Bodnar reaguje na wpadkę premiera. Padły słowa o odpowiedzialności
Minister sprawiedliwości Adam Bodnar został zapytany o podpis Donalda Tuska pod mianowaniem neosędziego. Podczas konferencji prasowej premier przeprosił i przyznał, że "nastąpił błąd". - Sytuacja nie zwalnia rządu z zobowiązań - podkreślił Bodnar.
28.08.2024 | aktual.: 28.08.2024 20:27
- Mam pytanie o ostatnią decyzję premiera. To wstyd. Jestem naprawdę rozczarowany. Nie mogę zrozumieć tej decyzji. Obiecał Komisji Europejskiej, że Polska wprowadzi z powrotem praworządność, a teraz robimy to samo. Normalizujemy wszystkie zmiany w prawie, które wprowadził PiS - zwrócił się do ministra sprawiedliwości jeden z uczestników Campusu Polska Przyszłości.
- Premier powiedział, że to był jego błąd i przyjmuje odpowiedzialność polityczną za to, co się wydarzyło. Sytuacja nie zwalnia rządu ze zobowiązania ustaw z zakresu Sądu Najwyższego, weryfikacji tzw. neosędziów, jak również kontynuacji pracy Krajowej Rady Sądownictwa - odpowiedział mu Adam Bodnar. - Nie interpretowałbym, że był to błąd, który hamuje nasze reformy - podkreślił szef resortu sprawiedliwości.
Minister sprawiedliwości podreślił, że reforma sądownictwa nie uda się bez współpracy w prezydentem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podpis premiera
W środę w Monitorze Polskim pojawiło się postanowienie prezydenta Andrzeja Dudy, w którym wyznaczył sędziego Sądu Najwyższego Krzysztofa Andrzeja Wesołowskiego na przewodniczącego zgromadzenia sędziów, którzy wybiorą kandydata na stanowisko Prezesa Sądu Najwyższego kierującego pracą Izby Cywilnej Sądu Najwyższego. Premier Donald Tusk podpisał postanowienie.
Autorytety prawne podkreślają, że bez kontrasygnaty premiera postanowienie prezydenta byłoby podważane prawnie i nie pozwoliłoby na oddanie Izby Cywilnej Sądu Najwyższego w ręce neosędziów. Decyzję Tuska skrytykowali dotychczas m.in. prof. Ewa Łętowska, prof. Włodzimierz Wróbel, prof. Krystian Markiewicz, a także liczni przedstawiciele środowisk sędziowskich i prawniczych walczących o przywrócenie praworządności.
- Nie będę owijał w bawełnę. Chcę bardzo wyraźnie powiedzieć, nastąpił błąd. Jak państwo się orientujecie, zadaniem premiera jest podpisywanie także setek dokumentów, czasami kilkadziesiąt dziennie i one się dzielą na dokumenty bardziej techniczne i bardziej merytoryczne. Urzędnik odpowiedzialny za przygotowanie do podpisywania nie dostrzegł polityczności dokumentu, który stanowił o nominacji na neosędziego przez prezydenta, która wymagała mojej kontrasygnaty i doszło do sytuacji, do której nie powinno dojść - tłumaczył premier Donald Tusk na konferencji prasowej.