PolskaNowy lek na COVID-19? Jak pediatra z Przemyśla wywołał szturm na apteki

Nowy lek na COVID-19? Jak pediatra z Przemyśla wywołał szturm na apteki

Viregyt K stał się najbardziej poszukiwanym lekiem w aptekach. To efekt publikacji dra Włodzimierza Bodnara, pediatry i pulmonologa z Przemyśla. Ogłosił on, że wyleczył z COVID-19 stu swoich pacjentów oraz samego siebie. Większość ekspertów jest sceptyczna wobec twierdzeń lekarza. Ostrzegają przed stosowaniem na własną rękę leku, który dostępny jest na receptę.

Koronawirus. Włodzimierz Bodnar przekonuje, że wyleczył 100 pacjentów oraz siebie znanym lekiem przeciwwirusowym na grypę
Koronawirus. Włodzimierz Bodnar przekonuje, że wyleczył 100 pacjentów oraz siebie znanym lekiem przeciwwirusowym na grypę
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne | Włodzimierz Bodnar
Tomasz Molga

31.10.2020 | aktual.: 01.03.2022 14:31

"Twierdzę, że przy tym sposobie leczenia w ciągu 48 godzin można ustabilizować co najmniej 99 proc. ciężkich przypadków w Polsce przebywających obecnie w leczeniu szpitalnym, a po tym okresie następuje okres kilkudniowego zdrowienia" - napisał na stronie internetowej swojej przychodni dr Włodzimierz Bodnar z Przemyśla. Jego śmiałe słowa wywołały lawinę komentarzy.

Do komentowania doniesień o amantadynie wzywani są w mediach społecznościowych m.in. prof. Krzysztof Simon ze szpitala zakaźnego we Wrocławiu czy prof. Wojciech Szczeklik z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jak dotąd większość jest sceptyczna wobec twierdzeń lekarza z przychodni w Przemyślu. Jednak WP dotarła również do naukowców, którzy z taką terapią wiążą nadzieje (o tym w dalszej części tekstu).

Koronawirus. "Wyleczyłem tym stu pacjentów"

Dr Włodzimierz Bodnar powołuje się na historie około setki swoich pacjentów, którzy nie byli leczeni na COVID-19 w szpitalu. Pokonali chorobę, przyjmując przepisany przez niego Viregyt K. To znany od lat lek stosowany przy leczeniu grypy typu A oraz leczeniu schorzeń neurologicznych np. choroby Parkinsona.

Według Bodnara składnik leku amantadyna prawdopodobnie hamuje replikację koronawirusa na początkowym etapie choroby, zanim wirus zniszczy płuca chorego. To, jego zdaniem, wystarcza, by organizm poradził sobie z infekcją, jeśli jego odporność nie jest zaburzona.

- Dziś o godz. 8 rano udzieliłem dziesięciu konsultacji dla chorych na COVID-19, a spodziewam się setki telefonów. Nie tylko zdesperowani pacjenci proszą o pomoc, ale również inni lekarze i ordynatorzy z całej Polski. Lek się sprawdza i jest wielce skuteczny - mówi Wirtualnej Polsce dr Włodzimierz Bodnar z przychodni Optima w Przemyślu.

Koronawirus. Szturm na apteki po "nowy lek"

Dr Bodnar dodaje, że od 25 lat stosował amantydynę w leczeniu grypy. Ponieważ jej działanie antywirusowe zostało udowodnione, przepisywał ją pacjentom z COVID-19. Zainspirował się doniesieniami walczących z epidemią lekarzy z Włoch i Hiszpanii, a także kilkoma artykułami naukowymi.

Przekonuje, że jego pacjenci pokonali infekcję w krótkim czasie. To osoby, które skarżyły się na trudności z oddychaniem, ucisk w klatce piersiowej, kaszel rozrywający klatkę piersiową, bóle głowy, gorączkę czy towarzyszące COVID-19 objawy, jak utrata węchu i smaku. Niedawno zachorował sam Bodnar.

- Ze względów kardiologicznych należałem do wysokiej grupy ryzyka. Przechodziłem COVID-19 ciężko, ale po zastosowaniu mojej metody leczenia objawy zaczęły się cofać po 48 godzinach - podkreśla.

Zachęcony sukcesami napisał do Ministerstwa Zdrowia, proponując podjęcie badań na temat leczenia amantadyną. Wreszcie postanowił, że opisze historię swoją i pacjentów w tekście opublikowanym na stronach przychodni. Przez media społecznościowe tekst dotarł do 500 tys. czytelników.

Przy okazji wywołał szturm pacjentów na apteki. Viregyt K jest od czwartku najbardziej poszukiwanym lekiem w Polsce (przebił pod tym względem szczepionki na grypę). Według danych serwisu Gdziepolek.pl obroty Viregytem K wzrosły 70-krotnie. Lek jest już tylko w około 25 proc. aptek. Viregyt K jest przepisywany na receptę, a farmaceuci ostrzegają, aby nie stosować go na własną rękę.

Amantadyna. "Nie wierzę w rewelacje bez badań"

Udowodnienie tezy, że amantydyna może pokonać COVID-19, wymagałoby badań klinicznych na setkach pacjentów. Same doświadczenia dra Bodnara to zbyt mało. Sprawie nie pomogło, że temat z "pokonaniem COVID w 48 godzin" jako pierwsze chwyciły sensacyjne portale. Kilku ekspertów skomentowało publikację, wyrażając zaniepokojenie "rewolucyjnym odkryciem" szeregowego lekarza.

"Absolutnie nie stosować. Stosowanie leków o nieudowodnionej skuteczności i bezpieczeństwie nigdy nie jest dobre. W COVID-19 przerabialiśmy to już kilkukrotnie. Amantadyna może mieć poważne skutki uboczne" - skomentował na Twitterze prof. Wojciech Szczeklik z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

"Bez badań klinicznych już nie wierzę w kolejne rewelacje" - dodał Sebastian Szymanek, dyrektor generalny Polpharma Polska.

Przypomnijmy, że w obliczu pandemii cały świat testuje różne leki przeciwwirusowe, wynalezione przed pojawianiem się COVID-19. Przykładem jest remdesivirchlorochina. W obu przypadkach po etapie euforii lekarze coraz częściej mówią o rozczarowaniu działaniem tych leków.

Amantadyna i COVID-19. Fenomen zakażonych seniorów z lubelskiego

Tymczasem, jak ustaliła WP, dr Bodnar nie jest jedynym, który zwrócił uwagę na amantydynę. W kwietniu 2020 r. zasady stosowania tego leku (tzw. protokół terapeutyczny) opracował prof. Cezary Pakulski z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie. Zestawił doniesienia o mechanizmach infekcji SARS-CoV-2 oraz udowodnione dotychczas działania amantydyny jako leku przeciwwirusowego. Jego zdaniem "teoretycznie" lek ten powinien zamykać drogę do inwazji wirusa na zdrową komórkę.

"Nie mogliśmy sami zbadać skuteczności zaplanowanego protokołu terapeutycznego. Nie pozwoliła na to relatywnie dobra sytuacja epidemiczna województwa zachodniopomorskiego i niewielka liczba chorych wymagających wdrożenia technik intensywnej terapii w przebiegu leczenia COVID-19" - napisał prof. Pakulski.

Jednak najciekawszy wątek o amantydynie dotyczy ognisk zakażeń koronawirusem w woj. lubelskim. W ręce lekarzy Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 4 w Lublinie trafiła grupa zakażonych seniorów. Spośród nich 22 pacjentów mimo zakażenia nie miało ciężkich objawów COVID-19.

Okazało się, że ze względu na stwardnienie rozsiane lub chorobę Parkinsona stale otrzymywali wcześniej amantydynę. Profesorowie Konrad Rejdak oraz Paweł Grieb opisali tę sprawę w artykule naukowym. Twierdzą, że przyjmowana przewlekle amantadyna uchroniła tych chorych przed ciężkim przebiegiem zakażenia koronawirusem.

"Powyższe wyniki uzasadniają dalsze badania nad ochronnym działaniem amantydyny przed COVID-19" - piszą we wnioskach.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1148)