Monika Jaruzelska reaguje na weto Dudy. "Nie potrzebuję budować kariery na plecach wojskowych"
Córka generała Wojciecha Jaruzelskiego namawia do nieprzeceniania weta Andrzeja Dudy, bo nie jest znany jeszcze ostateczny kształt ustawy degradacyjnej. - Tak naprawdę jest to walka między pałacem prezydenckim a ministerstwem - oceniła.
30.03.2018 | aktual.: 30.03.2018 16:36
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Andrzej Duda w Wielki Piątek poinformował, że zawetuje ustawę degradacyjną. W rozmowie z Wirtualną Polską Monika Jaruzelska, córka gen. Wojciecha Jaruzelskiego, komentuje tę decyzję.
Jak ocenia pani decyzję prezydenta Andrzeja Dudy o zawetowaniu ustawy degradacyjnej?
Nie przeceniałabym dzisiejszej decyzji, chociaż oczywiście jestem zadowolona, że pan prezydent jako zwierzchnik sił zbrojnych pochylił się nad ustawą. Może ona mieć bardzo złe konsekwencje dla wojska, rozumianego jako całość, ciągłość – i tych wojskowych w okresie PRL-u, jak i dzisiejszych i przyszłych. Wyrażam zadowolenie, że pan prezydent nie podpisał ustawy z automatu. Ale ostateczny kształt umowy prawdopodobnie powstanie w ciągu kilku tygodni, może miesięcy. Pan prezydent zapowiedział, że będzie się konsultował z ministrem obrony narodowej, środowiskami kombatanckimi. Nie wiem, jak szeroko te konsultacje będą prowadzone.
Chciałam przypomnieć, że kilka dni temu miałam konferencję prasową zorganizowaną przez SLD i razem z panem pułkownikiem Markiem Bielcem, przewodniczącym związku żołnierzy wojska polskiego, panem Januszem Zemkem, europosłem SLD wystąpiliśmy do pana prezydenta z apelem o niepodpisywanie tej ustawy. Ja nawet zwróciłam się z propozycja, że jeśli dla środowiska PiS-owskiego konieczne jest, żeby zdegradować gen. Jaruzelski to proszę, żeby to zrobić, ale nie upokarzać jego podwładnych.
Dzisiaj obserwujemy to, na co się mniej zwraca uwagę, a dzieje się coś znacznie bardziej istotnego politycznie to - wojsko jest w tle tego całego zamieszania, którego my nie widzimy, a za kulisami się dzieje. Można powiedzieć, że pan prezydent jest po raz drugi w takiej sytuacji – konfliktu między pałacem a Ministerstwem Obrony Narodowej. Prezydent zwycięsko wyszedł po poprzednim trwającym boju. Teraz pan minister Błaszczak przez ustawę degradacyjną znowu uzyskuje dużo władzy nad wojskiem i tym samym pałac te władze traci. Prezydent jako zwierzchnik sił zbrojnych może decydować o degradacji generałów i admirałów, czyli tych wyższych. Natomiast do pułkowników - kompetencje wchodzą w ręce ministra obrony narodowej.
Możemy pomyśleć o tym, że ta ustawa daje władzę nad wojskiem. Może władzy nad gen. Jaruzelskim nie chce mieć i to tylko zasłona dymna, zrobienie spektaklu, danse macabre – degradowanie nieżyjących. Na to się zwraca uwagę, bo to jest nośne i spektakularne. A tak naprawdę jest to walka między pałacem a ministerstwem. A przede wszystkim – co może być bardzo niekorzystne i przede wszystkim niebezpieczne dla polskiego wojska i ich rodzin – to przejęcie kontroli i zrobienie z wojskowych ludzi, którzy nie służą ku chwale ojczyzny, tylko polityki, i teraz się rozgrywa, czy wygra pan prezydent, zawetuje całą ustawę czy nie.
Słyszę bardzo dużo entuzjastycznych głosów opozycji. Ja bym się jednak wstrzymywała. Już raz była sytuacja, kiedy dużo było egzaltacji ws. prezydenckiego weta i jak to się skończyło, wszyscy wiemy. W związku z tym podchodziłabym do tego spokojnie.
Internauci sugerują, że ruch prezydenta wcale nie jest po myśli pani i SLD, bo tym samym zabrał coś, czym walczyliście państwo w debacie publicznej. Jak by im pani odpowiedziała?
SLD jako jedyna partia była bardzo konsekwentna przez wszystkie lata ws. bronienia i wojska, i wszystkich służb mundurowych. W związku tym jeżeli taka ustawa nie byłaby podpisana, można powiedzieć, że w jakiś sposób sprawa nie byłaby już do załatwienia. Rozumiem, że mogą pojawiać się takie sygnały.
Trzeba przede wszystkim poczekać, w jakiej części ta ustawa wejdzie w życie. W tej chwili to jest pewnego rodzaju zagranie, jakaś próba sil i czekanie na reakcje – mediów, w mediach społecznościowych ewentualne wyniki sondaży. One rzeczywiście pokazały raptowny spadek PiS-u - choć nie tak raptowny, bo się kilka rzeczy na to nałożyło, a jednym z czynników były pewnie degradacje. Większość społeczeństwa opowiada się przeciwko temu.
Dla mnie jako osoby, która była przy SLD i jest ciągle w centrum monitorowania konsekwencji ustawy degradacyjnej, celem było to, żeby uchronić rodziny polskich żołnierzu przed osobistymi tragediami. Ja do swojego istnienia nie potrzebuje, by cierpieli wojskowi i żeby na ich plecach budować swoją polityczną karierę. Myślę, że wystarczająco dużo jest rzeczy do zrobienia.
Jeśli ustawa nie przejdzie w takiej formule, to prezydent będzie musiał pójść na jakieś kompromisy i częściowo ta ustawa w życie wejdzie. Traktowałabym to jednak jako sukces, a nie porażkę.