PublicystykaMolga: Ostre zarzuty dla Kamila Durczoka. Czy faktycznie grozi mu 12 lat więzienia? [OPINIA]

Molga: Ostre zarzuty dla Kamila Durczoka. Czy faktycznie grozi mu 12 lat więzienia? [OPINIA]

Kamil Durczok ma szansę zostać pierwszym pijanym kierowcą w Polsce, który po przejechaniu plastikowego pachołka, może odpowiedzieć za sprowadzenie zagrożenia katastrofy w ruchu lądowym. Do tej pory, aby dostać wyrok z tego paragrafu, trzeba było dużo więcej nabroić.

Molga: Ostre zarzuty dla Kamila Durczoka. Czy faktycznie grozi mu 12 lat więzienia? [OPINIA]
Źródło zdjęć: © Forum | Forum
Tomasz Molga

O zaskakująco mocnych zarzutach wobec znanego dziennikarza Kamila D. pisze nawet wojujący z piratami drogowymi portal BRD24.pl. Śledczy z Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim uważają, że zatrzymanie Kamila Durczoka - miał 2,6 promila, gdy kierował BMW - to coś więcej. Dołożyli mu jeszcze paragraf mówiący o sprowadzeniu zagrożenia katastrofy w ruchu lądowym.

Że Kamil Durczok nie będzie miał taryfy ulgowej, zasugerował już wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik. - Właśnie ten rząd walczy z plagą pijanych kierowców - skomentował na antenie TVP Info wiceminister.

Niestety (dla ministra) teoria prokuratury o zagrożeniu katastrofą w ruchu lądowym już rozłazi się w szwach. Sąd nie zdecydował się na aresztowanie dziennikarza. Według najbardziej aktualnego opisu kraksy jedynymi zagrożonymi "katastrofą" był Kamil Durczok, jego pies, oraz kierowca, w którego auto uderzył jeden ze ściętych pachołków.

Dwie osoby, zwierzę i pachołek nie wyczerpują definicji katastrofy w ruchu lądowym. Według prawników przestępstwo polega na "stworzeniu realnego zagrożenia dla życia lub zdrowia wielu osób", jest połączone ze znacznymi szkodami w mieniu.

Co będzie z Kamilem Durczokiem? Sprawdzamy wyroki

Sprawdziliśmy, kto i za co konkretnie został skazany z paragrafu o katastrofie. Ostatnio był to napity w sztok (ponad 2 promile) kierowca miejskiego autobusu w Raciborzu. Ostry sędzia uznał, że oskarżony spowodował zagrożenie katastrofą w ruchu lądowym, bo autobusem podróżowało 11 dzieci i trzech dorosłych opiekunów. Pokonali oni 8 km, aż slalom pojazdu zauważył policjant. Kierowca autobusu nie miał prawa jazdy. Już wcześniej stracił je za jazdę po pijanemu. Sędzia uznał, że takich bandytów drogowych należy eliminować z ulic. Kara to 2 lata i 5 miesięcy więzienia. Orzeczono też po 200 zł nawiązki dla każdego pasażera.

Z tego samego paragrafu skazano 31-letniego mechanika z Poznania. Podobnie jak Kamil Durczok miał ponad 2 promile. Rozbił się na przystanku autobusowym, skosił latarnię i wylądował na torach kolejowych. Dokładnie na torze, którym za pół godziny miał jechać osobowy do Koszalina, który na tym odcinku pędzi 130 km/h i po zderzeniu z osobowym samochodem mógłby się wykoleić. Tylko szybki telefon do maszynisty zapobiegł katastrofie. Kara za niebezpieczny incydent ograniczyła się do grzywny 6000 zł, 7 lat zakazu prowadzenia samochodów.

Najsurowiej (kara 6 lat więzienia) potraktowano narkomana, który w Jeleniej Górze uciekał samochodem przed policją. Wcześniej dokonał rozboju, we krwi buzowała mu amfetamina. Pędził z prędkością dochodzącą do 170 km/h zmuszając kilkudziesięciu innych kierowców do manewrów ratujących im życie. Prokurator był dobrze przygotowany do sprawy, bo opisano wszystkie potencjalne śmiertelne sytuacje.

Policja łapie 8 tys. "durczoków" rocznie

Jako winnych sprowadzenia zagrożenia katastrofą w ruchu lądowym sądy uznały bezrobotnego górnika-żula z Jastrzębia, który rozebrał tory, aby zarobić na złomie. Skazano także pijanego kolejarza, któremu pomyliły się sygnały na semaforach i wypuścił dwa pociągi na czołówkę (do zderzenia nie doszło).

Za każdym razem sądy wyliczają drobiazgowo, kto mógłby być zagrożony wypadkiem spowodowanym przez pijaka za kółkiem. Dlatego posadzić Durczoka do więzienia będzie niezwykle trudno. Chyba że uda się ustalić, że dziennikarz wracał do Katowic np. z Władysławowa.

Codziennie w Polsce policja zatrzymuje około 200 pijanych kierowców, a przypadku weekendów i popularnych imienin nawet ponad 300. W 2018 roku liczba wszystkich "durczoków" (pijani sprawcy kolizji, zatrzymani przez policję) wyniosła 7915. Gdyby, chociaż co czwarty miał iść do więzienia za ryzyko sprowadzenia katastrofy, to dla takich więźniów trzeba by wybudować nowy kryminał. Automatycznie stałby się on największym więzieniem w Polsce.

Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)