Mieszkaniec Bralina chciał dostać się do szpitala. Skłamał, że go napadnięto i zraniono
• Pijany 42-latek przewrócił się i rozciął rękę
• Nie miał jak dojechać do szpitala, a rana była zbyt drobna, aby przyjechała po niego karetka
• Mężczyzna zadzwonił na pogotowie, twierdząc, że został napadnięty i poważnie zraniony
• Za ten czyn został ukarany mandatem
04.07.2016 | aktual.: 10.07.2016 09:49
W niedzielę, 3 lipca, w godzinach nocnych oficer dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Kępnie został powiadomiony przez dyspozytora pogotowia ratunkowego o pobiciu i odcięciu bądź intensywnym rozcięciu palców u 42-latka z gminy Bralin. Mężczyzna twierdził, że okaleczył go sąsiad.
Po przybyciu na miejsce karetki oraz policji okazało się, że obaj mężczyźni są nietrzeźwi. Zgłaszający miał w wydychanym powietrzu 3,2 promila alkoholu, a jego kolega - 2 promile.
- Podczas rozmowy wyszło na jaw, że 42-latek wywrócił się i rozciął sobie rękę, jednak nie miał jak dojechać do szpitala, a obawiał się, że wezwanie na miejsce "wywrócenia się na chodnik" nie zostanie uwzględnione jako zagrażające życiu. Wymyślił więc z kolegą historię o pobiciu - relacjonuje Anna Lubojańska, oficer prasowy Komendy Powiatowej w Kępnie.
42-latek został opatrzony przez ratowników medycznych, lecz za bezpodstawne zaalarmowanie służb ratunkowych ukarano go mandatem.
- To nie jedyna sytuacja, gdy mieszkańcy naszego powiatu chcieli w miniony weekend skorzystać z tzw. dowiezienia do szpitala - przyznaje Anna Lubojańska. - Do oficera dyżurnego zadzwonił też mieszkaniec gminy Perzów, który z kolei potknął się na chodniku. Żądał przyjazdu policji i przewiezienia go na Szpitalny Oddział Ratunkowy - dodaje.
Policja przypomina, że bezpodstawne wzywanie służb ratunkowych i korzystanie z telefonów alarmowych w sytuacjach niezagrażających bezpośrednio życiu i zdrowiu stanowi wykroczenie, za które można zostać ukaranym mandatem.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .