Miller: Lech Kaczyński zyskuje na bliższym poznaniu
- Lech Kaczyński korzysta na bliższym poznaniu. Gdyby potrafił przełożyć swój wdzięki polityczny i osobisty na szerszą przestrzeń niż tylko kameralną, to byłby groźnym graczem w wyborach prezydenckich. Ale ma z tym problem i to zmniejsza jego szanse - mówi w wywiadzie dla "Polski The Times" były premier, poseł SLD Leszek Miller.
02.04.2010 | aktual.: 19.05.2010 12:51
Miller pytany o szanse SLD w wyborach mówi, że polska polityka jest damą bardzo kapryśną i niestałą w uczuciach. - Ale to, że SLD dojdzie kiedyś do władzy, jest oczywiste. Może wcześniej, niż się wydaje - podkreśla i dodaje, że gdyby sam nie wystąpił z SLD, to po klęsce LiD miałby bardzo silną pozycję. Przywołuje przy tym fragment z książki Ludwika Dorna, w którym porównuje on politykę do wędkarstwa gruntowego. - Jedno i drugie polega na czekaniu. Ja niestety ze względu na swój temperament i pychę nie poczekałem - mówi. - Wszystko się zmienia. Ja się zmieniłem i Rozbrat jest inny. Przychodzi nowa ekipa i ona nie jest nastawiona altruistycznie do swoich starszych kolegów. Gerhard Schroder powiedział mi kiedyś, że starych wilków nie zastępują zawsze młode wilczki, czasem są to młode hieny - stwierdza.
Były premier opowiadał też "Polsce The Times" o obecnych politykach i ich umiejętności mówienia do wyborców zrozumiałym językiem. Jego zdaniem potrafi to w polskiej polityce tylko parę osób. - Tusk potrafi to zrobić. Kaczyński też, chociaż coraz gorzej. Jego brat prezydent mógłby to robić, gdyby się przyłożył. Cimoszewicz to potrafi, niewątpliwie Kwaśniewski, możecie mnie dorzucić do tej grupy. Młodsi mają z tym problemy - twierdzi.
Zdaniem Millera era wiecowych przywódców mija. - Teraz znaczenie zdobywają specjaliści od uwodzenia. Uwiedzeni mają zamknąć oczy i otworzyć szeroko ramiona. W Polsce prekursorem tego gatunku był premier Marcinkiewicz. Jarosław Kaczyński nie miał predyspozycji. A Donald Tusk doskonali się w mistrzostwie - dowodzi.