Mieszkańcy obwiniają chorego o sprowadzenie koronawirusa. Policja pilnuje jego domu

Mieszkańców Cybinki, skąd pochodzi pierwszy w Polsce pacjent z koronawirusem, ogarnął paraliżujący strach przed kolejnymi infekcjami. Obawiając się zamknięcia miasta, robią zapasy żywności i kupują leki w aptekach.

Mieszkańcy obwiniają chorego o sprowadzenie koronawirusa. Policja pilnuje jego domu
Źródło zdjęć: © Google Street View | WP
Tomasz Molga

05.03.2020 | aktual.: 05.03.2020 14:45

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

- Mam kolejkę w aptece. Wszyscy kupują po kilka pudełek witaminy C i preparatów na odporność. Tłumaczę, że to niewiele pomoże, że należy zachować higienę, ale każdy chce się jakoś dodatkowo zabezpieczyć - mówi farmaceutka jednej z aptek w Cybince.

Wtóruje jej sprzedawczyni z miejscowego sklepu: - Nie powiem, że są puste półki, ale wiele osób robi zapasy żywności. To na wypadek ogłoszenia kwarantanny i ograniczenia wyjazdów z miasta - mówi kobieta.

Wczoraj rodzice dzieci zażądali, aby dyrektor miejscowej szkoły zapewniła płyn do dezynfekcji rąk. Preparatów nie ma już od dawna w żadnym miejscowym sklepie, podobnie jak maseczek ochronnych. Szkoła została jednak doposażona i lekcje odbywają się normalnie, poinformowała wicedyrektor Agnieszka Kowalczyk.

Policja pilnuje domu pacjenta z koronawirusem

To właśnie z Cybinki (woj. lubuskie) pochodzi pierwszy w Polsce pacjent, u którego potwierdzono zakażenie koronawirusem. Niepokój pojawił się, odkąd przyjechała po niego specjalna karetka dla zakażonych. Sensację wzbudzili ratownicy ubrani w białe stroje, maski i gogle. Miejscowość liczy niespełna 3000 mieszkańców, od razu rozeszła się informacja, kim jest chory.

Pojawiają się pierwsze komentarze, że to ten 66-letni mężczyzna odpowiada za problemy mieszkańców, bo sprowadził wirusa do miasta z Niemiec. Policja pilnuje jego domu. - Po co jechał do Niemiec, do skażonej strefy? To głupota, a teraz my mamy problem - komentuje kolejny rozmówca.

Marek Kołodziejczyk, burmistrz Cybinki nie znalazł czasu na wypowiedź dla WP. Wiadomo, że w gminie działa sztab kryzysowy, który ma opanować narastające uczucie niepewności.

Zobacz też: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

Sanepid radzi. Nie pluć na chodnik, nie całować chłopa

Urząd Gminy ogłosił, że w razie pytań i podejrzeń infekcji mieszkańcy powinni kontaktować się z Powiatową Stacją Sanitarno-Epidemiologiczną w Słubicach. Niestety szefowa sanepidu i jej niepoważne wypowiedzi o koronawirusie stały się dziś tematem doniesień mediów w całej Polsce.

- Nie plujemy na ulicy. Wiecie państwo dlaczego? Wirus lubi człowieka. On wcale nie chce siedzieć na powierzchniach, które nie są ludzkie. Nie ma się tam czym paść. Ale w tej plwocinie może kilka godzin przetrwać. Aż nie wyschnie - przestrzegała Jadwiga Caban-Korbas na posiedzeniu powiatowego sztabu kryzysowego w Słubicach.

Apelowała, aby z nikim nie całować, "z mężem też nie, bo po co chłopa tam zarazić". Na koniec dodała; "mam pomysła (śmiech), że jak się nowy wirus nie wykluje, tfu tfu, to jakąś krzykaczką przejechać się po mieście, taką tubą i uspokoić mieszkańców".

Za to powagi i zimnej krwi nie brakuje radnym gminy Cybinka. - Nie ulegam strachowi - oświadczyła nam jedna z radnych. - Dopiero oswajamy się ze zwiększonym ryzykiem infekcji. Każdy powinien zachować wymogi sanitarne, a poza tym żyć i pracować w normalnym trybie - dodała.

Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (652)