Sensacyjne doniesienia od Brejzy. Są też wątpliwości

Burza po odkryciu senatora PO Krzysztofa Brejzy. Według polityka do Polski - mimo embarga - miało trafić ponad milion ton węgla z rosyjskich portów. Jako dowód przedstawił dokumenty i nagrania ze szczecińskiego portu. Krajowa Administracja Skarbowa zaprzecza. A eksperci mówią, że bez wszystkich danych trudno jest ustalić, z jakiego kraju pochodzi węgiel.

Senator Krzysztof Brejza twierdzi, że węgla z rosyjskich portów nikt nie kontroluje i nikt nie sprawdza
Senator Krzysztof Brejza twierdzi, że węgla z rosyjskich portów nikt nie kontroluje i nikt nie sprawdza
Źródło zdjęć: © PAP | Tytus �mijewski
Sylwester Ruszkiewicz

Wszystkie informacje o wyborach 2023 znajdziesz TUTAJ.

"BUM! Ponad milion ton węgla z rosyjskich portów trafiło w ostatnim czasie do Polski. Transport małymi jednostkami (by nie rzucał się w oczy) z obwodu leningradzkiego realizują rosyjscy marynarze" - napisał na portalu X senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza.

A na konferencji prasowej pokazywał nagrania i zdjęcia, na których udokumentował pojawienie się w szczecińskim porcie w poniedziałek w nocy statku Roseburg. "Według moich ustaleń kapitan i załoga to Rosjanie. Wwiózł węgiel z portu w Wyborgu" - przekonuje Brejza.

Statek przypłynął pod banderą Antiguy i Barbudy. Według danych portali monitorujących ruch morski, statek Roseburg 20 września przybył do portu w Wyborgu, na północ od Petersburga. Następnego dnia wypłynął, a do Szczecina dobił w niedzielę wieczorem. Z Polski wyruszył w poniedziałek 25 września.

"Nikt mnie nie zatrzymał"

W rozmowie z Wirtualną Polską senator Brejza podkreśla, że nie można przywożonego węgla nazwać wprost węglem rosyjskim.

- Wiem, że w papierach wpisywany jest węgiel pochodzący rzekomo z innego kraju. Najczęściej z Kazachstanu. Ale – na przykładzie statku Roseburg – mam informacje, że nie jest to na pewno węgiel z Kazachstanu. Od wprowadzenia embarga surowiec był wwożony do Polski niewielkimi statkami, przewożącymi ok. 2-4 tys. ton węgla. Kursowały one praktycznie codziennie. Surowiec był transportowany głównie do Szczecina, Gdańska i Gdyni – mówi WP Krzysztof Brejza.

I jak dodaje, transport odbywał się przy udziale rosyjskich załóg pływających pod innymi banderami – Antiguy, Malty czy Cypru.

- Ładowanie węgla odbywa się m.in. w rosyjskim porcie w Wyborgu, gdzie stacjonuje Flota Bałtycka. Nie można więc w żaden sposób ufać dokumentom, które przechodzą przez ruskie ręce. Na wwożeniu węgla z rosyjskich portów zarabia Władimir Putin. Mieliśmy do czynienia z węglem z Donbasu, gdzie Rosjanie fałszowali dokumenty. Tu może być podobnie. Nikt przyzwoity nie może wziąć węgla z rosyjskiego portu, bo to jest "krwawy węgiel" – uważa senator Platformy.

I jak ujawnia, wszedł do szczecińskiego portu w nocy, bez żadnej kontroli. - Nagrałem statek Roseburg, jak otwierane są luki załadunkowe. Widziałem, jak dźwigi mieszały hałdy węgla i wrzucały na kolejowe wagony. Nikt mnie nie zatrzymał, nikt nie wylegitymował. Port w Szczecinie to obiekt infrastruktury krytycznej, a Rosjanie mogli zajrzeć dosłownie wszędzie - ujawnia Brejza.

Reakcja na słowa Brejzy

Doniesieniom polityka opozycji stanowczo zaprzecza Ministerstwo Finansów, nadzorujące Krajową Administrację Skarbową (KAS), a także Izba Administracji Skarbowej w Szczecinie.

- Węgiel pochodzący z Rosji jest objęty sankcjami i nie jest importowany do Polski. KAS dba o to, żeby sankcje nałożone na Federację Rosyjską w związku z wojną w Ukrainie były przestrzegane. Kontrolujemy wszystkie towary wpływające do polskich portów, dokumenty, które im towarzyszą oraz sprawdzamy bandery statków – informuje nas biuro prasowe resortu finansów i Małgorzata Brzoza ze szczecińskiej Izby.

I jak zapewniają urzędnicy, każdy transport węgla jest weryfikowany pod względem jego pochodzenia, a jeżeli jest potrzeba wykonywane są specjalistyczne badania laboratoryjnie.

- Węgiel, który przypływa do Polski, pochodzi np. z Kazachstanu, a nie Rosji. Transporty węgla z Kazachstanu realizowane są głównie koleją do portów w różnych krajach nadbałtyckich, a następnie drogą morską lub kolejową do Polski. Transport kazachskiego węgla przez porty rosyjskie nie jest zakazany przez Komisję Europejską, a załogę statków mogą tworzyć rosyjscy marynarze. Ważne jest natomiast, aby do portów w Unii Europejskiej nie wpływały statki pod banderą krajów objętych sankcjami. Przepisy w tym zakresie są restrykcyjnie egzekwowane m.in. przez KAS oraz inne uprawnione organy np. służby urzędów morskich – przekonuje skarbówka.

"To wymaga rzetelnego wyjaśnienia"

Zdaniem ekspertów, węgiel, który trafia do Polski z Rosji, niekoniecznie musi być węglem pochodzenia rosyjskiego. - M.in. Kazachstan, który jest jednym z większych producentów węgla kamiennego, z racji geograficznych uwarunkowań, korzysta z rosyjskich portów do eksportu swojego surowca. A to przez Morze Czarne i port Noworosyjsk, ale też przez porty bałtyckie – takie jak Ust- Ługa czy Wyborg. Jako osoby postronne nie możemy więc określić, kto jest producentem węgla, o którym mówi senator Brejza – mówi WP Mariusz Marszałkowski, ekspert ds. energetyki, redaktor naczelny portalu polon.pl.

Według Marszałkowskiego istnieje prawdopodobieństwo, że węgiel mimo "metkowania" kazachskiego, może pochodzić z rosyjskiej kopalni. - Dla porównania posłużę się przykładem dotyczącym innego surowca – ropy. Niemieckie rafinerie nie ściągają rosyjskiej ropy do siebie. Ale rurociągiem "Przyjaźń" do Niemiec, na terenie Rosji, cały czas płynie kazachska ropa, przynajmniej na papierze. Ale my nie wiemy, czy to kazachska ropa, czy może jednak rosyjska. Tak samo może być z węglem w polskich portach – komentuje ekspert.

Z kolei Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny portalu BiznesAlert.pl, uważa, że skala skomplikowania tej sprawy wymaga zebrania pełnych informacji. – Na tym etapie nie możemy jednoznacznie powiedzieć czy faktycznie zostało naruszone embargo. Natomiast jedno jest pewne: nie wolno sprowadzać węgla z terytorium Federacji Rosyjskiej do Polski od kwietnia 2022 roku, a w Unii Europejskiej od sierpnia ub. roku. Jeśli ktoś naruszył sankcje, powinny go spotkać surowe konsekwencje. Ale to wymaga rzetelnego wyjaśnienia – mówi WP Wojciech Jakóbik.

Na ustalenia Krzysztofa Brejzy zareagował również były minister gospodarki wodnej, a obecnie wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk. Najpierw w mediach społecznościowych ironizował, że senator PO "szukał ruskiego węgla w porcie Szczecin, a że był w lakierkach, których nie chciał pobrudzić to nic znalazł i nie znajdzie, bo w porcie nie ma ruskiego węgla".

A w rozmowie z nami ocenia, że polityk opozycji od dłuższego czasu zachowuje się w sposób wybitnie "nieracjonalny". - To kolejny przykład atakowania przez Platformę szczecińskich spółek państwowych. Twierdzą, że w Szczecinie buduje się dziurawe statki i sprowadza ruski węgiel. Takie zachowanie jest nad wyraz skandaliczne. To pokazuje podejście PO do biznesu, który jest niezwykle potrzebny na Pomorzu Zachodnim, po latach pożogi, którą uczynił Donald Tusk – mówi WP wiceminister Marek Gróbarczyk.

W odpowiedzi senator Brejza, zapowiada, że to nie kończy sprawy. Polityk KO zwrócił się z żądaniem działania w tej sprawie zarówno do premiera Mateusza Morawieckiego, jak i wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego. - Oczekuję, że przedstawią opinii publicznej całą prawdę o węglu, który płynie z rosyjskich portów – mówi WP.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie