Muniek Staszczyk w "Newsweeku": jesteś albo "lewacką k...", albo "pisiorem z krwi i kości"
- To jest paranoja - każdy chce innego wcisnąć w jakieś buty, choćby po komentarzach w internecie widać, że tu nie można być po prostu obserwatorem, cywilem. Jesteś albo "lewacką k...", albo "pisiorem z krwi i kości". Nie podoba mi się ani jedno, ani drugie. Nie znoszę tej gomułkowskiej retoryki Kaczyńskiego, tej całej anachronicznej i archaicznej polityki - mówi w rozmowie z "Newsweekiem" Muniek Staszczyk, lider T.Love.
07.11.2016 | aktual.: 07.11.2016 09:34
Staszczyk opowiada szefowi działu kultura Piotrowi Bratkowskiemu o najnowszej płycie zespołu. - Nie chcę siać paranoi, ale to nasza najbardziej polityczna płyta od „Kinga” - o strachu przed tym, że kończy się nasz świat - stwierdza. Tłumaczy, że i on, i autor wywiadu wyszli "z kontestacji, punkowej albo hipisowskiej", która charakteryzowała się otwartością na świat.
- Polska ma przecież takie tradycje, ale teraz się od nich odsuwa. Faceci po pięćdziesiątce zrywają ze sobą kontakty, bo mają różne zdania na temat Smoleńska czy uchodźców. I mam ogromny żal do polityków, zwłaszcza z prawej strony, że podgrzewają tę nienawiść; ona jest dla nich wygodna, a łączenie jej z ultrachrześcijańskimi deklaracjami to szczyt hipokryzji - mówi Staszczyk.
Na pytanie dlaczego ustawia się w roli obserwatora, skoro - jak stwierdził - nie znosi "gomułkowskiej retoryki Kaczyńskiego, tej całej anachronicznej i archaicznej polityki", lider T.Love mówi: "Bo z drugiej strony jest banda wyżelowanych, lekko cynicznych miglanców, których władza zepsuła i w końcu ją oddali".
- Nie ma żadnej trzeciej siły, która powiedziałaby: przestańcie się dzielić, zacznijcie się łączyć - mówi Staszczyk. - Brakuje mi kogoś, kto przemówi do mnie mądrze.