Ministrowie na cenzurowanym. To im Jarosław Kaczyński pokazał żółte kartki
• Na V Kongresie PiS Jarosław Kaczyński skrytykował trzech ministrów
• W ogniu krytyki znaleźli się Paweł Szałamacha, Witold Waszczykowski i Konstanty Radziwiłł
• Błędy personalne będą weryfikowane jesienią - zapowiedział prezes PiS
• Żółte kartki oddają społeczne oczekiwania - ocenia dr Piotr Borowiec
• Wszystko, co dzieje się w tych resortach jest dla rządu podwójnie ważne - mówi dr Rafał Chwedoruk
Podczas sobotniego kongresu PiS Jarosław Kaczyński został ponownie wybrany na prezesa partii. - Mamy gorący czas, być może niesprzyjający dyskusjom. Mamy osiem miesięcy od momentu, w którym przejęliśmy władzę, kiedy został powołany rząd Prawa i Sprawiedliwości. To jest czas może zbyt krótki, by dokonywać podsumowań - mówił lider obozu rządzącego, jednak chwilę później nie oparł się pokusie, by wskazać resortów, które w jego oczach nie spełniają pokładanych w nich nadziei. Żółte kartki zobaczyli Paweł Szałamacha, Witold Waszczykowski oraz Konstanty Radziwiłł.
- Legitymizacja PiS, jako zwycięskiej partii, wiązała się przede wszystkim z kwestiami społeczno-gospodarczymi. Siłą rzeczy wszystko, co dzieje się w tych resortach jest dla rządu podwójnie ważne. Gra toczy się o głosy wyborców, którzy oczekują spełnienia obietnic socjalnych. Ministrowie Radziwiłł oraz Szałamacha od początku byli trochę z innego świata ze swoimi liberalnymi poglądami. Stąd wzięły się te żółte kartki. Jeżeli chodzi o Witolda Waszczykowskiego, to wiadomo było, że piętą achillesową PiS jest polityka międzynarodowa. Szef MSZ miał kilka bardzo niefortunnych wpadek, które na pewno nie poprawiły kondycji polskiej dyplomacji. Do tego zaprosił do Polski Komisję Wenecką, czym na pewno nie zyskał w oczach Jarosława Kaczyńskiego - komentuje dla WP politolog Uniwersytetu Warszawskiego, dr Rafał Chwedoruk.
W podobnym tonie wypowiada się dr Piotr Borowiec z Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Żółte kartki oddają społeczne oczekiwania. W tych resortach widać było problemy i wpadki. Zwłaszcza minister zdrowia na początku swojej kadencji zapowiadał poważne przekształcenia i zmiany, o których jest obecnie bardzo cicho - mówi ekspert.
Kto nie z nami, ten przeciwko
Kaczyński zapowiedział również, że osiągnięcia poszczególnych ministrów będą weryfikowane i naprawiane jesienią, po pierwszym roku rządów. - Zasada jest jedna i fundamentalna: kompetencje i uczciwość, uczciwość i kompetencje. Kto się tym zasadom przeciwstawia, czy wprost, ale to się rzadko zdarza, czy w praktyce, ten w gruncie rzeczy działa przeciw nam, przeciw naszym planom, wspiera naszych przeciwników - dopowiedział prezes PiS.
O słabej pozycji trzech ministrów w rządzie Beaty Szydło mówi się od dawna. W kontekście dymisji Witolda Waszczykowskiego w mediach pojawiły się już nawet nazwiska jego możliwych następców. Spekuluje się, że tekę szefa MSZ może przejąć m.in. Konrad Szymański, Anna Fotyga, Kazimierz Ujazdowski, Ryszard Legutko czy Krzysztof Szczerski.
Zdaniem ekspertów w tym momencie ciężko jest jednak przewidzieć, na kogo postawi Jarosław Kaczyński. Decydujący wpływ na jego decyzję mogą mieć natomiast czynniki zewnętrzne.
- Obecnie Witold Waszczykowski utrzymuje się na swoim stanowisku jedynie ze względów wizerunkowych. Zdymisjonowanie tak ważnego ministra po zaledwie kilku miesiącach rządzenia byłoby bardzo źle odebrane przez wyborców. Świadczyłoby o błędach "dobrej zmiany" przy podejmowaniu decyzji personalnych. Jeżeli nie wydarzy się nic nieprzewidywalnego, to szef MSZ zostanie raczej odwołany pod pozorem wykonania swojej misji czy powierzonego mu zadania, a nie przyznania się do personalnego błędu. Pretekstem może być zmiana sytuacji w polityce międzynarodowej, która uzasadniałaby powołanie nowej osoby na to stanowisko. Najmocniejszymi kandydatami, których nazwiska pojawiają się w spekulacjach w mojej opinii są Anna Fotyga oraz Krzysztof Szczerski. Ten drugi ma poparcie ze strony prezydenta oraz dużej części działaczy PiS. Z kolei powrót Fotygi mógłby być złym ruchem pod względem wizerunkowym, który zraziłby do rządu wyborców. Z tego względu nie wydaje mi się, by mogła ona wrócić na fotel szefa MSZ - analizuje dr
Borowiec.
Podobnie sprawę widzi również dr Chwedoruk. - W obecnej sytuacji kompletnie nie jesteśmy w stanie przewidzieć, kto mógłby zająć miejsce Witolda Waszczykowskiego. Dużo będzie zależało od rozwoju sytuacji na świecie. Myślę tu o wyborach w Niemczech oraz USA. Te wydarzenia będą miały w dużej mierze wpływ na ewentualne decyzje personalne. Wówczas prezes Kaczyński zdecyduje, czy powierzyć tekę szefa MSZ komuś o cechach "gołębia", jak Konrad Szymański lub Kazimierz Ujazdowski czy może komuś bardziej przypominającemu "jastrzębia", jak Anna Fotyga - mówi politolog UW.
Bez nerwowych ruchów
Nasi rozmówcy są jednak pewni jednego - jeżeli nie wydarzy się nic nieprzewidywalnego, to zmian ministrów nie należy się spodziewać przed jesienią. - PiS ma stabilną przewagę sondażową, program 500+ spełnił swoją rolę i unicestwił atak opozycji związany z Trybunałem Konstytucyjnym. Byłoby więc nielogiczne, by w takim momencie odwoływać ważnych ministrów - ocenia dr Chwedoruk.
- Jeżeli będziemy mieli do czynienia z jakimiś niespodziewanymi wydarzeniami, dotyczącymi np. szczytu NATO czy Światowych Dni Młodzieży, to zmiany w rządzie mogą być natychmiastowe. W przeciwnym razie spodziewałbym się raczej zapowiedzianego rozliczenia na jesieni. Wskazanie tego terminu pokazuje, że Jarosław Kaczyński panuje nad sytuacją i wyznacza cele. Dla dużej części wyborców PiS jest to niezwykle ważne w obecnych realiach - kończy dr Borowiec.