Modrzejewski przed komisją śledczą ds. PKN Orlen
Przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen
stanął były prezes PKN Orlen Andrzej Modrzejewski, który
został zatrzymany przez Urząd Ochrony Państwa w lutym 2002 r.
Zatrzymanie Modrzejewskiego miało - według byłego ministra skarbu Wiesława Kaczmarka - zapobiec zawarciu kontraktu na dostawy przez spółkę J&S rosyjskiej ropy naftowej dla PKN Orlen.
Zdaniem Modrzejewskiego przygotowywany w 2002 r. przez PKN Orlen kontrakt nie naruszał bezpieczeństwa energetycznego kraju. Pytany przez szefa komisji Józefa Gruszkę (PSL) o ten kontrakt były prezes odparł, że podobny długoterminowy kontrakt PKN Orlen z J&S obowiązywał od 1998 r.
Według Modrzejewskiego u źródeł podpisania długoterminowego kontraktu z J&S na dostawy w latach 1998-2002 leżała "chęć zabezpieczenia regularności dostaw oraz złagodzenia olbrzymich skoków cen".
Kupują na własny rachunek
Na pytanie, czy w dostawach ropy konieczni są pośrednicy, Modrzejewski odpowiedział, że firma J&S to "traderzy", a nie pośrednicy w potocznym sensie. To jest ich ropa, oni ją kupują na własny rachunek; oni odpowiadają za jakość i ilość - oświadczył. Dodał, że oni także wręcz kredytują dostawy, płatności następują nawet w 30 dni po otrzymaniu ropy.
Jak powiedział przed komisją Modrzejewski, wszystkie próby rozmów na temat zakupu rosyjskiej ropy bezpośrednio od producentów spełzły na niczym. Według niego wielokrotnie zarządy PKN Orlen, a wcześniej Petrochemii Płock, prowadziły rozmowy z rosyjskimi producentami ropy, m.in z Jukosem. Wszystkie te próby spełzły na niczym, zarówno za mojego zarządu, poprzedniego, jak i następnego - powiedział Modrzejewski.
Były prezes PKN Orlen zeznał, że transportem na rosyjskim odcinku rurociągu "Przyjaźń" zawiaduje państwowa firma Transnieft i to ona decyduje, kto, kiedy i w jakiej kolejności będzie dostarczał produkt. Jego zdaniem to właśnie problemy logistyczne powodują, że polskie firmy muszą korzystać z pośredników. Dodał, że możliwość dostępu m.in. do rosyjskich rurociągów to "bariera, z którą nie poradzilibyśmy sobie sami".
Bez prowizji
Modrzejewski oświadczył przed komisją, że kontraktom zawieranym przez PKN Orlen na dostawy ropy nie towarzyszyły prowizje. O prowizje, "nie w znaczeniu marży handlowej, którą uzyskuje pośrednik ze sprzedaży ropy", zapytał wiceszef komisji Andrzej Aumiller (UP).
Aumiller chciał także wiedzieć, czy 6 lutego 2002 r. podczas spotkania Modrzejewskiego ze współwłaścicielem spółki J&S mówiono o terminie podpisania kontraktu na dostawy rosyjskiej ropy naftowej dla PKN Orlen, tak by nastąpiło to jeszcze przed walnym zgromadzeniem akcjonariuszy, które miało się odbyć 8 lutego. Rozmawialiśmy o tym, ale stwierdziłem wyraźnie, że przed walnym zgromadzeniem takiej umowy nie podpiszemy - odpowiedział Modrzejewski.
Wiceszef komisji pytał także, czy w trakcie swego pobytu w USA na przełomie stycznia i lutego 2002 r. Modrzejewski zabiegał o prawo głosowania w imieniu Bank of New York, akcjonariusza PKN Orlen, na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy w sprawach personalnych. B. szef spółki paliwowej zaprzeczył i dodał, że miał tam zaplanowane spotkania nie tylko z Bank of NY, ale również z innymi akcjonariuszami.
Modrzejewski zeznał także, że "ani UOP, ani inne służby, ani też Ministerstwo Skarbu Państwa oraz Ministerstwo Gospodarki nie przekazywało zarządowi PKN Orlen obiekcji w stosunku do spółki J&S".
Bezpodstawny zarzut
Po zatrzymaniu zostałem poddany badaniom lekarskim, a później w swych aktach znalazłem zaświadczenie, że nadaję się do aresztowania tymczasowego - zeznał Andrzej Modrzejewski. W jego ocenie podstawę do zatrzymania go w areszcie stanowił bezpodstawny zarzut, o którym była mowa przy zatrzymaniu.
Modrzejewski powiedział, że nakaz zatrzymania czy doprowadzenia do prokuratury, jaki miał Urząd Ochrony Państwa w momencie jego zatrzymania, mówił o zatrzymaniu w celu postawienia zarzutu z paragrafu Prawa o publicznym obrocie papierami wartościowymi, dotyczącego sprawy ujawnienia informacji poufnej i czerpania przez ujawniającego korzyści z tej informacji. Tymczasem - jak powiedział - "nigdy nikt mu nie postawił takiego zarzutu, że z tego tytułu odniósł jakąś korzyść materialną".
Zdaniem Modrzejewskiego zarzut czerpania korzyści jako zagrożony wyższą karą pozbawienia wolności "stanowił podstawę do tego, żeby to zatrzymanie przerodziło się być może w areszt tymczasowy".
Znalazłem, czytając akta sprawy rok czy półtora roku później, zaświadczenie lekarskie - byłem przebadany po zatrzymaniu przez UOP - w którym było bardzo wyraźnie napisane, że nadaję się do osadzenia w areszcie tymczasowym - zeznał były prezes PKN Orlen. Powiedział też, że 7 lutego 2002 r., po zatrzymaniu, powiedziano mu w UOP-ie, że jeszcze tego samego dnia zostanie wypuszczony.
Zapytałem, po co w takim razie ten cały cyrk, skoro mam dzisiaj być wolny. Odpowiedziano, że taki dostali rozkaz - powiedział.
Nieracjonalne powody
Żaden z wymienianych powodów mojego zatrzymania nie jest racjonalny - powiedział Modrzejewski. Wiceszef komisji Zbigniew Wassermann (PiS) przypomniał, że wśród powodów zatrzymania Modrzejewskiego przez Urząd Ochrony Państwa w lutym 2002 r. wymienia się "kwestie związane z zagrożeniem bezpieczeństwa energetycznego państwa", a jako powód bezpośredni podaje się uniemożliwienie Modrzejewskiemu podpisana kontraktu z firmą J&S na pośrednictwo w dostawach ropy z Rosji dla PKN Orlen. Wiemy, że chodziło o zmiany personalne, bo przecież one automatycznie po pana odwołaniu się odbyły - powiedział poseł.
Jak pan może ocenić: które z tych powodów były racjonalne i tak naprawdę faktyczne? - zapytał poseł. Żaden z tych powodów nie jest racjonalny i nie ma uzasadnienia - odparł Modrzejewski.
W PKN Orlen nie ma takich spraw, a na pewno za mojej prezesury nie było, które w jakikolwiek sposób zagrażałyby bezpieczeństwu energetycznemu państwa. Wręcz przeciwnie, to w tym okresie wiele elementów tego bezpieczeństwa zostało wzmocnionych - podkreślił były prezes PKN Orlen. Wymienił m.in. wybudowanie zbiorników na ropę i olej napędowy we wrocławskiej kopalni soli i oddanie bazy paliwowej w Ostrowie Wielkopolskim.
Zatrzymanie dla usunięcia
Zatrzymanie mnie przez UOP w lutym 2002 r. było potrzebne do usunięcia mnie z funkcji prezesa PKN Orlen - oświadczył Modrzejewski przed sejmową komisją śledczą.
Pytany przez Zbigniewa Wassermanna (PiS), czy w jego zatrzymaniu ważniejszą rolę odegrał UOP, czy też prokuratura, Modrzejewski, odparł: Istotną, a właściwie jedyną rolę odegrał tutaj Urząd Ochrony Państwa, dlatego że prokuratura została zmuszona praktycznie do wystawienia takiego nakazu (zatrzymania - PAP).
Jak dodał Modrzejewski, w aktach sprawy jest notatka UOP do prokuratury, że należy go zatrzymać, bo zamierza uciec z kraju. Spytał on panią prokurator, skąd taki absurd, i powiedział jej, że upoważnia go to do tezy, iż chciano go wtedy aresztować. Pani prokurator powiedziała, że "chyba bym z piekła nie wyszła, gdybym do tego dopuściła" - relacjonował Modrzejewski. Ale my zrozumieliśmy, że były naciski, by mnie aresztować, a nie tylko zatrzymać - dodał.
Efekt zastraszenia
Według Modrzejewskiego, w jego zatrzymaniu - w którym brało udział kilkunastu oficerów UOP i sześć samochodów - "chodziło o efekt zastraszenia". Przypomniał, że po jego zatrzymaniu "wielu członków" rady nadzorczej PKN Orlen zmieniło zdanie i zagłosowało następnego dnia za jego odwołaniem z funkcji prezesa. Być może inni prezesi zrozumieli, że jeżeli nie będą grzeczni i potulni, spotka ich ten sam los - dodał. Podkreślił, że w wyniku zatrzymania nie mógł, jak planował, spotkać się z tymi członkami rady nadzorczej, którzy jeszcze wahali się, jak głosować.
Modrzejewski zeznał, że pytał, dlaczego został zatrzymany właśnie tego dnia, ale oficerowie UOP mówili tylko, że "mają takie polecenie", a pani prokurator, iż "doszła do wniosku, że jest to konieczne". Modrzejewski - jak podkreślił - tłumaczył im, że ma następnego dnia ważne posiedzenie rady nadzorczej. Zdaniem b. prezesa PKN Orlen, takie przesłuchania jak jego (czyli w porze wieczorowej - PAP) "to się stosowało np. w stanie wojennym".
Spółka J&S była najbardziej rzetelna
Spółka J&S była najbardziej rzetelna, a jej oferta cenowa na dostawy rosyjskiej ropy naftowej dla PKN Orlen była najbardziej atrakcyjna - uważa b. prezes PKN Orlen Andrzej Modrzejewski.
Modrzejewski odpowiadał przed sejmową komisją śledczą na temat planów przedłużenia kontraktu z J&S w 2001 r. na dostawę ropy. Roman Giertych (LPR) dociekał, dlaczego ropę miała dostarczać do PKN Orlen "spółka dwóch muzyków z Ukrainy, zarejestrowana na Cyprze, z kapitałem - jak na zawierane kontrakty - minimalnym". Poseł chciał się dowiedzieć, dlaczego spółka ta uzyskała "praktyczny monopol na dostawy ropy naftowej do Polski".
B. prezes PKN Orlen przypomniał, że pierwsza umowa Petrochemii Płock (w 1999 roku po połączeniu jej z CPN powstał PKN Orlen) z J&S została zawarta w 1997 r. i spółka ta była pod względem handlowym sprawdzana przez kilka lat. Współpracę z tą spółką chcieliśmy kontynuować, dlatego że była najbardziej rzetelną ze wszystkich dostawców - powiedział Modrzejewski. Jego zdaniem, jeśli chodzi o cenę, to dostawy J&S były "najtańsze".
Warunki, jakie miał i ma PKN Orlen, wynikające z tej umowy (z J&S - PAP) są najlepsze - powiedział Modrzejewski.