Min. Bartoszewski dla WP - o wizycie w Austrii i polskiej polityce zagranicznej
Uroczystość podpisania dokumentu powołującego "Komitet Osobistości - Gusen" (WP)
(Inf. własna)
25.05.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Minister Władysław Bartoszewski odżegnuje się od ślepego zapatrzenia na Unię Europejską. Zapewnia, że Polska nie będzie wprowadzała żadnych niepotrzebnych utrudnień w kontaktach Litwinów czy Ukraińców z naszym krajem. On sam nie zamierza startować w wyborach parlamentarnych. W drodze powrotnej z Wiednia do Warszawy, minister spraw zagranicznych rozmawiał z dziennikarzem Wirtualnej Polski o odbytej wizycie i przyszłości polskiej polityki zagranicznej.
WP: Jak Pan ocenia wizytę w Austrii?
Min. Bartoszewski: Wizyta była bardzo dobrze przygotowana przez ambasadę polską w Wiedniu; przebiegła zgodnie z moimi oczekiwaniami, na dobrym poziomie i w dobrej atmosferze. Był minister spraw wewnętrznych - pan Strassner, a także pan Puhringer, szef rządu Górnej Austrii - gdzie znajduje się kompleks obozów Mauthausen-Gusen.
Gusen jest obozem dość szczególnym, a nas, Polaków, interesuje z dwóch powodów: po pierwsze dlatego, że 60% więźniów stanowili Polscy więźniowie polityczni, którzy od 1940 r. napływali tam tysiącami. 28 tys. nie przeżyło Gusen. W Polsce przekłada się to na kilkadziesiąt tysięcy ludzi, dotkniętych stratą kogoś bliskiego.
Nie był to obóz masowej zagłady Żydów i być może dlatego opinia światowa jest nim mniej zainteresowana. Obozy takie jak Majdanek czy Mauthausen są chronione, natomiast Gusen pozostaje w cieniu.
Ambasada polska chce stworzyć wraz z władzami Austrii, fundację "Gusen", która pomoże chronić to miejsce kaźni tysięcy Polaków. Zarówno przewodniczący parlamentu Austrii - Heinz Fisher, reprezentujący socjaldemokratów, jak i minister spraw wewnętrznych - E. Strassner, z chadecji, ustalili wspólny fundusz wspierania fundacji - każdy po 1,5 mln szylingów.
Trzeba zwrócić uwagę także na to, że wspólne działania b. więźniów różnych narodowości są niezwykle ważne na drodze integracji europejskiej.
WP: Często mówi się, ze Polska prowadzi jednostronną politykę zagraniczną, nastawioną wyłącznie na integrację z Unią Europejską?
Min. Bartoszewski: Całkowicie odżegnuję się od ślepego zapatrzenia na UE. Ponadto udział w Unii Europejskiej nie zamyka drogi dla rozwijania polityki zagranicznej na inne państwa czy organizacje. Ja w ciągu 11 miesięcy sprawowania funkcji ministra odbyłem szereg podróży - do Pekinu, Kairu, Moskwy. Nie są to przecież kraje Unii Europejskiej. Mamy ponadto doskonałe stosunki z sąsiadami - co jest zrozumiałe. Chcę zapewnić, że nie będę startował w wyborach do parlamentu; nie wystartują także moi najbliżsi współpracownicy. Zapewni to ciągłość i nieustającą efektywność prowadzenia polityki zagranicznej.
WP: Czy rząd polski zauważa dylemat, jaki wiąże się z potrzebą wprowadzenia wiz dla krajów Europy Wschodniej. Czy nie popsuje to tak dobrych stosunków z Ukrainą czy Litwą?
Min. Bartoszewski: Polski rząd i Ministerstwo Spraw Zagranicznych starają się jak najbardziej opóźnić wprowadzenie postanowień traktatu z Schengen. Nawet jeśli zostalibyśmy członkiem Unii Europejskiej w 2003 roku, jest to przecież jeszcze długi okres czasu. Po drodze będą wybory i problemem tym będzie się musiał zająć nowy rząd, za którym stanie większość parlamentarna - jemu będzie łatwiej wprowadzać takie niepopularne rozwiązania.
Będziemy się jednocześnie starali zapewnić jak najlepszy kontakt Polaków z mieszkańcami Europy Wschodniej. Nie będziemy też wprowadzać żadnych niepotrzebnych utrudnień w kontaktach Litwinów czy Ukraińców z Polską.
Rozmawiał: Andrzej Maciejewski (WP)