"Morawiecki ma plan na budżet Unii". Bez weta możliwy jednak rozpad koalicji
Negocjacje związane z kształtem funduszu odbudowy oraz przyszłorocznym unijnym budżetem doszły do ściany. Polska i Węgry na szczeblu ambasadorskim zagroziły wetem, jeśli wypłaty środków będą powiązane z kryterium praworządności. Jak premier Morawiecki zamierza wyjść z tego impasu i czy ewentualny brak weta oznacza rozpad Zjednoczonej Prawicy? Sprawdziliśmy.
- Weto to broń atomowa. Gdyby premier Morawiecki użył jej w lipcu podczas negocjacji budżetu, bylibyśmy dzisiaj na marginesie tych rozmów - przekonuje jeden z polityków bliskich KPRM. Jak dodaje, nie ma wątpliwości, że jeżeli nie będzie innego wyjścia, a finanse unii zostaną powiązane z oceną praworządności, polski rząd po tę broń sięgnie. Teraz jednak trwają zakulisowe negocjacje. Jak one wyglądają?
Budżet UE. Jeśli nie weto, to co?
Zgodnie z ustaleniami WP, Polska zakłada kilka wariantów rozwoju wypadków, włącznie z czarnym scenariuszem, w którym trzeba będzie zerwać negocjacje, a unijne finanse na 2021 r., - powiązane z wieloletnimi ramami finansowymi (WRF), czyli siedmioletnią perspektywą struktury wydatków Unii - staną pod znakiem zapytania. W takiej sytuacji premier Morawiecki liczy na "szczyt ostatniej szansy", który miałby się odbyć w grudniu albo na początku przyszłego roku.
- Robimy wszystko, aby weto nie było konieczne. Angela Merkel wysyła sygnały, że byłaby się w stanie zgodzić na ustępstwa w rozporządzeniu praworządnościowym. Niemcy mają teraz prezydencję i myślą bardziej pragmatycznie. Blokuje nas zwłaszcza Francja i Holandia - słyszę od jednego z polityków. Rząd liczy jednak nie tylko na Węgrów, ale również na państwa z południa kontynentu, m.in. Hiszpanię, Włochy i Grecję, które będą naciskać na tzw. grupę skąpców w sprawie ustępstw. To one są bowiem największymi beneficjentami pandemicznego Funduszu Odbudowy.
Sytuacja przeniesienia negocjacji budżetowych na rok 2021 opiera się również na założeniu, że przejmująca prezydencję na pół roku Portugalia może być łatwiejszym partnerem do negocjacji niż Berlin. W tej chwili polscy negocjatorzy stawiają natomiast na przeforsowanie kompromisu w postaci uzależnienia decyzji o zamrożeniu wypłaty środków budżetowych powiązanej z praworządnością od jednomyślności w Komisji Europejskiej lub Rady Europejskiej. Jeśli do niego nie dojdzie, brana jest również pod uwagę realna możliwość odrzucenia projektu Funduszu Odbudowy, który musi być ratyfikowany jednomyślnie również na poziomie parlamentów narodowych.
Reakcja Radosława Fogla na wystąpienie Zbigniewa Ziobry
"Trzeba było wetować w lipcu. Premier nas okłamał"
O braku zaufania do premiera Mateusza Morawieckiego oraz jego skuteczności negocjacyjnej mówią jednak wprost politycy Solidarnej Polski. – Polska może zgłosić weto jako skuteczne narzędzie do zablokowania politycznego projektu zmierzającego do radykalnego ograniczenia i sprowadzania demokracji do fasady – stwierdził na poniedziałkowej konferencji minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, który wysłał w tej sprawie list do premiera, równocześnie zaznaczając, że jeżeli mechanizm "pieniądze za praworządność" wejdzie w życie bez weta, szef rządu "straci zaufanie" jego partii.
- Z KPRM wychodzą informacje, że brak weta w lipcu, kiedy o nie apelowaliśmy, to wielowątkowa gra i geniusz strategiczny Morawieckiego. A to pokazuje skalę ich błędu. Weto byłoby skuteczne zwłaszcza latem, gdy dyskutowaliśmy o budżecie oraz jego możliwym powiązaniu z praworządnością. Odpowiedzialność polityczna leży po stronie premiera, my byliśmy od początku realistami co do celów Komisji Europejskiej. Nie mamy jednak poczucia satysfakcji - mówi WP jeden z ważnych polityków Solidarnej Polski.
Jak dodaje, Mateusz Morawiecki, obiecując w lipcu unijną jednomyślność przy zastosowaniu mechanizmu praworządności, "po prostu kłamał". - My daliśmy premierowi czas, zwolniliśmy tempo reformy wymiaru sprawiedliwości, aby miał przestrzeń do negocjacji w Brukseli. Gdzie nas to zaprowadziło? Do sytuacji bez wyjścia, gdzie chodząc na kompromisy i tak stawia się Polskę pod ścianą - przekonuje mój rozmówca.
KPRM: "Szukamy kompromisu"
Na tak postawione zarzuty odpowiadają politycy KPRM. - W sprawie weta mówimy jasno, bez kompromisu zastosujemy ten mechanizm. Tymczasem ludzie Ziobry zachowują się tak, jakby byli ostatnimi sprawiedliwymi. W jakiej roli oni występują na konferencji o budżecie Unii? Żaden z tych polityków nie bierze udziału w rozmowach, nie zajmuje się również sprawami zagranicznymi. Od pełnienia roli krzykaczy mamy opozycję - ironicznie komentuje mój informator. Inna osoba z otoczenia Morawieckiego twierdzi, że o zagrożeniu polskim wetem w Unii wiedzą wszyscy. - Teraz musimy spokojnie negocjować i zrobić wszystko, aby weta i zamrożenia funduszy uniknąć. Niektórzy zamiast tego wolą budować elektorat własnej partii na konferencjach prasowych - przekonuje.
- Premier już raz wprowadził nas w błąd, a następnego dnia po lipcowym szczycie UE rozpoczęto prace nad rozporządzeniem o praworządności. Ostrzegaliśmy. Jeśli teraz skapitulujemy i te zapisy w niekorzystnej dla nas formie przejdą, co oznacza koniec naszej suwerenności, nastąpi utrata zaufania do szefa rządu - mówi polityk Solidarnej Polski. Dopytuję, czy w takiej sytuacji oznacza to wyjście z rządu Zjednoczonej Prawicy? - Bez weta albo odrzucenia rozporządzenia, przestaniemy popierać Mateusza Morawieckiego. Nastąpi erozja zaufania - słyszę. Trudno interpretować te słowa inaczej niż w kategoriach możliwego opuszczenia rządu. - Zawsze można budować coś na prawo od PiS-u, ale robimy swoje i groźbami się nie przejmujemy - ripostuje polityk z KPRM.
Marcin Makowski dla Wiadomości WP