Mit znaczenia kobiet [OPINIA]
Elekcja samorządowa obaliła po raz kolejny bzdurę, która rządzi w polskim życiu publicznym - a mianowicie o roli kobiet w polityce. Wczoraj do lokali wyborczych poszło więcej kobiet, niż mężczyzn - podobnie zresztą jako miało to miejsce 15 października. I podobnie jak pół roku temu masowo głosowały na PiS - pisze dla Wirtualnej Polski prof. Marek Migalski.
08.04.2024 | aktual.: 08.04.2024 12:27
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Tak, tak - jak wynika z sondażu exit poll IPSOS, gdyby wybierały tylko panie, partia Jarosława Kaczyńskiego wygrałaby w niedzielę, otrzymując 33,4 proc. głosów (w przypadku mężczyzn to 33,9 proc., więc prawie identyczny rozkład).
Na inne partie obie płcie głosowały podobnie, a jedyna znacząca różnica dotyczyła poparcia dla Konfederacji - wśród kobiet cieszyła się ona sympatią na poziomie 5,4 proc., a wśród mężczyzn - na poziomie 10 proc. Co ciekawe, na Lewicę głosowało 7,5 proc. pań i 6 proc. panów - czyli bardzo podobnie. I co ważne - prawie identyczna sytuacja miała miejsce 15 października.
Co te wyniki oznaczają? Że przekonanie o roli kobiet jako warunku powodzenia rządzącej koalicji jest mitem - zarówno pół roku temu, jak i wczoraj poszły one do wyborów prawie w tej samej liczbie, jak mężczyźni. I głosowały prawie tak samo, jak mężczyźni. Gdyby tylko one decydowały, w obu elekcjach zwyciężyłoby PiS, a Lewica nie otrzymałaby więcej niż 10 proc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Apele w "imieniu kobiet"
Wynika z tego, że niczym nieuzasadnioną uzurpacją jest przekonanie posłanek Lewicy, które apelują o coś w "imieniu kobiet". Kobiety w sprawach politycznych (także aksjologicznych) są podzielone - podobnie (choć nie identycznie, jak mężczyźni).
Choć brzmi to paradoksalnie - panie Żukowska czy Biejat mają słabszy mandat do przemawiania w imieniu kobiet, niż posłanki PiS. Konkretnie (jak wynika z samorządowej i parlamentarnej elekcji) czterokrotnie słabszy. I dwukrotnie słabszy, niż politycy i polityczki Trzeciej Drogi.
Absencja młodych
O wygranej PiS zdecydowała nie absencja kobiet (co próbują nam wmówić działacze i działaczki Lewicy), lecz młodych. To oni stawili się masowo w lokalach 15 października, a wczoraj wybrali imprezę lub plażowanie.
Obecna ekipa rządząca - chcąc utrzymać się u władzy - powinna przemyśleć, jak w następnych elekcjach zachęcić do udziału w nich młody elektorat, a nie mityczne kobiety.
Jeśli liderzy "Koalicji 15 października" uwierzą w suflowaną im przez lewicowych ideologów narrację o kluczowej roli pań, nadal będą oglądać na wyborczych metach plecy Kaczyńskiego.
Dla Wirtualnej Polski prof. Marek Migalski
Czytaj również: Stanowcze "nie" prezydenta. Duda idzie na zwarcie z rządem