Mieszkańcy Osin w szoku. Mówią, co działo się w nocy. I pokazują nagrania
- Około północy tak walnęło... Myślałem, że gaz eksplodował. (...) Na polach nic nie było widać. Żadnej łuny czy pożaru. Rano pojawiło się wojsko - relacjonuje na gorąco w rozmowie z WP mieszkaniec Osin na Lubelszczyźnie. Inny dodaje: - To cios w nasze bezpieczeństwo.
Osiny w województwie lubelskim od rana są na ustach całej Polski. To tu w nocy z wtorku na środę na pole kukurydzy spadł tajemniczy obiekt, powodując silną eksplozję. W rozmowie z reporterem Wirtualnej Polski mieszkańcy oraz sołtys wsi na gorąco relacjonują, co widzieli i słyszeli po północy.
- To nie żadna awionetka, ani stary silnik. To dron, który został tu wysłany i uderzył - przekonuje w rozmowie z WP, pan Witold Koślacz rolnik spod miejscowości Osiny.
- To cios w nasze bezpieczeństwo. Aż przykre, że w takich czasach służby nie zareagowały wcześniej i z większa czujnością - mówi. Ma żal, że policja i wojskowi zajęli się wyjaśnianiem sprawy dopiero po kilku godzinach.
Pan Witold relacjonuje dalej:
- Około północy usłyszałem ogromny huk. Taki, że zatrzęsły się szyby w oknach. Wyszedłem przed dom, sprawdziłem budynki gospodarcze, obszedłem okolice. Nie było widać pożaru, czy czegoś takiego. Potem sprawdziłem nagrania monitoringu. To był szok - mówi.
Rozmówca odtwarza nagranie radio z domowego monitoringu. Wideo obejmuje tylko podwórze, ale na ścieżce dźwiękowej słychać wyraźnie warkot silnika przypominający odgłos kosiarki spalinowej. W pewnym momencie silnik milknie, a po kilku sekundach ciszy słychać potężną eksplozję.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Nagranie z Osin. Słychać głośną ekslpozję
- Zadzwoniłem na numer 112, ale dyżurny powiedział, że zdarzenie jest już zgłoszone - opowiada dalej rolnik. - Potem sprawdzałem jeszcze okolicę. Nie natrafiłem na ślady. Dopiero nad ranem pojawiły się służby: policja i żandarmeria - relacjonuje.
- Nie wierzę, że to awionetka, czy że stary silnik spadł na pole albo inne rzeczy, o których czytałem w mediach. To coś przyleciało tu ze wschodu, zostało wyłączone i spadło na nas. Cud, że nikt nie został zabity, że nie ma większych strat.
Odgłos eksplozji słyszeli niemal wszyscy mieszkańcy Osin i sąsiedniej Fiukówki.
- Oglądałem film, około północy tak walnęło... Myślałem, że gaz eksplodował. Obszedłem dom, nie było strat. Na polach nic nie było widać. Żadnej łuny czy pożaru. Rano pojawiło się wojsko - mówi Józef Kąkol, który mieszka kilkaset metrów od miejsca eksplozji.
To samo relacjonuje jego sąsiadka, Ewelina. - Huk, był potężny. Wszyscy zerwali się z łóżek. Ale potem nastała cisza.
Mirosława Brzoza mieszka niedaleko. Tak zapamiętała tę noc:
- Cisza, ciemno dookoła. Nagle wybuch. Bałam się, gdzie uciekać. Wszyscy mówią o wojnie - opowiada wyraźnie zaniepokojona.
Małgorzata Wojtylak, sołtys miejscowości Osiny mówi, że zdarzenie jest dobrze udokumentowane, ponieważ wielu mieszkańców okolicy ma kamery przydomowe.
- Prawie wszyscy mieszkańcy słyszeli odgłos tego wybuchu. Martwimy się tym incydentem, ludzie mają obawy. Nie chcę gdybać, czekamy na wyjaśnienie sprawy przez odpowiednie służby - mówi WP sołtys.
Co stało się w Osinach?
Niezidentyfikowany obiekt spadł w nocy z wtorku na środę na pole kukurydzy w miejscowości Osiny w pow. łukowskim (Lubelskie) i eksplodował. Policjanci znaleźli na miejscu nadpalone szczątki metalowe i plastikowe. Wskutek wybuchu w kilku domach powybijane zostały szyby.
Zastępca Komendanta Wojewódzkiego Policji w Lublinie insp. Robert Michna przekazał, że funkcjonariusze zostali zaalarmowali w tej sprawie w nocy o godz. 2.22. Zabezpieczono obszar ok. 200-300 metrów kw. Na miejsce zostały skierowane służby oraz śmigłowiec.
- Pole jest wypalone na średnicy około 8-10 metrów – przekazał zastępca komendanta. Wojewoda dodał, że na miejscu eksplozji nie ma leju.
Reakcja MON
- Jeśli chodzi o zdarzenie samo i analizę tego zdarzenia w tym momencie, każda wersja musi być brana pod uwagę - stwierdził wicepremier i szef MON, Władysław Kosiniak Kamysz.
- Jesteśmy państwem graniczącym z miejscem, gdzie trwa pełnoskalowy konflikt. Analizujemy wszystkie potencjalne i możliwe scenariusze - dodał.
Kosiniak-Kamysz przypomniał też, że według meldunku Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych systemy radiolokacyjne - według wstępnej analizy - nie zanotowały naruszenia przestrzeni powietrznej. Podkreślił jednak, że te informacje są teraz skrupulatnie weryfikowane.
Trzy hipotezy
Szef MON przekazał, że na ten moment brane są pod uwagę trzy hipotezy. Mowa o dronie rosyjskim, białoruskim lub przemytniczym.
- Na razie - podkreślam - zdarzenie nie nosi znamion, które świadczyłyby od razu o charakterze militarnym, więc też nie należy wykluczyć, że mamy możemy mieć do czynienia z dronem przemytniczym i nie należy wykluczyć czegoś, co miało też miejsce w innych państwach, czyli sabotażu, czyli działania związanego z dywersją - wyjaśnił wicepremier.
Przypomniał też, że kilkukrotnie rosyjskie drony wleciały na terytorium Rumunii, czy Litwy.
- Na ten moment badają wszystkie służby każdą z tych trzech wersji, zarówno drona rosyjskiego, przemytniczego, jak również aktu sabotażu, który mógł być dokonany na terytorium Polski - mówił Kosiniak-Kamysz.
Wicepremier podkreślił także, że nie należy wykluczyć działań o charakterze hybrydowym, charakterze prowokacyjnym wobec państwa polskiego i NATO. - To pokazuje, że Rosja nie zmienia swojej melodii, strategii działania, że przez ostatnie lata i miesiące prowokacja, agresja jest synonimem Federacji Rosyjskiej - ocenił Kosiniak-Kamysz.