Nadchodzą problemy. Francja i Niemcy mówią "nie"
Francja i Niemcy sprzeciwiają się przedłużeniu zakazu eksportu ukraińskiej pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika do 5 krajów, w tym Polski po 15 września. - Niedopuszczalne jest, aby niektóre państwa członkowskie uchylały obowiązujące traktaty - stwierdził niemiecki minister rolnictwa Cem Oezdemir.
Polska, Węgry, Słowacja, Bułgaria, Rumunia chcą przedłużenia. W poniedziałek ambasador Polski przy UE Andrzej Sadoś informował w Brukseli, że europejscy rolnicy nie mają szans na uczciwą konkurencję i nie można dopuścić do tego, by zbankrutowali.
Pod koniec kwietnia Komisja Europejska upoważniła pięć sąsiadujących z Ukrainą państw członkowskich (Polskę, Węgry, Słowację, Bułgarię, Rumunię) do wprowadzenia zakazu obrotu na swoim terytorium ukraińską pszenicą, kukurydzą, rzepakiem i słonecznikiem, pod warunkiem, że umożliwią one tranzyt do innych krajów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zboża nie można wywieźć, bo w portach leży węgiel. "Można było o tym myśleć od miesięcy"
Te tymczasowe ograniczenia, mające na celu złagodzenie wpływu masowego napływu ukraińskich produktów rolnych na lokalne rynki, mają wygasnąć w połowie września. W zeszłym tygodniu pięć państw wezwało do ich przedłużenia do końca roku.
Na wtorkowym spotkaniu ministrów rolnictwa państw UE w Brukseli, Paryż i Berlin sprzeciwiły się jednak przedłużeniu decyzji. Zdaniem francuskiej agencji prasowej AFP, po stronie Niemiec i Francji stoi jeszcze "kilka" innych państw UE.
- Te środki są ograniczone w czasie i niedopuszczalne jest, aby niektóre państwa członkowskie uchylały obowiązujące traktaty - powiedział Oezdemir przed posiedzeniem w Brukseli. - Jesteśmy solidarni z Polską, jesteśmy gotowi pomóc jej finansowo, mamy do tego odpowiednie mechanizmy. Ale niedopuszczalne jest to, że problemy wyborcze zrzucamy na barki Ukrainy - dodał niemiecki minister, cytowany przez AFP, odnosząc się do wyborów w Polsce pod koniec 2023 roku.
- Nie może być żadnych działań jednostronnych (…) Nie można o tym decydować samodzielnie, bo inaczej nastąpi transfer (zbóż) do innych krajów - mówił z kolei francuski minister rolnictwa Marc Fesneau.
Bez szans na uczciwą konkurencję
Tymczasem w poniedziałek w Brukseli odbyło się spotkanie na ten temat przedstawicieli Polski, Węgier, Słowacji, Bułgarii, Rumunii, Ukrainy i Komisji Europejskiej.
Jak wynika z informacji PAP, Stały Przedstawiciel Polski przy UE Andrzej Sadoś zaznaczył na nim, że eksport produktów ukraińskich przez granice Unii jest dozwolony i niezakłócony.
Polski dyplomata przekonywał, że europejscy rolnicy nie mają szans na uczciwą konkurencję i nie można dopuścić do tego, by zbankrutowali.
Sadoś przekazał też, że w połowie lipca cena pszenicy w Polsce wynosiła 223 euro za tonę, o 40 proc. mniej w porównaniu z ubiegłym rokiem i o 20 proc. w porównaniu z okresem poprzedzającym rosyjską agresję. Cena kukurydzy wyniosła 222 euro za tonę, czyli o 31 proc. mniej niż przed rokiem i o 10 proc. mniej niż przed wojną.
Czytaj też:
źródło: PAP