PolskaNa zarzuty polityków - TVP odpowiada produkcją dalszych odcinków filmu?

Na zarzuty polityków - TVP odpowiada produkcją dalszych odcinków filmu?

Wtorkowa emisja w TVP kolejnego odcinka filmu o powiązaniach polityków Porozumienia Centrum z aferą FOZZ wywołała burzę oskarżeń i zarzutów, kierowanych pod adresem telewizji publicznej. Ta z kolei zapowiada produkcję dalszych odcinków programu.

20.06.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29

Minister sprawiedliwości Lech Kaczyński zapowiedział zwołanie na środę konferencji prasowej w sprawie wtorkowego filmu. Kaczyński dodał, że przeciwko TVP i jej szefowi Robertowi Kwiatkowskiemu zostanie złożony pozew cywilny. Minister zapowiedział również zwrócenie się w tej sprawie do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz Komisji Etyki Dziennikarskiej.

Minister sprawiedliwości w swoim komentarzu do drugiego odcinka filmu, zaprzeczył zarzutom biznesmena pochodzenia kubańskiego Heathcliffa Janusza Iwanowskiego Pineiro, że w 1991 r. powstała tajna grupa, która miała inwigilować polityków niewygodnych dla Porozumienia Centrum. Według Pineiro, grupa skupiająca około 30-40 osób, miała powstała na zlecenie - między innymi - Jarosława Kaczyńskiego.

Z kolei Jarosław Kaczyński, komentując film zapewnił, że Partia Porozumienie Centrum nie otrzymywała żadnych pieniędzy pochodzących z FOZZ. Nazwał stekiem bzdur informacje zawarte w filmie o domniemanych związkach braci Kaczyńskich z aferą Funduszu.

Jego zdaniem, film to jest próba działania na podświadomość, próba stworzenia skojarzenia, że FOZZ to bracia Kaczyńscy. Nie mieliśmy absolutnie z tym nic wspólnego, co zresztą wynika też z filmu - podkreślił lider PiS. Pan Kwiatkowski o tym doskonale wie i robi to dla celów wyborczych - dodał.

Jarosław Kaczyński powiedział, że nieprawdziwa jest zawarta w filmie informacja, iż w nadzorowanym w 1991 roku przez Lecha Kaczyńskiego i Macieja Zalewskiego BBN istniała grupa specjalna, mająca inwigilować polityków.

W ówczesnym BBN był departament, o którym nie można mówić, ale celem tego departamentu nie było nic takiego, o czym jest mowa w filmie, a z całą pewnością nie rodził się on w biurze pana Pineiro - powiedział Kaczyński.

Były prezydent Lech Wałęsa uważa, że film jest elementem kampanii wyborczej SLD. Jego zdaniem, SLD próbuje kompromitować Kaczyńskich. Tu się z Kaczyńskimi solidaryzuję, ale nie znam dowodów - podkreślił były prezydent.

Zdaniem Jarosława Sellina - członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji - film jest totalną kompromitacją Telewizji. Jego zdaniem, Zarząd TVP powinien zwolnić kierownictwo Jedynki, które zdecydowało się na taki - jak to określił - skandal programowy. Dodał, że jeśli zarząd tego nie zrobi, to Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji powinna zaapelować do Rady Nadzorczej telewizji o natychmiastowe zwolnienie Zarządu.

Z kolei były przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Marek Jurek uważa, że film jest próbą zdyskredytowania ludzi, których walka z przestępczością zorganizowaną przynosi efekty.

Magdalena Bajer z Rady Etyki Mediów - oceniając pokazany przez TVP film powiedziała, że jest to najgorszy rodzaj dziennikarstwa śledczego. Jej zdaniem, zawarte w filmie informacje stwarzają wrażenie pomówień i insynuacji, są mało wiarygodne. Bajer zarzuciła dodatkowo autorom reportażu nierzetelność i pomieszanie konwencji, czyli fikcji z dokumentem. Jej zdaniem, odpowiedzialność za ten film ponosi w pierwszym rzędzie autor, a potem jego zwierzchnicy, którym wytknęła chęć epatowania widza sensacją. Bajer zpewniła, że Rada Etyki i Mediów, która spotyka się w piątek, zajmie stanowisko w tej sprawie.

Także Andrzej Goszczyński z Centrum Monitoringu Wolności Prasy uważa, że w filmie nie przedstawiono żadnych dowodów, potwierdzających przypuszczenia autorów filmu. Goszczyński powiedział, że jeśli okaże się, iż bohaterowie filmu kłamią, to telewizja publiczna może się skompromitować.

Ks. dr Wiesław Niewęgłowski - przewodniczący Konferencji Mediów Polskich - podczas wtorkowego czata w WP stwierdził, że film ten jest nadużyciem ze strony dziennikarzy, którzy czasami chcą przejąć funkcję sedziów. Sprawa FOZZ jest rozpatrywana w sądzie i wyrok wydany przez realizatorów w tym filmie jest przekroczeniem norm dziennikarskich - zaznaczył ks. Niewęgłowski. Poza tym telewizja publiczna nie może być stroną w rozgrywkach politycznych i przedwyborczych, ponieważ należy do całego społeczeństwa, a nie do jego części - dodał.

Telewizja Polska nie wyklucza produkcji dalszych odcinków kontrowersyjnego programu o domniemanych związkach braci Kaczyńskich z aferą FOZZ - ujawnił Janusz Cieliszak, rzecznik TVP. Dodał, że w ciągu najbliższych dni telewizja zoganizuje dyskusję w studiu z udziałem osób zainteresowanych - jeśli wyrażą taką zgodę. Cieliszak zaznaczył, że redakcja publicystyki taki program przygotowuje i jest to raczej kwestia dni niż tygodni. (ajg)

tvpfilmafera
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)