Ministerstwo edukacji: Mówienie, że w szkołach zabraknie miejsc, to histeria polityczna

Minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski zapewnił, że opozycja straszy chaosem w oświacie, ale jest to działanie polityczne. Dlaczego wielu uczniów nie dostało się więc do szkół? - To dopiero pierwszy etap rekrutacji. Taka sama sytuacja jest co roku - wyjaśnia szef resortu.

Ministerstwo edukacji: Mówienie, że w szkołach zabraknie miejsc, to histeria polityczna
Źródło zdjęć: © PAP
Patryk Osowski

10.07.2019 21:51

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Część mediów informuje, że ze względu na kumulację roczników, wielu uczniów może nie dostać się do szkół. - Opozycja straszyła już wielokrotnie paraliżem oświaty, ale nie ma racji - komentuje w programie "Gość Wiadomości" TVP minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski.

W środę szef resortu spotkał się z prezydentem Warszawy Rafałem Trzaskowskim. Gospodarz stolicy przekonywał, że sytuacja jest krytyczna, a szkoły nie będą w stanie przyjąć wszystkich uczniów. - W Warszawie liczba miejsc dla uczniów jest o 15 tys. większa od liczby absolwentów. Histeria wokół braku miejsc dla uczniów w nowym roku szkolnym ma podłoże czysto polityczne - uważa Piontkowski.

Piontkowski: Jeden dobry uczeń blokuje miejsce kilkunastu

Minister zauważył, że Warszawa, jak wszystkie duże miasta, jest w specyficznej sytuacji. Na początku jest bowiem wiele wolnych miejsc, ale później są one zajmowane przez chętnych spoza danego miasta. Zdaniem Piontkowskiego, w ten sposób wszystko się balansuje.

- Trwają rekrutacje i jesteśmy dopiero w pierwszym etapie, kiedy uczniowie składają aplikacje do kilku, czy nawet kilkunastu szkół. Warto podkreślić, że w ubiegłym roku kandydaci mogli złożyć wnioski maksymalnie do trzech szkół. W tym roku w Warszawie i wielu innych miastach pozwolono, ale aplikowali nawet do kilkunastu. To powoduje, że jeden dobry uczeń blokuje miejsce kilkunastu innym, ale to jest sytuacja chwilowa. Tak było zawsze. Tak było też w ubiegłych latach - zapewnia minister.

Polityk rządu PiS ocenia, że opozycja podburza zamieszanie wokół oświaty, ale za kilka tygodni wszystko wróci do normy. Jak dodał, "zawsze na kolejnych etapach rekrutacji okazywało się, że zostawało jeszcze wiele miejsc w szkołach średnich i ci uczniowie, którzy nie dostali się do wybranej szkoły, mogli zgłaszać się tam, gdzie zostały miejsca".

Piontkowski przyznał, że nie oznacza to, iż każdy uczeń dostanie się do wymarzonej szkoły średniej. Porównał to do maturzystów, którzy czasami nie uzyskują promocji do wymarzonej uczelni.

Trzaskowski: Wydatki rosną w astronomicznym tempie

W rozmowie z mediami minister wskazywał także w środę, że samorządy nie mogą uciekać od odpowiedzialności i muszą wziąć na siebie część ciężaru finansowania oświaty. - Subwencja oświatowa od państwa to tylko jedno źródło finansowania i każdego roku ona wzrasta. Ale samorządy mają jeszcze udziały własne oraz partycypują w podatkach – zaznaczył. Minister edukacji poinformował, że tylko w ciągu ostatnich 4 lat, subwencje od państwa wzrosły o 500 mln zł. - To pokazuje, że w okresie rządów PiS, wzrost wyniósł aż 34 procent – zaznaczył.

Co na to opozycja? - Samorządy stawały na głowie, żeby sytuacja była jak najlepsza, ale przy tak skonstruowanej reformie, chaosu nie dało się uniknąć - skomentował po środowym spotkaniu z ministrem prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. - Wydatki po stronie samorządu rosną w astronomicznym tempie. Nie pozwolimy, żeby większość kosztów poniosły samorządy - stwierdził. Więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ.

Źródło: TVP Info

Komentarze (544)