Mija osiem lat od zaginięcia Iwony Wieczorek. Sprawdziliśmy, w jakim punkcie stanęła sprawa
Osiem lat temu w Gdańsku zaginęła 19-letnia Iwona Wieczorek. Losy sprawy śledziła cała Polska. Nadal nie wiadomo jednak, co stało się z kobietą. WP zapytała osoby, które zajmowały się sprawą, co do tej pory udało się ustalić. Poszukiwania wciąż trwają.
Ślad po Iwonie Wieczorek zaginął w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku. Znajomi widzieli ją po raz ostatni o 2:50 nad ranem. O godzinie 4:12, 20 minut od domu kobiety, monitoring zarejestrował, jak wracała z imprezy w Sopocie. Siedem lat po całym zdarzeniu policja pokazała nagranie, na którym widać mężczyznę z ręcznikiem idącego za zaginioną.
Prokuratura do chwili publikacji tekstu nie odpowiedziała na nasze pytania. Skontaktowaliśmy się z innymi osobami, które zajmowały się sprawą.
Przedstawiciel agencji detektywistycznej Lampart w rozmowie z WP nie ukrywał, że w jego przekonaniu doszło do zabójstwa. - Z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzam, że dokonali go ludzie z firmy sprzątającej nadmorski deptak. Pasują do układanki - zaznaczył. Powiedział, że powinni zostać jeszcze raz przesłuchani przez służby. Agencja detektywistyczna nie może tego zrobić, bo należy to wykonać w trybie przesłuchania.
Jak podkreślił, współpraca z polską policją jest ciężka. Powiedział, że wykonała eksperymenty, które proponowała agencja. Wyników jednak nie ujawniono. Zdaniem pracownika Lamparta, gdyby teoria została obalona przez funkcjonariuszy, na pewno by o tym poinformowali.
Dodał, że do ich agencji wysyłają CV ludzie związani ze służbami - CBA, ABW - bo chcą rozwiązywać różne sprawy. Przyznał też, że policjanci przyjechali do ich siedziby i wypytywali, co detektywi wiedzą o sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek.
"Każdego dnia jestem zmuszony o niej myśleć"
Rozmawialiśmy też z Krzysztofem Rutkowskim. Zapewnił, że cały czas zajmuje się sprawą. Wierzy w jej finał, bo jak zaznaczył "nie ma zbrodni doskonałej". Sprawa będzie się toczyć, bo napędzają ją "iskry", czyli na przykład informacje od osób, które się zgłaszają.
- Udało się ustalić bardzo dużo - powiedział nam właściciel firmy detektywistycznej. Są dwie możliwości. Albo doszło do wypadku z udziałem znajomego Iwony Wieczorek, który razem z nią bawił się w dniu zaginięcia. Mogło dojść do awantury. Inna możliwość jest taka, że przypadkowa osoba zaciągnęła dziewczynę do samochodu, być może zgwałciła i zabiła. Rutkowski zwrócił uwagę, że na temat sprawy pojawiało się wiele teorii. Bzdurą nazwał między innymi doniesienia o ciężarowce, którą wywieziono ciało Iwony Wieczorek i zostawiono na wysypisku śmieci.
Ślad, jak powiedział Rutkowski, urwał się przy wyjściu numer 63, bo kamery nie zarejestrowały wszystkiego. Przypomniał, że trzy lata temu użyli georadaru w Parku Reagana.
Rutkowski podkreślił, że do dziś podtrzymuje decyzję o wypłacie 10 tys. euro dla osoby, która wskaże miejsce pobytu Iwony Wieczorek. - Mam kontakt z jej matką. W moim pokoju dziennym leży poduszka ze zdjęciem Iwony. Dlatego każdego dnia jestem zmuszony o niej myśleć - powiedział.
Zadeklarował, że gdyby dostał pewną informację, że dziewczyna jest za granicą, bez wahania, za darmo, jego ekipa i on sam by tam pojechali.
Zobacz także: "Był bardzo silny, szarpał się". Zeznania policjanta ws. śmierci Igora Stachowiaka
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl