ŚwiatNa Białorusi karzą za brak pracy. Już 107 osób zapłaciło w Mińsku "podatek od pasożytnictwa"

Na Białorusi karzą za brak pracy. Już 107 osób zapłaciło w Mińsku "podatek od pasożytnictwa"

• Białoruś ma nowe źródło dochodów - "podatek od pasożytnictwa"
• To kara jaka muszą zapłacić ci, którzy przepracują mniej niż 183 dni w roku
• Płacić ją muszą mieszkańcy Białorusi i cudzoziemcy mieszkający tam na stałe
• W Mińsku "podatek" zapłaciło w tym roku już 107 osób

Na Białorusi karzą za brak pracy. Już 107 osób zapłaciło w Mińsku "podatek od pasożytnictwa"
Źródło zdjęć: © Wikipedia | Lsimon

01.02.2016 | aktual.: 01.02.2016 17:49

Już 107 mieszkańców Mińska wniosło opłatę w związku z nieprzepracowaniem w ciągu roku wymaganej liczby dni, zwaną popularnie podatkiem od pasożytnictwa - powiadomił w poniedziałek przedstawiciel białoruskiego Ministerstwa Podatków Andrej Sabaleuski.

Zgodnie z dekretem prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki o zapobieganiu pasożytnictwu społecznemu obywatele Białorusi oraz cudzoziemcy mieszkający w Białorusi na stałe, którzy od 1 stycznia 2015 r. nie uczestniczyli w finansowaniu wydatków państwowych lub uczestniczyli w nim mniej niż 183 dni kalendarzowe w roku, są zobowiązani do wniesienia opłaty wysokości 4,2 mln rubli białoruskich (868 zł).

Osoby, które nie wniosą opłaty, będą karane grzywną oraz aresztem, a także obowiązkiem prac społecznych.

Do inspekcji podatkowej Mińska zgłosiło się w zeszłym roku i w styczniu bieżącego roku 267 osób, które zadeklarowały, że nie uczestniczyły w finansowaniu wydatków państwowych przez 183 dni. Zlecono im zapłacenie w sumie 779,3 mln rubli białoruskich (150 tys. zł).

107 osób już dokonało wpłaty na sumę 315,3 mln rubli (60 tys. zł).

W połowie stycznia przekazano do administracji prezydenta 10 tys. podpisów przeciw dekretowi o zapobieganiu pasożytnictwu społecznemu. Były one zbierane przez trzy miesiące przez działaczy Białoruskiej Partii Socjaldemokratycznej (Hramada).

Według wiceszefa partii Ihara Barysaua ten dekret jest antykonstytucyjny. - Prowadzi do tego, że ludzie faktycznie płacą podatek za mieszkanie w swoim kraju - oświadczył. Zdaniem działaczy dekret uderza nie tylko w niezarejestrowanych bezrobotnych, ale przede wszystkim w gospodynie domowe, a także niezależnych pracowników.

Łukaszenka podkreślił rok temu, że 0,5 mln osób w wieku produkcyjnym nie pracuje i nie płaci podatków, ale korzysta z bezpłatnej opieki medycznej i edukacji, jak również opłaca usługi komunalne i transport po cenie subsydiowanej przez państwo.

- Darmozjady, nieroby powinny pracować. Kto nie płaci podatków, powinien płacić. To normalna, cywilizowana zasada - podkreślił.

Oficjalnie bezrobocie na Białorusi wynosi obecnie 1 proc., wynika to jednak z faktu, że za bezrobotnych uznaje się tylko osoby, które zarejestrowały się jako bezrobotne. Tymczasem wielu ludzi rezygnuje z procedury rejestracji, gdyż jest ona dość skomplikowana i wymaga, by osoba ubiegająca się o zasiłek wykonywała prace społeczne, a ponadto sam zasiłek jest bardzo niski - wynosi równowartość 30-40 zł.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (49)