"Doszło do dekonspiracji". Nowe kulisy po akcji policji w Pałacu
Jak podaje "Rzeczpospolita", podczas zatrzymania Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika mogło dojść do naruszenia zasad bezpieczeństwa przez policję w Pałacu Prezydenckim.
16.01.2024 | aktual.: 16.01.2024 14:02
Według źródeł "Rzeczpospolitej", podczas zatrzymania byłych szefów CBA mogło dojść do naruszenia zasad bezpieczeństwa przez policję w Pałacu Prezydenckim. Dziennik wymienia sytuację, gdy kilkunastu funkcjonariuszy policji weszło do pomieszczeń, w których przebywać mogą najbardziej zaufani ludzie, i nagrywało interwencję.
Policja weszła do Pałacu Prezydenckiego po godzinie 19 i zatrzymała przebywających tam Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego. Do zatrzymania doszło, kiedy prezydent był na spotkaniu z liderką białoruskiej opozycji Swiatłaną Cichanouską w Belwederze. Jak słyszymy, mundurowi weszli do jednego z gabinetów, zabrali parlamentarzystom telefony i wyprowadzili ich z Pałacu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Doszło do dekonspiracji pewnych obszarów"
Jak podaje jeden z rozmówców "Rzeczpospolitej", podczas zatrzymania polityków Prawa i Sprawiedliwości doszło do niepokojącej sytuacji. - Doszło do dekonspiracji pewnych obszarów systemu ochrony Pałacu - twierdzi. Wskazuje na fakt, że policjanci, którzy przeprowadzali zatrzymanie, poruszali się po pałacowych korytarzach z włączonymi kamerkami nasobnymi.
Takie działanie budzi niepokój, ponieważ utrwala całą drogę, którą poruszali się funkcjonariusze. Dodatkowo, pojawiają się pytania o to, czy ktoś miał później dostęp do tych nagrań i jak mogą one zostać wykorzystane w przyszłości.
Według informacji uzyskanych przez "Rzeczpospolitą", szeregowi policjanci nie powinni byli mieć dostępu do Pałacu. Co więcej, po takiej interwencji system ochrony budynku powinien zostać poddany modyfikacji.
Zatrzymanie budzi wątpliwości
Dziennik podkreśla, że zatrzymanie Kamińskiego i Wąsika w Pałacu Prezydenckim budzi poważne wątpliwości również z innego powodu. Politycy w chwili zatrzymania znajdowali się w pomieszczeniu na pograniczu "strefy 0/1". Do tej strefy ma dostęp jedynie kilku funkcjonariuszy Służby Ochrony Państwa, tych najbardziej zaufanych. Tymczasem, w trakcie zatrzymania, w strefie tej znalazło się aż 14 policjantów.
- Doszło do bezprecedensowej sytuacji, kiedy cała ochrona okazała się wroga wobec ochranianego - mówi "Rzeczpospolitej" jeden ze znawców tych kwestii.
Na te zarzuty SOP nie odpowiedział, tłumacząc to "niejawnym charakterem wykonywanych zadań".
Źródło: "Rzeczpospolita"