Mieszkańcy Australii z trudem łapią oddech. Wciąż dusi ich trujący dym. "Musimy nosić maski"
Ewelina Tauer-Tukalska mieszka z rodziną w stolicy Australii. Ogień nie dotarł do miasta, ale nad nim od tygodni unosi się trujący dym. Ludzie chodzą w maskach ochronnych, których w pewnym momencie zaczęło brakować w sklepach. - Cały czas mam włączony specjalny oczyszczacz powietrza. Obawiam się powrotu syna do szkoły, gdzie takiego oczyszczacza nie ma - mówi nam kobieta.
16.01.2020 | aktual.: 16.01.2020 16:58
Canberra. To stolica Australii, w której - jak mówi nam Ewelina - na ten moment jest bezpiecznie. Pożary nie dotknęły tego miasta. Jednak jest ono otoczone terenami, które spaliły się, lub wciąż się palą. Ewelina z trudem łapie oddech. Nad miastem stale unosi się ciemny, po-pożarowy dym.
Jest on bardzo uciążliwy. - Musimy chodzić w maskach z filtrem węglowym. Te maseczki są do kupienia w sklepach, na początku poszły bardzo szybko i zaczęło ich brakować. Teraz uzupełnili braki - opowiada Polka.
CZYTAJ TEŻ: Australia odradza się po pożarach. "Natura sobie radzi, ale życia zwierząt nic nie zwróci"
Skrócony czas pracy urzędów
Przyznaje też, że niektóre sklepy, urzędy i galerie handlowe przez uciążliwy dym są pozamykane całkowicie lub mają skrócony czas pracy. - Byłam wczoraj w tutejszym szpitalu i od jakiegoś czasu zastanawiałam się jak oni radzą sobie z tym problemem, bo o ile okien tam się nie otwiera, to jest multum przejść i otwartych drzwi. Wczoraj wchodząc na recepcję zobaczyłam potężny wiatrak ustawiony tak, żeby dmuchać na zewnątrz, wiec zdaje się, że przynajmniej część tego dymu nie dostaje się do środka - opowiada.
Najbardziej obawia się o swojego syna, który teraz przebywa w domu, ale w lutym wraca już do szkoły. - W naszym domu chodzi cały czas klimatyzacja i mamy specjalny oczyszczacz powietrza. U mojego syna w szkole nie ma ani klimatyzacji, ani oczyszczacza. I powiem szczerze, ze przy obecnych warunkach nie wyobrażam go sobie siedzącego w szkole przez sześć godzin dziennie. Tym bardziej, ze ma skłonności astmatyczne - dodaje kobieta.
Długo wyczekiwany deszcz
- Jedyne, co tutaj teraz może pomoc, to deszcz, najlepiej nie za silny, bo gleba jest bardzo sucha i wszystko by spłynęło. Dziś trochę padało, bardzo się cieszymy, ale dym jeszcze nie zniknął. Zobaczymy, co przyniosą kolejne dni - podsumowuje Ewelina.
W czwartek w Australii pojawił się długo wyczekiwany deszcz.
Z jednej strony wśród mieszkańców pojawiła się radość, ale z drugiej obawa przed nowym zagrożeniem. Hydrolodzy ostrzegają, że może zwiększyć się ryzyko wystąpienia lawin błotnych jak również zanieczyszczenia wody. Takie zjawiska zaobserwowano już w stanach Nowa Południowa Walia oraz Wiktoria.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl