Może trafić do więzienia, bo zaopiekował się dzieckiem
Komenda Policji w Ustce postawiła zarzuty 52-letniemu Wojciechowi W. i jego 38-letniej konkubinie Annie B. Oboje w miniony weekend zaopiekowali się 7-letnim Borysem, który po spotkaniu z kolegą nie wrócił do domu. Teraz grozi im za to do 3 lat więzienia.
07.02.2008 | aktual.: 07.02.2008 08:28
Policja długo analizowała zebrane materiały z poszukiwań i przesłuchań "znalazcy". Po tym okazało się, że mężczyzna i kobieta posiadający dwójkę swoich dzieci popełnili przestępstwo.
Ustaliliśmy, Wojciech W. i jego konkubina Anna B. są podejrzani o zatrzymanie dziecka w swoim domu wbrew woli jego matki - mówi nadkom. Jacek Bujarski, rzecznik prasowy słupskiej policji. Ponadto nie powiadomili o tym fakcie odpowiedniej instytucji państwowej czyli w tym przypadku nas.
Obojgu postawiono zarzut z paragrafu 211 kodeksu karnego, za co grozi kara pozbawienia wolności do lat trzech. Dlaczego postawiono im ten zarzut? Policja tłumaczy sprawę jednoznacznie, że mężczyzna znajdując obce i samotne dziecko powinien natychmiast powiadomić policję.
Cały czas nie wiemy dlaczego tego nie zrobił, choć dziecko było bezpieczne u niego. Jest to dla nas zagadką, której mężczyzna nie potrafi do dziś jednoznacznie wyjaśnić - zastanawia się rzecznik policji.
Partnerzy Wojciech W. i Anna B. mogą niestety mieć nie tylko takie problemy. Jeśli zostaną skazani prawomocnym wyrokiem, to policja nie wyklucza, że może obciążyć ich kosztami przeprowadzonej akcji. Na razie jednak o tym nie mówimy, bo nie została wobec nich orzeczona wina - dodaje Bujarski.
Tymczasem zdaniem prawników powinno się odstąpić od wszczynania postępowania w tej sprawie, bo choć istnieją tzw. przesłanki do tego aby postawić taki zarzut, to okoliczności przemawiają za tym, że to co zrobili Wojciech W. i Anna B. było czynem o znikomej szkodliwości społecznej.
Dziecko nie zostało wykorzystane seksualnie ani nie zostało pozbawione wolności- dodaje Paweł Skowroński, adwokat. Nie było tutaj nawet takiej intencji. Ten człowiek zachował się jak najbardziej pożądanie. A gdyby taką sytuację przenieść w góry, gdzie jakiś turysta znajduje zagubionego chłopca i do rana się nie opiekuje? Czy w tym przypadku można postawić takie zarzut?
7-letni Borys zaginął w minioną sobotę około godziny 15. Policja przyjęła zgłoszenie około godz. 20, co zbiegło się z odnalezieniem dziecka przez Wojciecha W., który dopiero następnego dnia zwrócił dziecko. Akcja trwała blisko 20 godzin. Brało w niej udział 350 mundurowych i mieszkańcy Ustki, helikopter, łodzie patrolowe oraz psy tropiące.
Marcin Kamiński