Milioner wystąpił w Sejmie. Nowa odsłona wojny ministra z deweloperem

Kolejne starcie prezesa J.W. Construction Józefa Wojciechowskiego z wiceministrem funduszy i polityki regionalnej, posłem Zjednoczonej Prawicy Jackiem Żalkiem. Deweloper pojawił się na posiedzeniu komisji, powołanej z inicjatywy polityka. Stanął oko w oko z kobietą, która twierdzi, że zniszczył dorobek jej rodziny. Milioner odrzuca te zarzuty, a reprezentujący go PR-owcy zarzucają komisji "szukanie haków". Polityk w mocnych słowach ripostuje.

Milioner Józef Wojciechowski domagał się uchylenia immunitetu Jackowi Żalkowi. Bezskutecznie
Milioner Józef Wojciechowski domagał się uchylenia immunitetu Jackowi Żalkowi. Bezskutecznie
Źródło zdjęć: © Agencja Forum, East News | Paweł Polecki, Radosław Nawrocki
Sylwester Ruszkiewicz

26.07.2022 18:37

Cała historia ma swój początek w styczniu 2019 r., gdy Wirtualna Polska ujawniła, że ws. szefa J.W. Construction zapadły dwa niemal jednobrzmiące wyroki w dwóch różnych sądach. Pokrywało się kilkanaście stron tekstu, powtarzały się w nich nawet błędy interpunkcyjne i literówka. W obu orzeczono na korzyść J.W. Construction, a ich ogłoszenie się nie nagrało. Wyroki były ważne, bo sądy miały rozstrzygnąć biznesowy spór, którego stawką była budowa biurowca na atrakcyjnej działce w centrum Wrocławia.

Żalek interweniuje, Wojciechowski chce przeprosin

Historią wyroków trzy lata temu zainteresował się poseł Żalek. Po jego interwencji Prokuratura Krajowa objęła nadzorem śledztwo dotyczące wyroku kopiuj-wklej. Polityk kilkukrotnie opowiadał w mediach, że zaczęli zgłaszać się do niego inni ludzie potykający się z deweloperem w sądzie. Poseł mówił o tym Radiu Zet. - Wojciechowski skrzywdził wielu ludzi. Nadszedł czas, by głos otrzymali ci, którzy są ofiarami jego nadużyć. Może wreszcie przestanie się chować za plecami sztabów prawników i wyjaśni stawiane mu od lat zarzuty? - pytał polityk.

To między innymi za ten komentarz znany milioner domagał się przeprosin i wpłaty 100 tys. zł na cel charytatywny. Żądał, by wiceminister nie tylko przeprosił go w mediach, ale także, by pokajał się… z mównicy podczas posiedzenia Sejmu. Chciał także, by sąd nałożył na polityka całkowity zakaz jakichkolwiek wypowiedzi na jego temat. Aby zdyscyplinować Żalka, sąd miałby wydać tzw. postanowienie o udzieleniu zabezpieczenia: jeśli poseł złamie zakaz, będzie musiał w ciągu 7 dni zapłacić milionerowi... 50 tys. zł za każdy komentarz. Gdyby sąd przychylił się do wniosku dewelopera, byłby to pierwszy taki przypadek w historii polskiego parlamentaryzmu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Sąd ostatecznie się na to nie zgodził, a wniosek o uchylenie immunitetu pod koniec czerwca br. przepadł w Sejmie niemal jednogłośnie (przeciw opowiedziały się wszystkie kluby, za były tylko dwie posłanki Koalicji Obywatelskiej Klaudia Jachira i Iwona Hartwich).

- Pan Wojciechowski twierdzi, że moje interwencje sprawiły, że ma depresję i czuje się zaszczuty. Wystąpił nawet o powołanie przez sąd psychologa, który go zbada. Twierdził, że przeze mnie "zmniejszył swoją aktywność zawodową, wycofał się z kontaktów społecznych i rzadko opuszcza miejsce zamieszkania." A w tym samym czasie – jak można był przeczytać w mediach – pływał jachtem po Karaibach i bywał na wystawnych. To kpina z osób, które do mnie się zgłaszały i w imieniu których interweniowałem – twierdzi Żalek.

Poszkodowani liczą na pomoc polityka

Do polityka zgłosiła się m.in. rodzina prowadząca w Krynicy-Zdrój pensjonat Karczma Regionalna tuż obok luksusowego hotelu Czarny Potok należącego do J.W. Construction. To właśnie szefowa tego pensjonatu Katarzyna Syrkiewicz starła się z Józefem Wojciechowskim podczas pierwszego posiedzenia sejmowego zespołu powołanego przez posłów Zjednoczonej Prawicy.

Spór właścicieli Karczmy ze znanym biznesmenem ciągnie się od 2004 r., gdy po prywatyzacji i kolejnych przekształceniach deweloper stał się mniejszościowym, 8-procentowym wspólnikiem w Karczmie.

- Szereg procesów sądowych miało na celu odebranie Karczmie Regionalnej prawa użytkowania wieczystego wraz z odrębną własnością budynku. J.W. Construction chciał przejąć majątek o wartości 5,5 mln zł i jeszcze żąda zapłaty, bagatela, 4,2 mln złotych. Nie wykładając ani złotówki, człowiek z listy stu najbogatszych ludzi w Polsce chciał zarobić blisko 10 mln złotych na gruncie Skarbu Państwa – komentuje dla Wirtualnej Polski posiedzenie Katarzyna Syrkiewicz.

Na sejmowym posiedzeniu, które miało miejsce 11 lipca br. Wojciechowski ripostował.

- Były różne wyroki, system sądowy jest taki, jaki jest, trwa to, ile trwa. Ale ja nie sądzę byśmy my pokrzywdzili gdzieś czymkolwiek państwa z Karczmy. Jest odwrotnie. Oni postawili budynek za pieniądze Unii Europejskiej na gruncie, który w sposób nieformalny czy nielegalny wynieśli z Zakładów Azotowych. Nie rozumiem, gdzie oni czują się tu pokrzywdzeni. Pokrzywdzeni to może będą, jak dostaniemy ostateczny wyrok sądu. Tu jest ta obawa, ale to nie do mnie. Oddaję się w ręce sprawiedliwości- deklarował podczas swojego wystąpienia deweloper. Jak dodał, na razie proces trwa 16-18 lat. - Jeszcze drugie 10 potrwa - prognozował.

Mocne zarzuty. Komisja ma "szukać haków"

Emocji w sporze nie brakuje. Świadczą o tym słowa, które padły z obu stron w odpowiedziach na pytania Wirtualnej Polski. Szefowa Karczmy postawiła w nich mocne zarzuty pod adresem dewelopera, krytycznie oceniając działania Józefa Wojciechowskiego i jego firmy J.W. Construction.

Z kolei Józef Wojciechowski – w oświadczeniu przysłanym redakcji WP - nazwał te zarzuty "nieprawdziwymi" i mającymi na celu go "oczernić w oczach opinii publicznej. – To nieweryfikowalne treści bazujące na relacji jednej osoby, prawdopodobnie rozżalonej wynikami procesów sądowych (choć nie wiadomo których), które to treści jednoznacznie prowadzą do pokrzywdzenia i poszkodowania innej osoby – twierdzi deweloper.

Dodatkowo firma PR obsługująca J.W Construction apelowała do Wirtualnej Polski o "przemyślenie zasadności publikowania artykułu opartego o nieweryfikowalne i emocjonalne twierdzenia, dla których pożywką jest fakt powołania kuriozalnego zespołu (podzespołu, podkomisji) poselskiego do spraw (no, właśnie czego) szukania haków na przedsiębiorców robiących biznes w i tak niełatwych warunkach gospodarczych i politycznych".

Zapytaliśmy wiceministra Jacka Żalka, czy posłowie w parlamentarnym zespole szukają haków na biznesmenów takich jak Wojciechowski.

– To absurd! Takie insynuacje naruszają dobre imię posłów i stanowią podstawę do podjęcia kroków prawnych – mówi Wirtualnej Polsce Jacek Żalek.

- W rzeczywistości sprawa jest bardzo prosta. Po tym, jak media zaczęły informować o tzw. aferze sędziowskiej, w kontekście której padało nazwisko pana Wojciechowskiego, zaczęli zgłaszać się do mnie ludzie z całej Polski. Wszyscy twierdzili, że zostali przez niego pokrzywdzeni, i domagali się powołania komisji śledczej. Ostatecznie powołaliśmy zespół parlamentarny, na którym chcemy wysłuchać obu stron. Tak też było na pierwszym posiedzeniu. Pan Wojciechowski był na nie zaproszony i miał możliwość przedstawienia swoich racji. Czy to jest szukanie haków? - pyta retorycznie wiceminister.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (179)