Miller: nie ma większości do zmian ustawy antyaborcyjnej
W tej kadencji w parlamencie nie ma większości, która mogłaby zmienić ustawę antyaborcyjną, w tak głęboki sposób, jak jest to postulowane - oświadczył premier Leszek Miller na czwartkowym spotkaniu z przedstawicielkami środowisk kobiecych.
27.02.2003 16:08
Podczas spotkania, zorganizowanego w Senacie przez Parlamentarną Grupę Kobiet, szefa rządu pytano m.in. o zapowiadaną przez SLD-UP w kampanii wyborczej liberalizację tej ustawy. "Po dziesięciu latach funkcjonowania szkodliwej, dyskryminującej, krzywdzącej i wreszcie nieskutecznej ustawy antyaborcyjnej apeluję o to, by w zgodzie z programem wyborczym koalicji SLD-UP, podjąć w możliwie nieodległym czasie prace parlamentarne w celu liberalizacji ustawy antyaborcyjnej" - powiedziała szefowa Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny Wanda Nowicka. Na jej wypowiedź sala zareagowała brawami.
Szef rządu wyjaśnił, że SLD co prawda wygrał wybory, ale nie uzyskał bezwzględnej większości w Sejmie. W związku z tym - mówił - nie każdy projekt ustawy, który wynika bezpośrednio z programu wyborczego koalicji SLD-UP, może być realizowany. "To narzuca rządowi ograniczenia, tym bardziej, że w kwestii równouprawnienia, czy ustawy o przerywaniu ciąży, różnica dotyczy także układu koalicyjnego - mówię o PSL" - dodał.
"Ponieważ nie zamierzam oszukiwać pań, to chcę uczciwie powiedzieć, że w tej kadencji nie ma większości w parlamencie, która mogłaby zmienić, w tak głęboki sposób jak jest to postulowane, tę ustawę. A opieram się na oświadczeniach wszystkich klubów parlamentarnych, które w Sejmie zdołały się w tej sprawie wypowiedzieć" - powiedział szef rządu.
Nowicka skrytykowała też decyzję rządu o dołączeniu do Traktatu Akcesyjnego deklaracji dotyczącej spraw o znaczeniu moralnym i ochrony życia. Postulowała rozważenie wycofania jej z traktatu, zanim zostanie on podpisany, "jeżeli istnieje taka możliwość prawna". "Ta deklaracja bulwersuje nie tylko ze względów zasadniczych, ale również ze względów pragmatycznych - nie przyniosła rządowi żadnych zysków, a właściwie same straty - jedyne co Kościół deklaruje, to że będzie ewentualnie apelował o udział w referendum, natomiast nie o poparcie akcesji do UE" - podkreśliła.
Nowicka apelowała również o "bezwzględne przestrzeganie zasady rozdziału kościoła od państwa". "Niepokoi bowiem zgoda rządu na rosnący wpływ Kościoła Rzymskokatolickiego na decyzje polityczne w państwie i przyznany Kościołowi monopol na kwestie moralne" - zaznaczyła.
"Nie mogę podzielić poglądu, że rząd sprzyja rosnącej pozycji politycznej Kościoła. Rząd przestrzega prawa, w tym także konkordatu (...). Natomiast chcę z całą mocą podkreślić, że rząd wykonuje wszystkie postanowienia konstytucji i innych aktów prawnych, które regulują relacje między państwem a Kościołem. Jesteśmy za współdziałaniem tam, gdzie jest to możliwe, ale też uważamy, że rozdzielenie tych instytucji służy każdej z nich" - odpowiedział Miller.
Senator Zdzisława Janowska (SLD-UP) z Parlamentarnej Grupy Kobiet poprosiła premiera, by objął patronat nad projektem ustawy o równym statusie kobiet i mężczyzn, który do Sejmu skierował Senat. Premier zadeklarował, że chętnie podejmie się patronowania temu przedsięwzięciu, "jeżeli tylko panie uważają", że może to być sygnał, choćby dla zaplecza politycznego.
Pytany przez dziennikarzy, czy w Polsce potrzebna jest ustawa o równości płci, odparł: "Tak. Uważam, że taka ustawa powinna być uchwalona, chociaż to będzie wielki sprawdzian dla parlamentu, bo przypuszczam, że podziały w tej sprawie nie będą się pokrywały ze zróżnicowaniem politycznym, tylko będą przebiegały w inny sposób. Czeka nas bardzo ciekawa debata w tej sprawie i zapewne gorąca dyskusja. Mam nadzieję, że zakończona przyjęciem takiej ustawy". (reb)