MSZ ewakuowało polskie działaczki z Białorusi do Polski
Minierstwo Spraw Zagranicznych poinformowało, że trzy polskie działaczki na Białorusi zostały przetransportowane do Polski. Wszystkie trzy przebywały w reżimowym więzieniu. Ewakuacja miała miejsce po wybuchu kryzysu dyplomatycznego, wywołanego przez zatrzymanie Ramana Pratasiewicza
"Na skutek działań polskich służb dyplomatyczno-konsularnych, 25 maja 2021 r. do Polski przyjechały działaczki mniejszości polskiej z Białorusi panie Irena Biernacka, Maria Tiszkowska i Anna Paniszewa. Osobom tym udzielono niezbędnego wsparcia i zostały otoczone odpowiednią opieką" - czytamy w komunikacie na stronach MSZ
Z nieoficjalnych informacji Biełstau wynika, że dwóch innych polskich działaczy wciąż przebywa w więzieniu. "Według niepotwierdzonych ale wiarygodnych informacji 3 z 5 więzionych na Białorusi polskich działaczy zostało "deportowanych"do Polski. Przed granicą dano im papiery o zwolnieniu i zmuszono do podpisania oświadczenia o zakazie wyjazdu z Białorusi. Czyli - powrócić nie mogą" - napisała na Twitterze dyrektorka Biełsatu Agnieszka Romaszewska.
Propozycje zwolnienia z więzienia w zamian za odebranie prawa powrotu na Białoruś mieli odrzucić Andrzej Poczobut i Andżelika Borys.
Białoruś. Kryzys dyplomatyczny po zatrzymaniu Ramana Pratasiewicza
Uwaga zachodnich państw ponownie skupiła się na Białorusi po tym, jak 23 maja reżim Alaksnadra Łukaszenki porwał zarejestrowany w Polsce samolot, na pokładzie którego był białoruski dziennikarz Raman Pratasiewicz. Po przymusowym lądowaniu w Mińsku Pratasiewicz wraz ze swoją dziewczyną Sofią Sapiegą zostali zatrzymani, a następnie przewiezieni do aresztu. Pretekstem do przerwania lotu polskiej maszyny był fałszywy alarm bombowy.
Na wydarzenia w Mińsku z oburzeniem zareagowało polskie Ministerstwo Spra Zagranicznych, które nazwało przechwycenie samolotu państwowym terroryzmem. Podobne reakcje spływały do mediów ze strony wielu europejskich krajów, a także ze strony Stanów Zjednoczonych.
Raman Pratasiewicz jest założycielem kanału NEXTA w aplikacji społecznościowej Telegram. To właśnie za jej pośrednictwem Białorusini organizowali masowe protesty po wyborach prezydenckich w 2020 roku. Poratasiewiczowi po zatrzymaniu postawiono m.in. zarzuty organizowania zamieszek i dokonywania aktów terrorystycznych.