MON Ukrainy: Rosjanie wkroczyli do Wołczańska
Grupy rosyjskich okupantów wkroczyły do Wołczańska w obwodzie charkowskim - potwierdza Ministerstwo Obrony Ukrainy. - Wróg próbuje zdobyć przyczółek w północnej części miasta, wkraczając małymi grupami piechoty - powiedział rzecznik MON Dmytro Łazutkin.
Łazutkin dodał, że na miejsce ściągane są rezerwy. Potwierdził, że w linii obronnej powstały wyrwy przez które "niektóre grupy piechoty wkroczyły do miasta".
Rosjanie nacierają
- Naszym zadaniem jest zniszczenie wroga i uniemożliwienie mu zdobycia większej siły oraz zdobycia przyczółka - dodał. Łazutkin zauważył, że ukraińskie wojsko dzięki dronom FPV i artylerii "skutecznie działa przeciwko armii rosyjskiej". - Szczególnie gdy wróg transportuje piechotę pojazdami - podkreślił.
Zełenski odwołuje wszystkie wizyty międzynarodowe
Jak zauważył rzecznik MON, w środę szef Sił Zbrojnych Oleksandr Syrski złożył raport o sytuacji prezydentowi Wołodymyrowi Zełenskiemu. To z tego powodu Zełenski zdecydował się odwołać wszystkie zbliżające się wizyty międzynarodowe.
- Prace bojowe trwają. Wiadomo, że sytuacja nie jest łatwa. Wróg próbuje rozciągnąć front. Naszym zadaniem jest zniszczenie okupanta i dokonuje się tego masowo. Okupanci giną na podejściu do Wołczańska, w jego okolicach i w samym mieście - podsumował Łazutkin.
Sytuacja jest trudna. "Wzywam do natychmiastowej ewakuacji"
- Sytuacja w Wołczańsku jest niezwykle trudna, wróg zajmuje pozycje na ulicach miasta. Wzywam do natychmiastowej ewakuacji - mówił na nagraniu opublikowanym w środę przed południem policjant Denis Jarosławski. - Sytuacja jest skrajnie trudna - dodał szef policji Ołeksij Charkiwski. - Ludzie, ewakuujcie się - zaapelował. Do tej pory z regionu uciekło blisko 8 tys. cywilów. Trwają ciężkie walki.
Według stanu na 15 maja w Wołczańsku przebywa do 300 osób.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski