Mit Donalda Trumpa w amerykańskim hip‑hopie. Jak zmieniła się symbolika nowego prezydenta?

Po ogłoszeniu wyników wyborów i wygranej Donalda Trumpa, Amerykanie w mediach społecznościowych gorzko żartowali o czekających ich rodzinnych kłótniach przy okazji Święta Dziękczynienia. Zeszłoroczna kampania prezydencka spolaryzowała naród na wielu płaszczyznach, również tej artystycznej.

Donald Trump i Kanye West w Białym Domu
Donald Trump i Kanye West w Białym Domu
Źródło zdjęć: © PAP | MICHAEL REYNOLDS

Jest 11 sierpnia 1973 roku. Pod adresem 1520 Sedgwick Avenue na nowojorskim Bronxie odbywa się pierwsza, historyczna impreza, podczas której jamajsko-amerykański DJ Kool Herc eksperymentuje z funkowymi i soulowymi numerami - miksuje je ze sobą, zapętla czy wyodrębnia ich perkusyjne partie. Dla urozmaicenia wygrywanych przez DJ-a rytmów doszedł także wokal, uzupełniając całość o rymowane teksty podkręcające do zabawy ludzi na parkiecie. Wypełniają go reprezentanci najróżniejszych mniejszości: Afroamerykanie, Karaibowie czy Latynosi, których społeczności w Stanach zmagały się z rasizmem, ubóstwem czy wysoką przestępczością.

Właśnie tak narodził się hip-hop. Muzyka rozrywkowa z nowojorskich parkietów, która dała głos dotychczas niesłyszanym i szybko stała się istotną częścią amerykańskiego komentarza społecznego. Tworzyły go takie utwory jak m.in. "The Message" od Grandmaster Flash and the Furious Five, który opowiada o trudach życia w gettcie czy "Fight the Power" grupy Public Enemy, podkreślającej konieczność walki z systemowym rasizmem.

Poza opisywaniem codzienności na biednych osiedlach czy aktywistycznymi myślami, historia hip-hopu to także w dużej mierze walka o lepsze życie i wyjście ze wspomnianego getta. Raperzy w latach 80. zaczęli często zaznaczać ich ambicje do wspięcia się w hierarchii społecznej i osiągnięcia sukcesu, także finansowego. Do swoich tekstów potrzebowali pewnej personifikacji takich właśnie zjawisk. Kogoś, kto będzie uosobieniem dobrobytu i bogactwa, o którym marzą. Tak się akurat złożyło, że w tamtym okresie nad głowami muzyków ze wschodniego wybrzeża wyrastały kolejne luksusowe wieżowce, hotele i kasyna spod szyldu jednego przedsiębiorstwa: The Trump Organization.

Pod koniec lat 80. majątek Donalda Trumpa, kierującego rodzinną firmą deweloperską, szacowano na 1,5 mld dolarów. Jego fortuna wraz z nonszalanckim stylem życia działały na wyobraźnię raperów z nizin społecznych, dla których był to pewien punkt odniesienia i symbol sukcesu.

Nazwisko biznesmena zaczęło pojawiać się w coraz większej liczbie kawałków, głównie w kontekście porównywania się do Trumpa lub aspirowania do bycia jak on. Przykładów jest naprawdę wiele: "I got money like Donald Trump" (tłum. mam pieniądze jak Donald Trump) w utworze "Lie-Z" nowojorskiej grupy Fat Boys z 1989 r., wers Ice-Cube’a "I'm just tryin' to get rich like Trump" (tłum. próbuję się wzbogacić jak Donald Trump) z numeru "Three Strikes You In" z 1998 r., czy chociażby "Get money like Donald Trump" (tłum. zdobądź pieniądze jak Donald Trump) rzucone przez Lil Wayne’a w "Rax" z 2011 r. Fantazje na temat posiadania takiego dobytku jak Trump utrzymywały się jako trend przez następne kilka dekad.

Jak podaje m.in. ABC News, w całej historii naliczono ponad 300 rapowych wersów wspominających Trumpa w ten sposób.

Od biznesmena do kontrowersyjnego polityka

Po ponad 20 latach na rapowym piedestale postać Trumpa w oczach środowiska hip-hopowego drastycznie straciła, zwłaszcza przy okazji jego pierwszej wygranej w wyborach prezydenckich w 2016 r. Wtedy miliarder przestał jawić się scenie jedynie jako pewny siebie, egocentryczny i odnoszący sukcesy biznesmen, a zaczął jako polityk - i to z poglądami nie do końca podzielanymi przez wielu reprezentantów mniejszości rasowych.

Podczas kampanii prezydenckiej media przypominały jak Trump podsycał teorie spiskowe na temat miejsca urodzenia Baracka Obamy, czy też pozew amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości z 1973 r. przeciwko firmie Trumpa pod zarzutem dyskryminacyjnego niewynajmowania mieszkań czarnoskórym.

Jego notowania wśród społeczności rapowej mocno spadły także po tym, jak wyraził chęć zamknięcia wjazdu do Stanów dla muzułmanów w 2015 r., czy już w trakcie prezydentury, gdy mocno krytykował protesty środowisk Black Lives Matter.

Wszystkie te elementy sprawiły, że narracja na jego temat w wielu rapowych tekstach bardzo się zmieniła. W 2016 r. w trakcie wyborów raper YG wypuścił utwór "FDT" ("F**k Donald Trump", tłum. p*****yć Donadla Trumpa), ostro krytykujący przyszłą głowę państwa. Od tego czasu przez całą pierwszą prezydenturę Trumpa raperzy w większości krytykowali republikanina, a zamiast sukcesu, stał się symbolem znienawidzonej jednostki. W takim tonie utwory wydawali między innymi Joey Badass czy Kendrick Lamar, a Ice Cube poszedł o krok dalej w jednym z numerów nawoływał do aresztowania Trumpa, nazywając go "rosyjskim wywiadem".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Ice Cube - Arrest The President [Audio]

Walka z systemem wspólnym językiem

Jak więc doszło do tego, że w ciągu paru lat środowisko wyraźnie podzieliło się w opiniach na temat Trumpa?

Politykom zależy na tzw. celebrity endorsement - zjawisku poparcia danego kandydata przez znane twarze. W 2018 r., w opozycji do reszty sceny, Kanye West publicznie wsparł Trumpa, spotykając się z nim w pokoju owalnym w Białym Domu, gdzie powiedział, że czapka MAGA (Make America Great Again - przyp. red.) sprawia, że czuje się jak Superman.

Niedługo po tym głośnym spotkaniu można było zauważyć znaczy skok w sondażach Trumpa wśród afroamerykańskich mężczyzn (z 11 proc. do 22 proc. w tydzień), za co zresztą prezydent publicznie podziękował Westowi. Trzy lata później, u schyłku swojej prezydentury, postanowił zawalczyć o chociaż część hip-hopu. Cztery lata rządzenia krajem po opisywanym wcześniej symbolu bogactwa i sukcesu zostawiły tylko pewne wspomnienia, nostalgię. Trump w związku z tym postanowił w inny sposób zaskarbić sobie serca tego środowiska - stając się "gangsterem".

Chociaż oczywiście trzeba ten tytuł brać z pewnym przymrużeniem oka, to tak zarówno niektórzy raperzy, jak i komentatorzy polityczni w Stanach nazywali Trumpa po jego decyzjach u schyłku prezydentury w 2021 r. Należało do nich ułaskawianie wielu przedstawicieli hip-hopowego świata. Byli to między innymi Michael Harris, współzałożyciel legendarnej wytwórni muzycznej Death Row Record, a następnie niezwykle popularni raperzy Kodak Black i Lil Wayne. Pierwszy z nich odsiedział 30 lat za współudział w morderstwie pierwszego stopnia, drugi miał zarzuty nielegalnego posiadania broni i narkotyków, a trzeci został skazany na 4 lata za fałszowanie informacji w formularzach przy zakupie broni. Pozytywny odzew ze środowiska przyszedł niemal od razu.

DaBaby w 2022 r. podczas rozmowy w "Full Send Podcast" został zapytany, czy popiera Trumpa. - Teraz, oczywiście że tak! Trump jest "gangusem", uwolnił Kodaka - odpowiedział. Rok później popularna raperka Sexyy Red stwierdziła, że potrzeba ludzi takich jak on oraz że "odkąd zaczął wyciągać czarnoskórych z więzienia i rozdawać ludziom pieniądze, kochamy Trumpa". Sam Kodak Black, zapytany w podcaście "Drink Champs" o kulisy jego ułaskawienia odpowiedział: - Człowieku, jestem mafiozą - rzucając żartobliwie. Dziennikarz "The New York Times", Charles M. Blow, wprost nazywa taki sposób korzystania z prawa łaski jako "rozdawanie prezentów od szefa mafii".

Taki wizerunek został solidnie podbudowany również podczas zeszłorocznej kampanii wyborczej, gdy Trump pojawił się na wiecu na nowojorskim Bronxie w towarzystwie dwóch popierających go raperów: Sheffa G oraz Sleepy Hallowa. Co łączy obu muzyków? Obaj mają przedstawione zarzuty dotyczące członkostwa w gangach.

Poparcia Trumpa w mediach użyczyli jeszcze tacy twórcy jak Waka Flocka Fame, Lil Pump, czy Azealia Banks, która w jednym z wywiadów wyraziła swój podziw dla jego postaci, podkreślając, że jest on "nie do zniszczenia", biorąc pod uwagę przez ile bankructw czy rozwodów przeszedł. Choć wypowiedź raperki może brzmieć trywialnie, to jednak w pewnym stopniu oddaje charakter jego kampanii. Donald Trump wielokrotnie podkreślał, że stawianie mu zarzuty są politycznie motywowanym atakiem, a on sam jest prześladowany przez upolityczniony wymiar sprawiedliwości. Taka retoryka idealnie wpasowała się w historyczny charakter hip-hopu jako muzyki antysystemowej, której niektórzy reprezentanci, nagle zobaczyli w Trumpie pewnego rodzaju buntownika.

Legitymizacji "gangsterskiego" wizerunku nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych dodaje słynne zdjęcie do kartoteki wykonane w więzieniu w Fulton Conty w Atlancie wykonane w sierpniu 2023 r. Pewny, pozbawiony strachu wzrok Trumpa prosto w obiektyw od razu stał się ważną częścią kampanii wyborczej, a jego sztab zaczął sprzedawać gadżety z tym zdjęciem, okraszone napisem "NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJ". Raperzy, jak całe społeczeństwo, różnie przyjęli tę fotografię. Dla Lil Pumpa na przykład okazała się ona tak ważna, że… wytatuował ją sobie na nodze. YG z kolei również wypuścił swoją linię ubrań z więzienną podobizną Trumpa, lecz w prześmiewczym tonie, nazywając ją "koszulkami FDT", nawiązując do swojego wcześniej wspomnianego numeru krytykującego polityka.

Nowy prezydent również wielokrotnie komentował to historyczne zdjęcie, a w lutym 2024 r. podczas wystąpienia w Columbii w Karolinie Południowej, przyznał, że czuje wsparcie od Afroamerykanów, gdyż postrzegają go teraz równie skrzywdzonego i dyskryminowanego przez rząd.

- Wiele osób mówiło, że ciemnoskórzy lubią mnie, ponieważ byli tak krzywdzeni i dyskryminowani, i tak naprawdę zaczęli mnie postrzegać również jako osobę dyskryminowaną. (...) Kiedy zostało zrobione mi to zdjęcie, stało się ono zdjęciem numer 1. Wiecie do kogo trafiło ono najbardziej? Do ciemnoskórej społeczności - stwierdził Trump.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Prezydentura Trumpa przyniesie przełom? "Będzie musiała"

Choć od razu wypowiedź ta została przez wielu potępiona i uznana jako niezwykle rasistowska, pojawiły się także głosy czarnych wyborców, potwierdzające tę retorykę.

Świat hip-hopu podzielony

Porównując exit polle NBC News z 2020 oraz 2024 r. widać u Trumpa wzrost głosów Afroamerykanów. Największa różnica występuje przy młodych przedstawicielach tej grupy (18-29 lat), których głosy na republikanina jeszcze pięć lat temu zamknęły się na 10 proc., a teraz osiągnęły 16 proc. Oczywiście lekki zwrot Afroamerykanów ku Trumpowi to efekt wielu złożonych politycznych aspektów i trudno ocenić wpływ tzw. celebrity endorsementu (raczej znikomy), to trzeba przyznać, że nowy prezydent wrócił do łask dużej części hip-hopowego środowiska.

Po jego pierwszej kadencji narracja w rapowych wersach była dość jednoznacznie negatywna. Mamy 2025 r., a o Trumpie ponownie powstają utwory pochwalne, jak na przykład "ONBOA47RD" ułaskawionego Kodak Blacka i Fivio Foreign, czy "American Hero" sprzed dwóch miesięcy w wykonaniu Lil Pumpa, które jest niczym innym jak muzyczną laurką dla polityka.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Lil Pump - American Hero (Official Video)

Scena jednak cały czas pozostaje podzielona, gdyż równie wielu artystów w trakcie wyborów poparło kandydatkę Demokratów Kamalę Harris. Do tego grona należą takie postacie jak Cardi B, Quavo, Lil Nas X czy Megan Thee Stallion, która występowała nawet na wiecu Harris. Po tym, gdy stało się jasne, że to Trump zostanie 47. prezydentem Stanów Zjednoczonych, artyści, w tym oczywiście także raperzy, wyrazili w internecie swoje odczucia z tym związane. 50 Cent pogratulował Trumpowi, wrzucając na Instagrama ich wspólne zdjęcie z podpisem: "Nie obchodzi mnie, jak potoczy się walka, wychodzę jako zwycięzca. Wciąż nie wiem, co się dzieje. Gratulacje!". Z drugiej strony Cardi B opublikowała na tej samej platformie długi tekst zawierający słowa wsparcia dla Kamali Harris: "Dziękuję za bycie przykładem, za siłę, oraz za bycie prawdziwym przykładem jak powinien wyglądam amerykański sen!" - napisała raperka.

Zaprzysiężenie Trumpa odbywa się 20 stycznia w Waszyngtonie. Choć oficjalnie nie wiadomo, czy wśród gości znajdą się tam gwiazdy hip-hopu, to swoją obecność na uroczystym balu Federacji Ciemnoskórych Konserwatystów w przeddzień uroczystości potwierdzili Waka Flocka Fame oraz Fivio Foreign.

Natomiast trzy dni przed uroczystością, 17 stycznia, na celebrującym zaprzysiężenie Trumpa balu "Crypto Ball", wystąpił sam Snoop Dogg, który w przeszłości pozytywnie wypowiadał się o nowej głowie Stanów Zjednoczonych.

Franciszek Zalewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Donald Trumpusastany zjednoczone

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (8)