Nagły zwrot w Niemczech. Co to oznacza dla Polski, UE i globalnej gospodarki?
Gospodarka Niemiec – największej europejskiej potęgi ekonomicznej – ponownie traci impet. Jak wynika z najnowszego raportu Bundesbanku, w drugim kwartale 2025 roku wzrost PKB u naszych zachodnich sąsiadów zatrzymał się na poziomie 0 proc.
Choć jeszcze na początku roku dane wyglądały obiecująco (0,4 proc. wzrostu w I kwartale – najlepszy wynik od ponad dwóch lat), obecny przestój każe postawić poważne pytania nie tylko o przyszłość Niemiec, ale także o konsekwencje tego zjawiska dla Polski, Unii Europejskiej i szerszego układu geopolityczno-gospodarczego.
Niemcy w zawieszeniu, Unia w niepewności
Gospodarka Niemiec to silnik napędowy całej Unii Europejskiej. Kiedy Niemcy hamują, cała Europa czuje szarpnięcie. Dla Polski, która od lat jest ściśle powiązana z niemieckim rynkiem poprzez eksport, współpracę przemysłową i kapitał inwestycyjny, oznacza to poważne zagrożenie dla tempa wzrostu własnego PKB.
Z danych Eurostatu wynika, że około 28 proc. polskiego eksportu trafia właśnie do Niemiec. Spowolnienie u naszego sąsiada może oznaczać mniejsze zamówienia, spadek produkcji w polskich fabrykach działających jako poddostawcy oraz większą ostrożność inwestorów zagranicznych. Już dziś można dostrzec ostrożniejsze podejście do nowych inwestycji i projektów transgranicznych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Największy kawałek Marsa na Ziemi. Nie uwierzysz ile kosztuje
Cła USA jako katalizator kryzysu?
Niepokój dodatkowo podsycają możliwe działania administracji USA – zapowiadane cła na poziomie 30 proc. na niektóre towary importowane z Europy mogą stać się katalizatorem dalszej destabilizacji. Bundesbank ostrzega, że ich wejście w życie może pogłębić i tak już słabą kondycję niemieckiej gospodarki.
Dla Polski i innych krajów członkowskich Unii oznacza to nie tylko potencjalne wtórne skutki gospodarcze (np. zmniejszony popyt na dobra przemysłowe), ale również zagrożenie dla europejskiej jedności w polityce handlowej i przemysłowej. USA, nakładając cła, grają nie tylko na osłabienie Chin, ale również próbują podważyć siłę niemieckiego eksportu – co uderza w cały europejski model gospodarczy, zbudowany wokół wolnego handlu i integracji rynkowej.
Czy Unia ma plan B?
Pytanie, które coraz częściej wybrzmiewa w europejskich stolicach, brzmi: czy UE jest gotowa na scenariusz długotrwałego marazmu w Niemczech? Choć Komisja Europejska promuje programy wspierające transformację energetyczną, cyfryzację i rozwój infrastruktury, to kluczowe będzie tempo i skuteczność ich realizacji.
W tym kontekście, Polska ma szansę odegrać ważną rolę – jako kraj o dużym potencjale rozwoju wewnętrznego, relatywnie stabilnym rynku wewnętrznym i rosnącej pozycji w europejskim łańcuchu dostaw. Jednak bez sprawnego zarządzania funduszami unijnymi, reform strukturalnych i strategicznej współpracy z partnerami z regionu i Niemcami – szansa ta może zostać zmarnowana.
Polityka kontra gospodarka
Nowy niemiecki rząd stawia na inwestycje – w obronność, infrastrukturę i energetykę – porzucając dotychczasową politykę zaciskania pasa. Choć to krok w dobrą stronę, Bundesbank zwraca uwagę, że efekty tych działań nie są jeszcze widoczne. Rzeczywisty wpływ na PKB w drugiej połowie roku będzie zależał od tempa realizacji tych inwestycji oraz czynników zewnętrznych – takich jak wspomniane cła USA czy napięcia geopolityczne.
Tymczasem w Polsce również trwa spór o to, jak prowadzić politykę fiskalną w czasach wysokiej inflacji i globalnych napięć. Czy iść śladem Niemiec i pobudzać gospodarkę inwestycjami publicznymi, czy raczej koncentrować się na stabilizacji i ograniczaniu długu publicznego? Odpowiedź na to pytanie będzie kluczowa dla przyszłości naszej pozycji w UE i odporności na zewnętrzne wstrząsy.
Zatrzymanie niemieckiej gospodarki to nie tylko wewnętrzny problem naszego zachodniego sąsiada – to sygnał ostrzegawczy dla całej Europy. Dla Polski oznacza to konieczność przemyślenia własnej strategii gospodarczej i szybkiego działania, zanim skutki tego "niemieckiego zastoju" odbiją się echem na naszym rynku pracy, eksporcie i inwestycjach. Unia Europejska, jeśli chce pozostać konkurencyjna i stabilna, musi nie tylko reagować, ale też przewidywać i budować alternatywy. Bo kiedy silnik Europy się zacina, wszyscy musimy mocniej pedałować.
Źródło: WNP