Moskwa chce wygryźć Suskiego. "Ona nawet nie jest stąd"
Minister klimatu Anna Moskwa kontra szef sejmowej Komisji klimatu Marek Suski. W Radomiu rozgrywa się jeden z najciekawszych pojedynków kampanijnych w PiS. Za kulisami jest gorąco.
Głośny przypadek byłego już szefa resortu zdrowia Adama Niedzielskiego pokazał, jak niechętnie do startu w wyborach ministrów niezwiązanych z PiS-em odnoszą się wieloletni członkowie partii. Zwłaszcza, gdy rządowi technokraci chcą - tak jak Niedzielski - otrzymać pierwsze miejsce na liście wyborczej.
Z analogiczną sytuacją mamy do czynienia w Radomiu, gdzie - jak wynika z rozmów Wirtualnej Polski z politykami PiS - "jedynkę" chce wyrwać Markowi Suskiemu minister klimatu i środowiska Anna Moskwa.
Stara się, stara
- Bardzo się stara - mówi jeden z czołowych polityków PiS.
- Naprawdę bardzo - powtarzają koledzy z rządu.
Podwładny z ministerstwa: - Czy bardzo? Tak. Ale czy na "Susła" to wystarczy? Wątpię.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mowa o Annie Moskwie - minister klimatu i środowiska, która chce w wielkim stylu zadebiutować w Sejmie i formalnie związać się z PiS.
W wielkim stylu - czyli dostając się do parlamentu z pierwszego miejsca na liście wyborczej.
Gdzie? W Radomiu. Szkopuł w tym, że tutejszym szefem okręgowych struktur i człowiekiem, który dzieli i rządzi, jest Marek Suski, jeden z najbliższych towarzyszy prezesa Jarosława Kaczyńskiego.
Chorągiewki, drzewka, szkalowanie
Kwiecień 2023 r. Wielkie otwarcie lotniska Warszawa-Radom. Na miejscu stawiają się wszyscy posłowie PiS-u z okręgu radomskiego: Anna Kwiecień, Agnieszka Górska, Andrzej Kosztowniak, Dariusz Bąk, Radosław Fogiel. Wśród nich jest także - rzecz jasna - Marek Suski. Są też "radomski" europoseł Adam Bielan, senator Wojciech Skurkiewcz oraz premier Mateusz Morawiecki.
Minister klimatu i środowiska Anny Moskwy - brak. - Jak miała być, skoro nawet nie pochodzi z naszego województwa? - dziwi się miejscowy polityk.
Inny ze złośliwym uśmiechem dorzuca: - Ale przeprowadziła się w okolice Grójca. Sama chwaliła się, że bywa w Lesznowoli.
Dlaczego zatem Moskwa - niebędąca nigdy parlamentarzystką - upatrzyła sobie właśnie ten okręg? - Radom to księstwo PiS-u, z którego zdobyć mandat to nie problem. Dlatego nowicjusze chcą startować właśnie z takich okręgów: łatwych, bezpiecznych - tłumaczy Wirtualnej Polsce polityk partii rządzącej.
Moskwa zaczęła być aktywna w regionie kilka miesięcy temu. I od razu zaczęła prowadzić nieformalną kampanię: organizowała spotkania w szkołach, przekazywała promesy strażakom, rozdawała chorągiewki na miejscowych rynkach, sadziła drzewka w pobliskich lasach, obchodziła w regionie wszelakie rocznice.
Pani minister robi to do dziś. Słowem: agituje i promuje się wśród wyborców.
Jak na politycznego neofitę przystało, minister Moskwa gorliwie niesie w świat słowo prezesa. W swojej gorliwości posuwa się czasem tak daleko, że wywołuje kpiny nawet w samym PiS-ie.
Na jednym ze spotkań z wyborcami Moskwa 'straszyła' odbieraniem politykom opozycji paszportów. Oczywiście tylko tym, którzy "szczują na Polskę" za granicą. - My niestety nie możemy odebrać paszportów tym, którzy w Brukseli kłamią i działają przeciwko Polsce. Nie ma takiego narzędzia, ono byłoby niezgodne z prawem europejskim. Chociaż pewnie wielu z nas taką pokusę by miało - mówiła minister klimatu w Kozienicach.
Ze swojego występu była bardzo zadowolona. To był jej polityczny chrzest, dzięki któremu zyskała poklask prorządowych mediów. Zdjęcie z tamtego spotkania Moskwa ustawiła sobie jako tzw. zdjęcie w tle w mediach społecznościowych. Widnieje tam do dziś.
Na tym pani minister jednak się nie zatrzymała. Groziła dalej: - Jeśli ktoś jedzie za granicę i szczuje przeciwko swojemu państwu, to pytanie, czy jest jeszcze godzien, żeby stać pod biało-czerwoną flagą? To nasza zła, paskudna, opozycyjna specyfika, ale bierzemy na warsztat do przemyślenia. Przekażę ministrowi Ziobrze, żeby przemyślał jakieś instrumenty dla tych, którzy szkalują Polskę - stwierdziła.
Współpracownik ministra sprawiedliwości, gdy przypominamy mu te słowa, śmieje się: - Nie wiem, czy Moskwa kiedykolwiek zamieniła z szefem choćby słowo.
Oddać "jedynkę" to dyshonor
Gorliwość minister Moskwy może ją zgubić - twierdzą niektórzy rozmówcy Wirtualnej Polski. Niekwestionowanym numerem jeden w okręgu wciąż jest bowiem Marek Suski. Tuż obok niego wyrósł na czołowego polityka okręgu Radosław Fogiel, szef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, były rzecznik PiS-u i były dyrektor biura Jarosława Kaczyńskiego.
Fogiel stał się w ostatnich latach jednym z bardziej rozpoznawalnych polityków PiS-u i twarzą tej partii w mediach. Sprawny i skuteczny, z dobrym wizerunkiem i świetnymi kontaktami w partii. A Suski to Suski - nie sposób go nie znać.
- Jak mielibyśmy wytłumaczyć wyborcom, że nagle przed Markiem i Radkiem jest pani nie wiadomo skąd? Tylko dlatego, że jest ministrem? - zastanawia się jeden z rozmówców.
I wskazuje: jeśli Anna Moskwa wejdzie na listy, to Radom straci innego posła, bo dla wszystkich obecnych mandatów może nie wystarczyć. - To i tak spore poświęcenie, bo dlaczego mamy tracić lokalnego posła na rzecz - przepraszam za wyrażenie - "spadochroniarza"? - zwraca uwagę nasz rozmówca.
Niewykluczone też, że PiS - jak słyszymy - weźmie na swoje listy kukizowca Roberta Mordaka (był posłem VIII kadencji). Na liście radomskiej będzie więc ciasno. A chętnych do startu nie ubywa.
Oficjalnie Marek Suski nie ma nic przeciwko startowi Moskwy z Radomia. - Żadne decyzje nie zapadły, ale gdyby znalazła się na naszej liście, byłoby dobrze, jest bardzo dobrym ministrem, jest pracowita, osobiście bardzo sympatyczna, więc nie miałbym nic przeciwko. Pewnie z radością byśmy przyjęli koleżankę na listę - mówił w lutym lokalnemu oddziałowi Radia Plus wiceszef klubu PiS.
Od jednego z polityków PiS słyszymy: - Marek blefuje. Nie odda Moskwie jedynki. Radkowi może by oddał, ale nie Moskwie. To byłby dyshonor.
Anna Moskwa w partii budzi mieszane uczucia. Działacze pamiętają jej wpadki - na przykład kiedy pani minister mijała się z prawdą, twierdząc, że jej "lokalny sklepik" nie podnosił cen - i kryzysy, z którymi radziła sobie średnio. Przykład: katastrofa na Odrze.
Po drodze były też kryzys węglowy, gazowy (negocjacje z Brukselą, za które zbierała cięgi od europosłów PiS-u) czy śmieciowy. Niektóre z nich udało się opanować, inne - przeciwnie. Niemniej, pani minister nie ma czystej karty.
Anna Moskwa nigdy nie należała do PiS-u, aczkolwiek od lat związana jest ze środowiskiem tej partii. Korzystał również na tym jej małżonek, który otrzymał za kadencji PiS zatrudnienie m.in. w zarządzie Wód Polskich.
Moskwa jest absolwentką stosunków międzynarodowych, socjologii i ekonomii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego oraz Uniwersytetu Warszawskiego. Ma doświadczenie w zarządzaniu środkami Unii Europejskiej i ich pozyskiwaniu.
W resorcie Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej była najpierw dyrektorką Departamentu Współpracy Międzynarodowej, a potem zastępczynią ministra.
Prywatnie jest wieloletnią animatorką chrześcijańskiego Ruchu Światło-Życie.
Z Anną Moskwą kilkukrotnie na przestrzeni ostatnich miesięcy próbowaliśmy umówić się na rozmowę. Nie udało jej się znaleźć jednak czasu.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl