MSZ oskarża b. ambasadora Jacka Izydorczyka. Miał wypłacać żonie służbowe diety. "To zemsta"
Jacek Izydorczyk, odwołany ambasador RP w Japonii, zabierał swoją żonę w podróże służbowe, łamiąc przepisy i wypłacając jej diety niezgodnie z prawem – tak twierdzi MSZ. Chodzi o 20 wspólnych wyjazdów. - Szukali na mnie haków, by mnie odwołać. Nie złamałem prawa - mówi nam Jacek Izydorczyk.
10.02.2020 | aktual.: 10.02.2020 16:29
Jak wynika z listy wyjazdów Jacka Izydorczyka, w 20 spośród 34 podróży służbowych towarzyszyła mu małżonka. W niektórych przypadkach były to wyjazdy kilkudniowe. Wspólnie odwiedzili m.in. Hiroshimę, Osakę, Kobe i Sapporo.
Zgodnie z zarządzeniem dyrektora generalnego służby zagranicznej, podróż służbowa małżonki ambasadora "wymaga szczegółowego uzasadnienia i akceptacji dyrektora komórki organizacyjnej Ministerstwa właściwej do spraw obsługi dyrektora generalnego oraz dyrektora komórki organizacyjnej Ministerstwa właściwej w sprawach obsługi dysponenta głównego".
W takim przypadku pokrycie kosztów podróży służbowej małżonki ambasadora może nastąpić na podstawie umowy zawartej między kierownikiem placówki a tą osobą. Okazuje się, że w przypadku wyjazdów Jacka Izydorczyka z żoną nie został spełniony żaden z powyższych warunków.
Diety bez umów
"Pan ambasador nie występował o zgodę do dyrektora właściwej komórki organizacyjnej ministerstwa ani placówka nie zawierała umów na pokrycie kosztów podróży żony" – informuje nas biuro prasowe MSZ.
Jacek Izydorczyk z żoną w Japonii:
Jak wynika z wykazu podróży Jacka Izydorczyka, w przypadku części podróży brakuje danych dotyczących tego, jak wysoką dietę wypłacono jego żonie. W innych jest ona podana. Na przykład, za dwudniową podróż do Gifu i Hiroshimy żona ambasadora otrzymała dietę sięgającą 1704 zł. Do tego doszedł koszt dodatkowego noclegu – 7,1 tys. zł. W związku z podróżą do Tsurugi żonie Jacka Izydorczyka wypłacono 351 zł diety. Za wyjazd do Kobe dieta wyniosła 263 zł.
Szukanie haków?
Jacek Izydorczyk odrzuca zarzuty MSZ. - Szukali na mnie haków, by doprowadzić do mojego odwołania. Ani w czasie szkoleń przed moim wyjazdem, ani jak już dotarłem do Japonii nie było żadnych uwag, że moja żona towarzyszy mi w podróżach służbowych. Zastrzeżenia pojawiły się dopiero ze strony dyrektora generalnego MSZ Andrzeja Papierza, który doprowadził w końcu do mojego odwołania – mówi nam były ambasador.
Dodaje, że otrzymał wezwanie do zapłaty za niesłusznie wypłacone żonie diety, ale nie uiścił opłaty. – Wtedy przyznałbym, że złamałem prawo, a nic złego nie zrobiłem. Postępowanie dyscyplinarne wobec mnie umorzono kilka miesięcy temu. Wszystko to zemsta za moje zawiadomienie dotyczące skandalicznego zachowania pana Papierza – podkreśla Jacek Izydorczyk.
Były ambasador RP w USA przyznaje, że żona rzadko uczestniczy w podróżach służbowych. - Z mojej praktyki wynika, że małżonka towarzyszyła mi w jednym na około 20 wyjazdów – mówi nam Ryszard Schnepf, były ambasador RP w USA. I dodaje: - Jeśli ambasador chce zabrać małżonkę w podróż służbową, musi wypełnić stosowne formularze i uzasadnić jej wyjazd. Wszystko zależy od formy zaproszenia. Na kolacje czy bale zazwyczaj jest zapraszana także małżonka. Gdy jednak jest to czysto oficjalna wizyta, ambasador zazwyczaj podróżuje bez żony. Nie wyobrażam sobie, by wówczas zabierać ją jako osobę towarzyszącą.
Wizyta w cieniu konfliktu
Jacek Izydorczyk został odwołany w połowie 2019 r. na kilka dni przed wizytą w Polsce japońskiego następcy tronu księcia Akishino z małżonką księżną Kiko. Jak informował Onet, był to efekt wewnętrznej wojny w MSZ. Odwołany ambasador złożył do Prokuratury Okręgowej w Warszawie oraz Najwyższej Izby Kontroli zawiadomienie o popełnieniu przestępstw: przekroczenia uprawnień, niedopełnienia obowiązków, poświadczeń nieprawdy, przeciwko ochronie informacji, tworzenia fałszywych dowodów oraz pomówień.
Jako główny winny został wskazany dyrektor generalny MSZ Andrzej Papierz, który miał stać za odwołaniem Jacka Izydorczyka z ambasady w Japonii. Co ciekawe, Jacek Izydorczyk za swoją pracę ambasadora otrzymał w 2018 r. nagrodę. Jak ujawniła gazeta.pl, wyniosła ona 6 tys. zł. Już po odwołaniu ze stanowiska ambasadora był kandydatem na sędziego Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz też: Komentarze po wpisie Witolda Waszczykowskiego. "Dno dna"