Nadchodzi świąteczny koszmar. Producenci biją na alarm
Szykuje się powtórka ubiegłorocznego problemu przed świętami Bożego Narodzenia. Przed wieloma sklepami ustawiały się wówczas kolejki osób, które chciały kupić karpia. "Fakt", powołując się na producentów, donosi, że w tym roku na polskie stoły może trafić jeszcze mniej tych ryb. Dlatego nie ma co liczyć na niską cenę.
To, że problem z dostępnością tej tradycyjnej dla świątecznych stołów ryby występuje już od dłuższego czasu, potwierdza wiceprezes spółki "Polski Karp". Andrzej Dmuchowski przekonuje, że szczególnie na ostatniej prostej przed świętami, nie ma co liczyć w tej materii na poprawę. — Mieliśmy ogromne straty spowodowanie ptactwem i letnią suszę - tłumaczył "Faktowi" duże niedobory karpi w hodowlach.
Ryb ma być nawet mniej, niż w ubiegłym roku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
— Produkcja się zmniejsza, jej koszty rosną. Chodzi również o zmieniające się warunki klimatyczne. Wprawdzie mamy piękną, ale suchą jesień, jest mniej wody do napełniania stawów - mówił dziennikowi pan Mirosław z kujawsko-pomorskiego gospodarstwa rybnego w Golubiu-Dobrzyniu.
Nie tylko mało, ale i drogo
Z kolei "Dziennik Zachodni" podkreśla, że w związku z szalejącą inflacją, nie ma też co liczyć na niskie ceny. Sprzedaż karpi rusza zazwyczaj w listopadzie i w jednej ze śląskich hodowli możemy kupić te ryby z płuczki już teraz. Cena to 17 złotych za kilogram. Producent zastrzega, że na pewno drożej będzie w grudniu.
Już teraz więcej trzeba zapłacić w sąsiednich województwach: to około 20 złotych za kilogram w województwie świętokrzyskim, 19 zł w dolnośląskim czy 25 zł w opolskim. Co ważne, ceny różnią się w zależności od pokarmu ryb czy wielkości zamówienia.
Źródło: "Fakt", WP Wiadomości
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ