Oblężenie Mariupola. Pułk Azow na celowniku Rosjan
Niewola, tortury, propagandowe i pokazowe procesy przed rosyjskim sądem - to może czekać obrońców Mariupola, którzy jako bohaterowie jednej z najważniejszych bitew współczesnego świata przeszli do historii Ukrainy.
23.04.2022 10:09
"Putin zapowiedział oblężenie Azowstali. To nie troska o rosyjskich żołnierzy, którzy musieliby szturmować zakłady metalurgiczne, ale chęć pojmania żywych obrońców Mariupola. Dla Putina zorganizowanie ich procesu pokazowego byłoby kluczowym punktem zapowiadanej ‘denazyfikacji’ Ukrainy" - napisał na Twitterze dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich Adam Eberhardt.
- Taki scenariusz jest brany pod uwagę na Kremlu dla podparcia swojej propagandowej wizji i uzasadnienia celów tej wojny - mówi Wirtualnej Polsce gen. Stanisław Koziej, były szef BBN, ekspert Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego. Jak dodaje nasz rozmówca, "Putin będzie chciał zapewne przeprowadzić jakiś pokazowy proces propagandowy" z udziałem obrońców z pułku Azow (kim są Azowcy, tłumaczyliśmy w tekście Sławomira Zagórskiego).
Nie jest to jednak - zdaniem generała - główny motyw wstrzymania szturmu przez Putina. - Jeśli ten szturm by trwał długo, w świat poszedłby przekaz, że obrońcy Mariupola potrafią bronić się przed Rosją. Putin woli wysłać sygnał, iż Mariupol jest już zdobyty, mimo że gdzieś tam ukrywa się jeszcze "jakaś grupka" obrońców, która jednak nie stanowi dla Putina problemu - tłumaczy motywy rosyjskiego dyktatora gen. Koziej.
Jak przekonuje nasz rozmówca, "Mariupol stał się symbolem ukraińskiego oporu i niemożności wojsk rosyjskich".
Eksperci nawiązują do oblężenia zakładu Azowstal w Mariupolu. Przypomnijmy: Putin 21 kwietnia zabronił rosyjskim wojskom szturmu Azowstali, nakazując utrzymanie ich całkowitej blokady. Taktyka "wzięcia głodem" obrońców - według analityków OSW - sygnalizuje, że straty, jakie poniesiono podczas walk, są znaczne.
"Chcąc nadać pozytywny wymiar operacji militarnej, minister Szojgu zameldował o 'wyzwoleniu' Mariupola. Brak znaczącego powodzenia na innych kierunkach spowodował, że zniszczony ('wyzwolony') przez Rosjan Mariupol ma stać się wątpliwym symbolem rosyjskiego zwycięstwa" - pisze w swojej analizie Ośrodek Studiów Wschodnich.
Problem pułku Azow
Ewakuacja oblężonych w Mariupolu żołnierzy - mowa o słynnym pułku Azow - staje się palącym problemem dla władz w Kijowie. Coraz bardziej prawdopodobny jest upadek miasta i możliwa fizyczna likwidacja obrońców.
Jak długo jeszcze wytrzymają obrońcy? Nie wiadomo. Wiemy na pewno, że bohaterska obrona miasta to dla Ukrainy symbol walki z rosyjskim najeźdźcą. Jak pisze były polityk i analityk Jan Rokita, "upadek Mariupola przejdzie zapewne do historii jako jedno z najbardziej posępnych, a zarazem dramatycznych zdarzeń naszego wieku w Europie". "Rzadko kiedy zdarza się w nowszych dziejach naszego kontynentu tak desperacka obrona wielkiego miasta, w obliczu przeważających sił atakującego wroga" - pisze Rokita.
Eksperci w rozmowie z WP wskazują, że Putin chce przede wszystkim przełamać opór pułku Azow. I zdusić ducha Ukraińców, jednocześnie unikając pełnej ofensywy swych sił lądowych, która przyniosłaby Rosjanom straty w ludziach.
- Decyzja Moskwy, co do wstrzymania działań z zakresu szturmu pozycji ukraińskich na terenie Azowstal, odnosi się do wielu aspektów. Jednym z nich jest perspektywa kolejnych dziesiątek czy setek zabitych żołnierzy rosyjskich. Ci żołnierze są potrzebni również na innych kierunkach działań, więc decyzja o wstrzymaniu szturmu jest decyzją obliczoną na ograniczenie strat Rosji. Rosjanom brakuje i sprzętu, i ludzi - mówi Wirtualnej Polsce Michał Marek z Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa, autor monografii "Operacja Ukraina" i badacz dezinformacji.
Z kolei gen. Koziej dodaje, że "Putin z pewnością chce wykorzystać nacjonalistyczne konotacje historyczno-polityczne pułku Azow", a "to wiąże się jeszcze z pierwszą wojną rosyjsko-ukraińską". - Ale świat nie może dać się nabrać na propagandę Rosji, która rzekomo "walczy z nazistami". Ta propaganda będzie działać przede wszystkim na użytek wewnętrzny - mówi gen. Koziej.
Jak dodaje ekspert Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego, żołnierze z pułku Azow i tak przejdą do historii jako bohaterowie i obrońcy państwa ukraińskiego. - Oni są i będą fundamentem tożsamości narodu ukraińskiego - podkreśla gen. Koziej.
Jak przyznaje Michał Marek, Rosjanie liczą na to, że w wyniku oblężenia Rosjanom uda się pozyskać poważną liczbę jeńców ukraińskich. - Dowódcy i żołnierze z pułku Azow mogą zostać skazani w procesie pokazowym, w którym będą odpowiadać "za udział w ludobójstwie na narodzie rosyjskim". Tak to propagandowo zostanie wykorzystane. Żołnierze ci zapewne zostaną poddani torturom, tak, by Rosjanie otrzymali od nich zeznania, które uwiarygodnią tezę, która legła u podstaw ataku Rosji na Ukrainę. Czyli że żołnierze ukraińscy zabijają ludność cywilną. Rosjanie będą chcieli wymusić tego rodzaju zeznania. Zachód musi mieć tego świadomość - wyjaśnia autor monografii "Operacja Ukraina".
Dają pożywkę rosyjskiej propagandzie, teraz bronią Mariupola. Kim są Azowcy?
Pułk Azow budzi skrajne emocje. Przez Rosjan traktowani są jako faszyści i banda przestępców. Dla mieszkańców Mariupola to wyzwoliciele i obrońcy przed rosyjską brutalnością. Po siedmiu latach znów walczą o nadmorskie miasto - pisał w WP Sławomir Zagórski.
Jak podkreślał, Azowcy nie kryją się ze swoimi poglądami. Dają tym pożywkę dla rosyjskiej propagandy, która na każdym kroku podkreśla, że "Moskwa chce jedynie wyzwolić Ukraińców od faszystowskiego reżimu", co oczywiście jest kłamstwem.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski