mało, pojawiła się oficjalna propozycja urządzenia przed majestatycznym gmachem lokalnego parlamentu ringu, na którym - zamiast na sali obrad - deputowani mogliby rozładować swoje emocje, unikając - jak podkreślono w oficjalnym dokumencie - wyrządzania szkód w budynku.
A wszystkie te szalone pomysły - zauważa "La Repubblica" - przychodzą do głowy 90 deputowanym, którzy mają takie same pensje, jak włoscy senatorowie. Ich podstawowe zarobki to ponad 11 tysięcy euro miesięcznie; do tego trzeba doliczyć diety w wysokości 4 tysięcy euro oraz różne liczne dodatki. Od początku kadencji, czyli od czerwca 2006 roku parlament Sycylii zebrał się zaledwie 36 razy, co oznacza średnio sześć posiedzeń w miesiącu.
Rocznie utrzymanie Zgromadzenia Samorządowego Sycylii kosztuje prawie 22 miliony euro - podsumowuje "La Repubblica". (sm)
Sylwia Wysocka