Na Azowstal lecą bomby. "Społeczność międzynarodowa skazała ich na zagładę"
Trwa rosyjski szturm na Azowstal w Mariupolu. Rosjanie nie przebierają w środkach - ostrzeliwują hutę i zrzucają w rejon ciężkie bomby. Portal Ukraińska Prawda donosi, że nie ma kontaktu z obrońcami Mariupola. - Wiele osób liczy na heroizm żołnierzy. Potrzeba ich w innym miejscu, nie na ołtarzu ojczyzny - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską gen. Waldemar Skrzypczak.
We wtorek rozpoczął się szturm na Azowstal. Wcześniej doszło do częściowej ewakuacji cywilów z terenu zakładów. Dziś siły okupanta zaczęły ostrzeliwać hutę, używając do tego broni różnego rodzaju. Na region zrzucane są również bomby.
- Dziś trwają na terenie naszej twierdzy, Azowstalu, ciężkie walki. Nasi chłopcy bronią tej twierdzy, ale jest bardzo trudno, bo jest ostrzeliwana z ciężkiej artylerii, z czołgów, działa lotnictwo i podeszły okręty - powiedział mer Mariupola Wadym Bojczenko w telewizji ukraińskiej.
W trakcie próby szturmu we wtorek Rosjanie użyli sprzętu opancerzonego i czołgów, usiłowali też wysadzić desant i skierowali do walk dużą liczbę piechoty - podała agencja Unian.
"Wszystko zostanie wymiecione, wyduszone, wypalone"
Gen. Waldemar Skrzypczak w rozmowie z Wirtualną Polską mówi, że widzi to w czarnych barwach. - Jeśli Rosjanie ruszyli do szturmu, zrobią absolutnie wszystko, aby zdobyć Azowstal. Będą bombardować, zdewastują wszystko, Ukraińcy nie będą mieli miejsca, by się schować - ocenia.
W ocenie generała, Rosjanie "będą używali różnych bomb, także termobarycznych, które będą powodować, że wszystko zostanie wymiecione, wyduszone, wypalone". - Oni nie mają litości. Zrobią wszystko, by obrońców złamać. Zabiją kogokolwiek będą mogli, zniszczą, cokolwiek będą mogli. Użyją wszystkich typów bomb, jakie mają, by tych ludzi zabić - dodaje.
- Czy jest ktoś, kto tym ludziom pomoże? Czy ktokolwiek wykonał jakiś gest? Skazali tych ludzi na śmierć - mówi gen. Skrzypczak. I podkreśla, że "Władimir Putin może czekał, może się wahał". - Turcja mogła wysłać okręty, żeby ludzi ewakuować. Na pewno okrętów tureckich by nie zaatakowano. Tymczasem społeczność międzynarodowa skazała tych ludzi na zagładę. Poza jękami polityków nic się nie wydarzyło. Tylko rozpaczali nad losem biednych mieszkańców Mariupola - dodaje.
Ekspert ocenia również, że "jeśli Rosjanie wezmą kogokolwiek do niewoli, to cywilów wyślą na Sybir, a żołnierzy rozstrzelają". - Najpierw będą torturować, a później zamordują - zaznacza.
Czy istnieje ryzyko, że korytarze humanitarne z Mariupola mogą być ostrzeliwane przez Rosjan, tak jak było w przypadku wojny w Donbasie w 2014 roku i słynnej bitwy pod Iłowajśkiem? Generał zwraca uwagę, że teraz Rosjanie robią inaczej. - W ramach ewakuacji z Mariupola do Zaporoża wyjeżdża 10 autobusów, a dojeżdżają trzy. Uprowadzają, porywają, wywożą. To czeka tych ludzi - podkreśla.
"Wolę, żeby nie byli bohaterami, ale przeżyli"
Czy obrońców zakładów Azowstal można jakkolwiek porównać do obrońców lotniska w Doniecku? Wówczas im też nikt nie pomógł. - Można szukać takiego porównania - mówi generał. I pyta: - Dlaczego taki doborowy pułk zamknął się w takiej miejscowości?
Jak podkreśla ekspert, obrońcy Mariupola "zginą heroicznie, będą bohaterami". - Wiele osób liczy na heroizm żołnierzy. Że polegną wszyscy, do ostatniego. Ja myślę inaczej. Wolę, żeby żołnierz nie był bohaterem, ale przeżył. Wspaniałych żołnierzy potrzeba w innym miejscu Ukrainy, nie na ołtarzu ojczyzny. To są doskonali żołnierze, świetnie wyszkoleni, doświadczeni. Jako dowódca zrobiłbym wszystko, żeby tych żołnierzy mieć dla siebie, niż pogrzebanych w ruinach - dodaje.
Jak zauważa gen. Skrzypczak, Rosjanie mogą traktować zabicie obrońców Mariupola jako sukces. - Mogą chcieć ogłosić: zabiliśmy wszystkich z pułku Azow. To będzie wielkie zwycięstwo Putina, a Ukraińcy postawią im pomniki. Jako dowódca jestem zniesmaczony - zaznacza ekspert.
Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski