Nadchodzą zmiany cen na stacjach? Eksperci kreślą scenariusz po wyborach
Ceny paliw we wrześniu mimo niewielkich podwyżek, będą stabilne. Dopiero po wyborach mogą mocno wzrosnąć - przewidują eksperci.
Początek września to koniec promocji na stacjach paliw, które w wakacje oferowały rabat nawet do 40 groszy na litrze.
- Kierowcy muszą spodziewać się, że ich paragony i faktury za tankowanie będą wyższe nie tylko z powodu kończących się promocji, ale również ze względu na delikatne podwyżki. Obecnie przewidujemy wzrosty cen oleju napędowego i benzyny o około 4-5 groszy. Jest to jednak bardzo delikatna korekta - mówi Jakub Bogucki, analityk portalu e-petrol.
Według danych serwisu średnie ceny ON na stacjach w Polsce wynoszą 6,49 zł/l. Za benzynę bezołowiową Pb 95 trzeba zapłacić 6,68 zł/l, a Pb 98 - 7,26 zł/l.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Obniżka stóp procentowych i cen paliw na stacjach. "Są zawyżone. Powinny być o 30-40 proc. niższe"
- Przewidujemy, że ceny pozostaną stabilne do wyborów. A później w zależności od sytuacji na rynku, mogą wrócić do poziomu około 7 złotych za litr. Wszystko to będzie efektem braku korelacji z cenami na rynku światowym obecnie - twierdzi z kolei Rafał Zybert z BM Reflex.
Paliwo najtańsze w UE
Przypomnijmy, że złoty wobec dolara się osłabił, a ceny ropy na europejskich rynkach poszły mocno w górę. Money.pl przeanalizował, że ceny paliw w Polsce prawie nie drgnęły, choć zdrożały one na Węgrzech czy w Czechach. Z kolei średnia cena litra diesla na Słowacji to 7,30 zł, a w Niemczech 8 zł.
- We wrześniu będziemy mieli najniższe ceny paliw w UE, które w Polsce nie rosną tak, jak na rynku europejskim - wyjaśnia Zybert i dodaje, że "kiedyś będzie musiało się to skończyć".
Należy pamiętać jednak, że najbliższa jesień będzie pierwszą bez oleju napędowego z rynku rosyjskiego (embargo obowiązuje od lutego 2023 roku). Co może sprawić, że ceny paliw na rynkach europejskich jeszcze bardziej wzrosną.
- Jest też obawa o podaż diesla o parametrach zimowych, bo duża część tego paliwa idzie do rafinerii na bliskim wschodzie. I jego cena będzie musiała się zmienić, niezależnie od tego kto wygra wybory. 30 procent konsumowanego w Polsce paliwa pochodzi z importu. Koncerny nie pozwolą sobie na ujemne marże - zauważa rozmówca WP.
- Paliwo nie zdrożeje jedynie, gdy ceny na rynku światowym spadną, a złotówka się umocni - podkreśla.
"Cud na Orlenie"
Warto pamiętać sytuacje, która miała miejsce w styczniu 2023 roku, kiedy pomimo wzrostu stawki VAT na paliwa, ceny na stacjach m.in. Orlenu się nie zmieniły.
Wtedy dane Komisji Europejskiej pokazywały, że gdy cena hurtowa benzyny Pb95 w Czechach, Niemczech i na Litwie systematycznie spadała od końca października, w Polsce utrzymywała się na zbliżonym poziomie aż do końca roku, by z początkiem stycznia runąć o blisko 20 gr na litrze.
Pojawiły się zarzuty, że Orlen utrzymywał wyższe marże po to, by zgromadzić poduszkę, która pozwoli "zamortyzować" skutki podwyżki VAT-u.
Opozycja zarzuca, że teraz mamy podobny przypadek. Ceny mają być ręcznie sterowane, by nie denerwować ludzi przed wyborami i utrzymać spadek inflacji.
- To może mieć opłakane skutki. Ale nie oczekiwałbym, że w przypadku podwyżki cen paliw, kierowcy będą rezygnować z samochodów. Pamiętamy przecież sytuację, kiedy paliwo było po 8 złotych - podsumowuje Zybert.
Czytaj też: