Miller: dwóch kandydatów na szefa SLD
Artur Hebda i Joanna Senyszyn to na razie jedyni członkowie Sojuszu Lewicy Demokratycznej, którzy wyrazili chęć startu w wyborach na szefa tej partii - poinformował w Gdańsku przewodniczący klubu parlamentarnego Sojuszu Leszek Miller.
Informując o dwóch kandydatach, Miller powiedział, wszyscy członkowie Sojuszu zdają sobie sprawę, iż przyszły przewodniczący partii będzie miał trudne i odpowiedzialne zadanie do wykonania.
- To jest sytuacja, w której ten, kto obejmie to stanowisko weźmie na plecy worek z kamieniami a nie worek ze srebrem i złotem, więc niewielu ludzi jest gotowych podjąć takie zadanie - powiedział szef klubu parlamentarnego SLD, który wraz z szefem Sojuszu Grzegorzem Napieralskim brał w niedzielę w Gdańsku udział w konferencji prasowej po posiedzeniu pomorskiej rady wojewódzkiej partii.
Zapytany po raz kolejny o to, czy jednak nie zdecyduje się na kandydowanie na szefa SLD, Miller opowiedział przecząco. Powiedział, że nie ma jednak wątpliwości, że przed 10 grudnia, kiedy to zaplanowano konwencję partii, "szeregi kandydatów na przewodniczącego będą się rozrastać".
Grzegorz Napieralski dodał z kolei, że jego zdaniem kandydaci na szefa partii powinni zgłaszać się jak najwcześniej tak, by mogli przeprowadzić kampanię wśród członków Sojuszu.
Artur Hebda jest radnym Sojuszu w Zielonej Górze. W 2005 roku, gdy szefem Sojuszu był Wojciech Olejniczak, został wybrany na jednego z pięciu wiceprzewodniczących tej partii. Także Joanna Senyszyn, pochodząca z Pomorza posłanka do Parlamentu Europejskiego, w tym samym okresie pełniła funkcję wiceprzewodniczącej SLD.
Pytany o ocenę piątkowego expose premiera Miller porównał je do ptaka o jednym skrzydle. - Pan premier położył nacisk na koncepcję różnych cięć i oszczędności. Natomiast nie zarysował żadnej koncepcji, co jego rząd zamierza robić, by pobudzić gospodarkę, żeby pomagać przedsiębiorcom, generować nowe źródła dochodów - powiedział.
Potwierdził raz jeszcze, że jego partia będzie wspierać rząd w niektórych działaniach, które "realizują zasadę sprawiedliwości społecznej". Wymienił tu zaproponowane przez premiera zmiany dotyczące np. becikowego.
Oceniając z kolei skład rządu Miller skrytykował wybór Jarosława Gowina na ministra sprawiedliwości. - Jest dosyć oryginalnym ministrem. To jest człowiek, który - pamiętam - mówił, że czuje się ojcem wszystkich zamrożonych zygot chyba czy zarodków. To, jak na ministra sprawiedliwości brzmi marnie - powiedział Miller dodając, że do tej pory na szefa tego resortu starano się kreować "ludzi z autorytetem w środowiskach prawniczych, dobrze wykształconych w tym przedmiocie oraz nie identyfikujących się zbytnio ideologicznie i politycznie". - Pan Gowin łamie te zasady - powiedział.
Z kolei w wyborze Bartosza Arłukowicza na ministra zdrowia Miller dostrzegł "aspekt humorystyczny". - Otóż Bartosz Arłukowicz bardzo krytykował wszystkie projekty, które były przedkładane przez minister zdrowia Ewę Kopacz. Był zdecydowanie przeciwko wszystkim tym projektom. Aż tu nagle będzie te projekty realizował. Niewątpliwie komizm tej sytuacji rzuca się oczy - powiedział Miller.