Moskwa: amerykański dyplomata chciał wsiąść do samolotu z pociskiem moździerzowym
W sobotę na moskiewskim lotnisku Szeremietiewo pracownik amerykańskiej ambasady próbował przemycić na pokład samolotu pocisk moździerzowy. Rosyjskie władze uznały ten incydent za prowokację.
10.03.2019 09:26
Ta niewiarygodna historia rozegrała się przy wejściu na teren terminala, gdzie sprawdzane są bagaże pasażerów. Pracownicy lotniska odkryli w bagażu amerykańskiego dyplomaty... pocisk moździerzowy - informuje tass.ru.
Na miejsce natychmiast wezwano specjalistów, którzy orzekli, że rzeczywiście jest to pocisk, ale nie zagraża on bezpieczeństwu podróżnych. Został on bowiem pozbawiony materiału wybuchowego, choć nadal był wyposażony w zapalnik.
Amerykański dyplomata odleciał do Nowego Jorku następnym samolotem, ale bez pocisku. Po co w ogóle starał się go przemycić na pokład samolotu? Jak wynika z informacji amerykańskiego Departamentu Stanu, dyplomata jest kolekcjonerem i chciał wzbogacić swoje zbiory kolejnym eksponatem, zakupionym w Rosji. Amerykanie zapewnili przy tym, że pocisk był nieuzbrojony i nie zagrażał bezpieczeństwu pasażerów.
Zobacz także: Syria: pocisk moździerzowy spadł na teren ambasady Rosji
Rosjanie są innego zdania. Uważają, że Amerykanie wciąż sprawdzają ich czujność. Jak wynika z oświadczenia rosyjskiego MSZ testują ich systemy zabezpieczeń zarówno od zewnątrz, regularnie organizując "naloty" samolotów i okrętów w poblizu granic Rosji, jak i od wewnątrz, cczego przykładem miała być próba wniesienia pocisku na pokład samolotu.
Źródło: tass.ru