Miesięcznica smoleńska. Mocne słowa z ambony

We wtorek w warszawskiej archikatedrze odbyła się msza w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej. Homilię wygłosił ksiądz prof. Andrzej Filaber, który nawiązał do walki z Kościołem, jaka obecnie się toczy. Nie zabrakło odniesień do apostazji, homoseksualizmu czy gender.

Miesięcznica smoleńska. Mocne słowa z ambony
Miesięcznica smoleńska. Mocne słowa z ambony
Źródło zdjęć: © PAP | Piotr Nowak

W trakcie homilii kapłan nawiązał do hasła tegorocznego roku duszpasterskiego w Kościele katolickim - "Wierzę w Kościół Chrystusowy". Według księdza prof. Andrzeja Filabera, konsultora Komisji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów Konferencji Episkopatu Polski, "dziś wielu członków Kościoła Chrystusowego przeszło spod Chrystusowych sztandarów pod tęczowe proporce tego świata, ulegając poprawności politycznej i powtarzającej frazesy miłe dla uszu opinii publicznej".

- To ci, którzy mentalnie zostali skolonializowani przez współczesny świat i ideologie. Gdy papież Franciszek porównał Kościół do szpitala polowego, natychmiast znalazło się wielu pseudo-doktorów, którzy zamiast leczyć, proponują różne przyjemne terapie, nie dostrzegając tego, co zagraża zbawieniu - zauważał duchowny.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

W dalszej części wymieniał te terapie. - Może być złe pojmowanie tzw. drogi synodalnej, aprobata dla łamania przysięgi małżeńskiej, to może być aprobata czynnego homoseksualizmu jako działania, w którym "nie ma nic niemoralnego", bo tak głosi świat, wbrew Pismu Świętemu - diagnozował.

Kaznodzieja podkreślił, że "tym pseudo-doktorom trzeba mocno przypominać o konieczności nawrócenia". - Przypominać, że grzech zabija człowieka, a od śmierci ratuje tylko łaska Chrystusa. W szpitalu Jezusa Chrystusa receptą jest rachunek sumienia, żal za grzechy, mocne postanowienie poprawy i spotkanie z Boskim lekarzem, który grzechy przebacza, a "wszystkie złe duchy są mu poddane" - nawiązywał do czytanej tego dnia Ewangelii.

Opresja katolicka

Duchowny poruszył też temat apostazji. - Dziś często rozlegają się w określonych mediach głosy celebrytów, którzy czują się osaczeni religią i Kościołem, przeszkadzają im znaki wiary, krzyże w szkołach czy urzędach, drażni dźwięk dzwonów w kościołach, nawet przydrożne kapliczki. To nie są świadectwa opresji katolickiej, tylko świadectwa wiary tych, którzy je budowali - stwierdził.

Wskazał też, że w Polsce "głos Kościoła rozbrzmiewał przez wieki, a w czasach utraty niepodległości nie było większego autorytetu".

- Kościół katolicki nie był kojarzony z narzuconą władzą, bo nigdy się jej nie wysługiwał. Pozostawał zawsze z narodem, był miejscem ucieczki, sferą wolności. Cywilizacja, z którą nadal utożsamia się większość naszych rodaków, pojawiła się na polskich ziemiach za sprawą Kościoła. Obecnie, szczególnie w świetle wojny w Ukrainie, widać wyraźnie, jak naród polski, w swojej najbardziej podstawowej tkance, przeniknięty jest duchem Chrystusa, otwiera szeroko ręce, by przyjąć tych, którzy potrzebują wsparcia, serca czy domu. Przez to zyskuje uznanie i podziw w świecie - diagnozował ks. prof. Filaber.

Kapłan przekonywał, że "Kościół, pomimo ludzkiej grzeszności, stał się darem dla Polski, nie tylko w sferze duchowej". - Dostrzeżenia tego wymaga zwykła sprawiedliwość, doceniać powinien to każdy rozumny człowiek, niezależnie od wiary czy światopoglądu - oceniał.

Zwycięstwo szatana

Według duchownego "rozwój cywilizacyjny może iść w parze z zaciemnieniem rozumu". - Przejawem tego są wszystkie działania na rzecz legalizacji zła, w prawie państwowym, czy narzucenie tego siłą na poziomie międzynarodowym. Ma to sugerować, także osobom wierzącym, że to jest dobro, skoro zostało zalegalizowane. Szatan pierwszy omamił człowieka w Raju, przekonując, że nieposłuszeństwo Bogu będzie wielkim dobrem człowieka, że człowiek sam może określać, co jest dobre, a co złe. To także wielkie zwycięstwo szatana dziś, gdy ktoś da się zwieść temu kłamstwu - wyjaśniał.

- Szacunek dla godności osoby ludzkiej jest zupełnie czymś innym od akceptacji jej grzesznego działania. Negatywna ocena grzesznych postaw to kwestia prawdy o skażonej grzechem pierworodnym naturze człowieka, nie zmienią jej ani nagłaśniana ideologia gender, ani jakiekolwiek głosowania w jakimkolwiek parlamencie. Prawdy się nie głosuje, prawdę się rozpoznaje - podkreślał.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kapłan przekonywał, że Kościół katolicki "pozostał bodaj jedyną tak dużą instytucją w świecie, która stoi na straży prawdy o człowieku i nie ulega ludzkim ideologiom". - Jednym z istotnych problemów stała się tzw. poprawność polityczna, w imię której zakazuje się wyrażać oceny moralne w stosunku do niektórych zachowań, a nawet grozi się sankcjami prawnymi. Walka z Kościołem prowadzona jest w imię "wolności człowieka" - stwierdził.

"Wierność nazywa się fanatyzmem"

Na koniec duchowny przekonywał, że wierność tradycji duchowej Polski i chrześcijańskiej Europy "nazywa się katolickim fanatyzmem, a anarchię - wolnością".

- Trzeba mieć do dyspozycji ludzi "uwolnionych" od trwałych zależności, czyli kultury, Boga, narodu, rodziny, by łatwiej było nimi manipulować i zastraszać resztę, która przeciwstawia się nowym regułom życia zbiorowego. Ta bolszewicka tradycja niszczenia znajduje swoich kontynuatorów pod innymi różnobarwnymi sztandarami. Wprowadzić ludzi w stan bezmyślnych emocji, by niemożliwy był dialog, by nie zwyciężała myśl, czyli cecha ludzi wolnych. To jest wojna kulturowa, która niszczy polską wspólnotę, a także niszczy różnorodność europejską - konkludował.

Czytaj też:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1191)