Mocny sygnał USA. Dla Kima i Putina. "Nie było wyjścia"
USA i Korea Południowa zorganizowały największe od lat wspólne manewry wojskowe. Władze w Seulu zaczęły też aktualizację planów operacyjnych dotyczących obrony w związku z zagrożeniem nuklearnym i rakietowym ze strony Korei Północnej. Dr Oskar Pietrewicz z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych powiedział w programie "Newsroom" WP, że w reakcji można spodziewać się prowokacji i "pokazów siły" ze strony reżimu Kim Dzong Una. Ekspert dodał, że Seul i Waszyngton po latach nieudanych prób nawiązania dialogu i skłonienia Korei Północnej do wstrzymania programów zbrojeniowych, musiał zareagować w taki sposób. - Manewry to sygnał, że sojusz USA i Korei Południowej jest silny - mówił dr Pietrewicz, zaznaczając, że chodzi też o pokazanie przez Stany Zjednoczone, że są mocarstwem, którego nie warto atakować w żadnej części świata. Więcej doniesień z Półwyspu Koreańskiego w serwisie Wiadomości WP.