"Międzynarodówka dyktatorów" zadrżała. Zobaczyli, że ich protektor jest nagi
Upadek dyktatora Syrii Baszszara al-Asada to wielka porażka Putina. Klub dyktatorów, któremu patronował, musi się teraz zastanawiać, czy stawiając na Rosjanina, obstawili dobrego konia. Równocześnie niekoniecznie jest to dobra wiadomość dla Ukrainy. Kreml może teraz wręcz utwardzić stanowisko w sprawie wojny.
15.12.2024 10:09
Baszszar al-Asad, który przetrwał arabską wiosnę i wojnę domową, topiąc kraj we krwi, nagle stracił władzę w ciągu dwunastu dni. Był zmuszony uciec z Damaszku i udać się do Moskwy, gdzie Putin udzielił azylu jemu i jego rodzinie.
Upadek al-Asada jest też wielką klęską samego rosyjskiego prezydenta. Osłabia go nie tylko na czysto wizerunkowym poziomie w kluczowym momencie: gdy zmiana administracji w Waszyngtonie może stwarzać Rosji szanse na nowe otwarcie w kwestii zakończenia konfliktu z Ukrainą. Jednocześnie klęska klienta Rosji na Bliskim Wschodzie niekoniecznie musi ułatwić sytuację Ukrainie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kompromitacja globalnych ambicji Rosji
Deklaracja globalnych ambicji reżimu Putina - tym było włączenie się Rosji w roku 2015 w konflikt syryjski. W rok po aneksji Krymu i wsparciu udzielonemu "separatystom" z Donbasu Rosja podbiła wtedy stawkę, po raz pierwszy po rozpadzie ZSRR bezpośrednio ingerując militarnie poza granicami dawnego radzieckiego imperium.
Dwa lata później Putin mógł ogłosić zwycięstwo syryjskiej misji. Wsparcie rosyjskiego lotnictwa, doradców wojskowych i najemników okazało się kluczowe dla utrzymania przez al-Asada kontroli nad większością kraju i powstrzymania przeciwników dyktatora przed przejęciem kontroli nad państwem.
Rosyjski reżim mógł wskazać na Syrię jako na dowód, że "wbrew propagandzie wrogiego Rosji Zachodu", Moskwa nie tylko nie jest coraz bardziej izolowana na świecie, ale wraca do globalnej gry, jako mocarstwo nie tylko regionalne. Po 2017 roku Rosja stała się jednym z kluczowych aktorów w Syrii i regionie, z którym liczyć musiały się inne zaangażowane w syryjski konflikt państwa, pretendujące do roli regionalnych mocarstw, takie jak Iran czy Turcja.
Upadek al-Asada brutalnie weryfikuje te globalne pretensje Putina. Jak na łamach rosyjskiego dziennika "Kommiersant" napisał analityk Rusłan Puchow, to, co stało się w Syrii, pokazuje, że Rosja "nie ma dziś wystarczającej siły militarnej, zasobów i autorytetu, by móc skutecznie siłowo interweniować poza granicami dawnego ZSRR".
Dlaczego Putin nie mógł pomóc swojemu klientowi?
Dlaczego w takim razie Putin był w stanie uratować al-Asada w latach 2015-2017, a dziś tak naprawdę nawet nie próbował? Najprostsza odpowiedź zawiera się w jednym słowie: Ukraina.
Siedem, osiem lat temu, gdy Kreml był w stanie skutecznie pomóc al-Asadowi w opanowaniu sytuacji w Syrii, nie był zaangażowany w pełnoskalową wojnę przeciw Ukrainie. Sytuacja w Syrii pokazuje, że wbrew rosyjskiej propagandzie wojna ta stanowi poważne obciążenie dla Rosji, że na tyle pochłania zasoby Moskwy, iż nie jest się ona w stanie poważnie zaangażować nawet w obronę nawet tak bliskiego sojusznika, jak były syryjski dyktator.
Ukraińcy nie tylko obronili się przed strasznym losem, jakim byłby podbój przez Rosję w wyniku "operacji specjalnej" w 2022 roku, ale stawiając zdecydowany opór Putinowi, stworzyli też warunki, w których możliwe było wygnanie z Syrii wyjątkowo krwawego dyktatora.
Istotnym sojusznikiem al-Asada był też Iran i najpotężniejszy, wspierany przez reżim mułłów w Teheranie nie-państwowy aktor w regionie, militarno-polityczna organizacja Hezbollah. Ten ostatni został poważnie osłabiony przez konflikt z Izraelem w ostatnich miesiącach, co też zmieniło sił w Syrii na niekorzyść al-Asada.
Nawet gdyby Rosjanie chcieli i mieli większe możliwości, by pomóc al-Asadowi, to i tak nie wiadomo, na ile by się to mogło udać.
Reżim al-Asada, rządzący w ostatnich latach wyłącznie przy pomocy masowej przemocy i represji, całkowicie wyjałowił swoją społeczną bazę, utracił resztki autentycznego poparcia, do czego przyczyniły się też sankcje gospodarcze skutecznie duszące syryjskie społeczeństwo w ostatnich latach.
Ostatecznie okazało się, że w decydującym momencie za dyktatora nikt nie chciał walczyć. Błyskawiczny sukces opozycji i brak znaczącego oporu ze strony sił rządowych zaskoczył wszystkich obserwatorów, także na Zachodzie.
Putin zawsze preferował budowanie dobrych relacji z autorytarnymi przywódcami niż ze społeczeństwami państw, na których pozyskaniu zależy Rosji. Upadek al-Asada pokazuje, że jest to taktyka, która działa tylko do czasu, aż pozbawiona szerokiego poparcia dyktatura nie jest już w stanie dłużej utrzymać się przemocą.
Rosja straci narzędzia do oddziaływania na Bliski Wschód i Afrykę?
Upadkowi al-Asada przyglądają się dziś wszyscy autokratyczni przywódcy, którzy w ostatnich latach zbliżyli się do Putina. Obserwując wygnanie władcy Syrii, będą zastanawiać się, czy na pewno postawili na dobrego konia, czy Putin jest wiarygodnym partnerem, kimś, kto w razie czego może obronić swojego klienta.
Problem dla Rosji ze zmianą władzy w Syrii nie ogranicza się przy tym do wizerunku Putina wśród "międzynarodówki dyktatorów" czy niespełnionych mocarstwowych ambicji Moskwy.
Kluczowe pytanie na Kremlu brzmi teraz: czy nowe władze Syrii pozwolą nam utrzymać dwie bazy wojskowe: morską w Tartusie i lotniczą w Chmiejmim. W 2017 roku al-Asad wydzierżawił je Rosji na 49 lat, jako podziękowania za wojskową pomoc w utrzymaniu władzy. Nie wiadomo, czy nowe władze będą respektować te porozumienia. Analityczka brytyjskiego Chatham House, Bronwen Maddox, napisała, że bazy na razie najprawdopodobniej zostaną pod kontrolą Rosji, choć zaznaczyła, że Rosja nie może dłużej traktować tych aktywów jako w pełni bezpiecznych.
A oba są kluczowe dla oddziaływania Rosji w regionie Bliskiego Wschodu i Afryki. Tartus to jedyna baza morska Rosji poza dawnym terytorium ZSRR. Odgrywa istotne znaczenie dla obecności morskiej Rosji nie tylko Morza Śródziemnego, ale też Indopacyfiku.
Po Ukrainie kolejnym obszarem globalnej ekspansji Putina była Afryka. Rosja zaczęła budować relację z dyktatorami takich państw jak Republika Środkowoafrykańska, wysyłała im na pomoc najemników z Grupy Wagnera – znanych z wyjątkowej brutalności – którzy "w podziękowaniu" otrzymywali dostęp do lukratywnych kopalin. Kluczowym logistycznym hubem dla wszystkich tych aktywności była lotnicza baza w Chmiejmim. Jej zamknięcie uczyni model obecności Rosji w Afryce znany z ostatnich lat znacznie trudniejszym logistycznie do utrzymania.
To może utwardzić Putina w sprawie Ukrainy
Jednocześnie klęska Putina w Syrii niekoniecznie musi być dobrą wiadomością dla Ukrainy i naszego regionu. Tatiana Stanovay, ekspertka Carnegie Russia Eurasia Centre napisała, że wydarzenia w Syrii mogą wręcz utwardzić stanowisko Putina w sprawie Ukrainy. Putin stracił w swoim przekonaniu twarz w Syrii, nie może więc okazać niczego, co mogłoby być interpretowane jako kolejny wyraz słabości w kwestii Ukrainy.
Analitycy zajmujący się Rosją jeszcze przed upadkiem al-Asada przestrzegali, że Putin może odrzucić pierwsze propozycje negocjacji, przekonany, że kontynuując wojnę wzmocni swoją przyszłą pozycję negocjacyjną. Pytanie, jak zareaguje administracja Trumpa, widząc słabość Putina w Syrii.
Zmiana w Syrii niekoniecznie przybliża nas więc niestety do pokoju w Europie Wschodniej. Europa będzie z niepokojem obserwować rozwój wydarzeń w Syrii z jeszcze jednego powodu. Jeśli nowy rząd nie ustanowi szybko stabilnej, pokojowej władzy, zdolnej włączyć społeczeństwo syryjskie w całej jego różnorodności do współrządzenia krajem, to może nas czekać dalsza wojna domowa, jeszcze większy chaos, nowe tragedie humanitarne, a być może także kolejny kryzys uchodźczy.
Rozchwiane systemy polityczne europejskich państw mogłyby nie poradzić sobie w takiej sytuacji z eksplozją populizmów – w tym tych świadomie i niegrających do jednej bramki z Moskwą.
Jakub Majmurek dla Wirtualnej Polski