Ministerstwo Sprawiedliwości wycofuje się z kontrowersyjnych zmian

Chodzi o artykuł 212 Kodeksu karnego. Zmiany przede wszystkim dotknęłyby wszystkich dziennikarzy. Choć politycy PiS i minister sprawiedliwości na długi czas przed głosowaniem zapowiadali, że prawo zostanie złagodzone, 16 maja stało się zupełnie inaczej.

Podczas sejmowej debaty na temat pedofilii, parlamentarzyści przegłosowali przepisy zaostrzające kodeks karny. W jego myśl, osoba której nie spodoba się publikacja prasowa, może pozwać nie tylko samego dziennikarza (zazwyczaj w takich przypadkach stosuje się drogę cywilną), ale i nasłać prokuraturę.

- W geście szacunku dla tej dyskusji, która się przetoczyła i rozumiejąc pewne emocje, które są w tej sprawie podjąłem decyzję o wycofaniu, żeby jakichkolwiek zmian tam nie wprowadzać i chciałbym, by doszło do takiego spotkania, naszej rozmowy, bo sprawa wymaga głębszej dyskusji, nie jest zero-jedynkowa - mówił w środę Zbigniew Ziobro.

Minister Sprawiedliwości zaznaczył, że sam musi balansować pomiędzy interesami dziennikarzy a zwykłych obywateli. - Pamiętajmy, że czyny w postaci pomówienia zdarzają się też między ludźmi, którzy nie są politykami, czy dziennikarzami. To nie jest tylko nasz świat - mówił Ziobro. Polityk dodał, że każdy "ma prawo do ochrony dobrego imienia".

Szef Solidarnej Polski zapowiedział, że do spotkania między resortem a przedstawicielami mediów może dojść po wyborach do Parlamentu Europejskiego.
- Obiecuję, że zaproszę państwa bardzo szybko po wyborach na takie spotkanie i wtedy byśmy podyskutowali jak ten przepis wyglądałby w przyszłości, czy jak go zmienić - dodał.

Przeciwko próbie zaostrzenia przepisów protestowało m.in. Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich. "Proponowana regulacja prawna jest utrwaleniem patologii polskiego wymiaru sprawiedliwości poprzez utrzymywanie w nim represji karnych w sprawach dotyczących wolności słowa i wyrażania" - stwierdziło SDP w liście przesłanym do Senatu oraz prezydenta Andrzeja Dudy.

Krytyczną opinię w sprawie nowelizacji wyrażał także Rzecznik Praw Obywatelskich. "Istnieje ryzyko, że przepis ten będzie stanowić narzędzie służące wywołaniu efektu mrożącego i ograniczenia wolności słowa" - stwierdził Adam Bodnar. "Przepis ten bowiem, biorąc pod uwagę upolitycznienie prokuratury, może stanowić narzędzie wywierania presji na niewygodnych dziennikarzy i aktywistów, godząc w pluralizm mediów oraz zamykając usta przeciwnikom politycznym" - dodał RPO.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło: RMF FM